czwartek, 26 kwietnia 2012

WSPÓŁCZESNY ANTYMORALIZM Ks. prof. Czesław S. Bartnik teolog


 SŁAWEK
 
Jest we współczesnym życiu wielki problem z rozpoznaniem, co jest obiektywnie moralne, a co niemoralne, szczególnie w życiu społeczno-politycznym i publicznym. Przy tym ludzie szafują kwalifikacjami moralnymi, ale często nie znając kodeksu etycznego, poprzestają na intuicji i na opiniach środowiska. Ogólnie powołują się na swoje sumienie, lecz jest problem, czy sumienie jest obiektywne i skąd czerpie informacje, co jest moralnie dobre, a co złe, jaką ma wiedzę moralną.
                                                                                        
Sumienie i wiedza etyczna
Sumienie to nie tylko uczucie lub samopoczucie. Jest to akt rozumu praktycznego, określający, czy coś czynić, czy nie czynić, czy powinienem wykonać dany czyn, czy mi nie wolno i czy dany czyn jest dobry, czy też zły moralnie.
              A samym jądrem sumienia jest zasada najogólniejszej normy moralnej: "Należy czynić dobro, a zła unikać".
Ale samo sumienie nie stanowi, co jest obiektywnie dobre, a co złe, a jedynie osądza mnie, czy stanąłem po stronie dobra, czy może po stronie zła. Muszę zatem konfrontować swoje sumienie z normami i kodeksami moralnymi, niezależnymi tylko ode mnie. To ludzkość formułowała od początku normy moralne i łączyła je w zbiory, analogiczne do kodeksów prawa w ogóle. Kultura zachodnia przejmowała te normy etyczne ze starszych kultur: Sumeru, Akadu, Egiptu, Babilonu, Asyrii, Izraela, Persji, licznych innych kultur Bliskiego Wschodu, z kultury minojskiej, greckiej, a wreszcie rzymskiej. Chrześcijaństwo przejęło esencję etyczną z tamtych wszystkich kultur i okazało się potem, że fundamentalne normy moralne są takie same, jak we wszystkich innych kulturach świata. Wynikły one zatem z samej natury ludzkiej.
            Chrześcijaństwo jednak ten ogólnoludzki kodeks moralny ujednoliciło, uspójniło i udoskonaliło dzięki objawieniu Starego (Dekalog) i Nowego Testamentu, tworząc najdoskonalszy kodeks norm moralnych. Kodeks ten, oczywiście, rozwija się, gdyż ciągle dochodzą nowe kwestie, ale zachowuje zawsze swoją obiektywną tożsamość fundamentalną. W rezultacie obiektywnie formuje sumienie chrześcijanina.
                                                                                                  
Co dzisiaj?
Trzeba z góry stwierdzić, że niestety, moralny kodeks chrześcijański i zarazem najbardziej ogólnoludzki został dziś w cywilizacji euroatlantyckiej przez wiodące kierunki umysłowe zakwestionowany i odrzucony.
            1. Dla liberalizmu, postmodernizmu i dla różnych postsocjalizmów nie ma już obiektywnych i pewnych norm ani ocen moralnych. Nie ma niejako obiektywnego lustra, w którym człowiek i cała ludzkość może się przyglądać, czy i na ile są moralni lub niemoralni. Po rozbiciu lustra ogólnoludzkiego, jednego i wspólnego, potworzyły się etyki pluralistyczne, względne i subiektywne. Dzisiejsi dyktatorzy światopoglądu głoszą, że każdy wykształcony człowiek może sobie tworzyć własny kodeks moralny i dowolnie uznawać, co jest dobre, a co złe moralnie.
            2. Choć doktrynalnie odrzucono chrześcijański kodeks etyczny, to jednak praktycznie kodeks ten w bardzo wielu fragmentach jeszcze żyje w niektórych dziedzinach na mocy tradycji i dziedziczenia duchowego. Dobry przykład stanowi tu choćby nasz znany filozof Tadeusz Kotarbiński (zm. 1981), który jako ateista w pracach naukowych przedstawiał etykę niezależną od religii, ale zasadnicze treści tej etyki były nadal chrześcijańskie, bo autor pochodził z rodziny chrześcijańskiej i był przez pewien czas człowiekiem wierzącym.
            3. Obecna "rewolucja moralna" stara się zastąpić etykę prawem państwowym lub unijnym. Nie ma grzechu i nie ma sumienia moralnego. Pozostaje jedynie ocena relacji czynu do prawa świeckiego lub ocena znaczenia czynu dla życia. Etykę w klasycznym znaczeniu uważa się za wytwór religijny, odbierający człowiekowi wolność i niezależność. Ale taka "nowa etyka" przyjmuje najczęściej charakter wojujący względem etyki klasycznej, zwłaszcza w wydaniu katolickim, co widzimy choćby w przerażających atakach na życie i na ochronę życia.
                                                                           
Niektóre przejawy antyetyki
Udało się wrogom katolicyzmu oszukać ogół Polaków, w tym dużo inteligencji, polityków, uczonych i duchownych nierefleksyjnych, że system etyki liberałów i rewolucjonistów etycznych UE jest tożsamy w istocie z systemem katolickim. Nic bardziej mylnego. Owszem, liberałowie i inne wrogie Kościołowi ośrodki umiejętnie się skrywają przed Polakami bezmyślnymi, ale ostatnio coraz dalej wychodzą z ukrycia i dostają jakiegoś szału w ataku na religię i Kościół. I posuwają się jeszcze dalej: jak według nich państwo ma być ateistyczne w dziedzinie prawd katolickich, tak też teraz musi być ateistyczne w aspekcie etyki i moralności. Chcą wyrzucić etykę katolicką z życia publicznego, lecz dziś już nie tylko to: chcą ją zniszczyć w ogóle (np. Ruch Palikota i manifa). Antyetycyzm stał się wojujący. Chcę tutaj poruszyć kilka przypadków zwalczania etyki katolickiej w dziedzinach - można powiedzieć - zwyczajnych i na co dzień.
             1- Etyczność ateistyczna? O ile dla moralności klasycznej od niepamiętnych czasów najwyższą normą etyczną był stosunek do Boga i rzeczywistości religijnych, o tyle dla "moralności wyzwolonej" najwyższą normą ma być niewiara w Boga lub nienawiść do Niego, następnie do Kościoła, tradycji religijnej i klasycznych wartości wyższych. Krótko: tylko ateizm jest po dzisiejszemu "etyczny", a wiara w Boga jest nieetyczna, bo człowieka uzależnia od mocy wyższych i pozbawia go boskości. A zatem "człowiek postępowy" jest obowiązany niszczyć wiarę i Kościół w życiu publicznym, a także ateizować dzieci i młodzież, przynajmniej odwodzić je od wpływów etyki religijnej, co ostatecznie spowoduje utratę wiary. W tym celu jest popierany nawet satanizm. W pewnej klasie liceum prawie połowa uczniów przyjęła satanizm na znak protestu przeciwko Kościołowi i pozostało to bez reakcji dyrekcji i rodziców, bo idzie po myśli "nowych czasów".
              2- Według "nowej moralności", należy definitywnie wyrzucić etykę klasyczną z polityki, życia publicznego, kultury, sztuki. Przede wszystkim należy wyrzucić kierowanie się "prawdziwą prawdą". Faktycznie trzeba uznać za normalne stosowanie półprawd, kłamstw, oszukiwania, bo to stało się w jakimś stopniu regułą w polityce, dyplomacji, ekonomii, w mediach, grach hazardowych, w akcjach wyborczych, w walkach międzypartyjnych, w rządzeniu państwem, w ideologii, propagandzie, w handlu, w nauczaniu historii itp. Człowiek czy społeczność kierujący się pełną i nagą prawdą to utopiści i donkiszoci.
             3- O ile etyka klasyczna uznawała za dozwolone zabijanie w wojnie, w obronie życia własnego czy swojej społeczności, o tyle "etyka wyzwolona" coraz bardziej poszerza zakres tej dozwoloności na aborcję, eutanazję, na osoby wymagające drogiego leczenia, na in vitro, na pomniejszanie demografii krajowej i światowej i inne. I to wszystko ma być uznane za etyczne. Ba! Pewna dziennikarka z "Gazety Wyborczej" "ostrzega" Kościół katolicki, że jeśli będzie się on trzymał "wstecznie" etyki klasycznej w tej dziedzinie, to coraz więcej katolików będzie odchodzić od Kościoła, a przynajmniej nie będą dawali na niego pieniędzy.
            4- Klasyczna etyka pozytywną stronę życia seksualnego porządkowała, dyscyplinowała i ograniczała do pewnych sytuacji, inne np. cudzołóstwo w dawnych kulturach na ogół karano śmiercią. Dziś etyka wyzwolona nie stawia żadnych ograniczeń i reguł życiu seksualnemu i każdą formę zaspokajania popędu uznaje za pozytywną, nawet zoofilię. Wprawdzie jako złą ocenia się pedofilię, ale tylko w aspekcie prawnym, nie etycznym, i nie zawsze. Kilku etyków w Holandii, Francji i Wielkiej Brytanii niektóre formy pedofilii uważa za dobre. W ogóle pożycie seksualne dzieci, nastolatków, pozamałżeńskie, prostytucję, seks grupowy, nawet zdarzający się w szkołach i w akademikach czy na wczasach traktuje się jako środek zdrowotny, zarówno w aspekcie somatycznym, jak i psychicznym. W Szwecji rząd dopłaca do pornografii i do pism zwalczających etykę katolicką. Podaje się, że u nas co czwarta studentka oddaje się "luksusowej prostytucji", dla sportu i żeby lepiej żyć. W Polsce w roku 2008 urodziło się 21 tysięcy dzieci z matek niepełnoletnich. W UE zwabiane są tysiącami kobiety i dzieci do pornografii i prostytucji, w roku 2009 zaginęło z tego powodu 16 tysięcy dzieci
2 )  (przy czym jakąś część podobno zabito dla przeszczepów).
             Parlament Europejski pod przewodnictwem Jerzego Buzka (łobuzka P.J.)zgłosił 10 lutego 2010 r. postulat, by we wszystkich krajach UE była zalegalizowana swobodna aborcja, "bo kobiety muszą mieć kontrolę nad swoimi prawami seksualnymi i rozrodczymi". Żąda się też karania tych lekarzy i szpitali, które odmawiają aborcji z powodu przyjmowania "starej etyki", popełnianie aborcji uchodzi za czyn bohaterski i wzorcowy dla innych, niektóre "gwiazdy publiczne" chwalą się mediom, ile razy popełniły aborcję.
 We Francji i Anglii zabrania się dzieciom określania swej płci przed dojrzałością, zabrania się niekiedy nawet używania słów "matka", "ojciec". A francuskie podręczniki dla szkół podają, że płeć nie jest z natury, lecz jest dziełem kultury. I tak temat seksu obnaża ciężką chorobę umysłową, indywidualną i zbiorową, ideologów "nowej" etyki.
         5- Ludzkość od początków ujmowała w określone normy życie małżeńskie, rodzinne i prokreacyjne. Nawet w poligamii i haremach, które występowały np. u królów Izraela, cesarzy indyjskich, chińskich i mongolskich, miano żony posiadała tylko jedna osoba, a reszta, u cesarzy chińskich np. całymi tysiącami, to były konkubiny, ale i one miały swoje stanowione prawa. Tymczasem etyka wyzwolona dziś neguje sens samego małżeństwa, a także instytucji rodziny. Małżeństwo ma zastąpić partnerstwo: dowolne, przejściowe i bez względu na płeć. I dokonuje się planowej "rewolucji".
            W Estonii 80 proc. dzieci jest poczętych poza małżeństwem, z tego rodzi się 50 procent. Estonia jest chyba najbardziej ateistycznym krajem w Europie. W USA rodzi się 40 proc. dzieci poza małżeństwem, u nas co piąte dziecko. W Bułgarii tylko 30 proc. żyje w związkach małżeńskich, w Warszawie na 10 młodych par tylko trzy są sakramentalne. We Francji co drugie małżeństwo się rozwodzi. Na pobożnej Lubelszczyźnie w roku 2009 były trzy tysiące rozwodów. W USA, Kanadzie, Izraelu i Italii coraz głośniej żąda się prawa do poligamii. Na Zachodzie polityk czy przywódca ma tym większą sławę i wzięcie, im więcej razy się rozwodził, a zwłaszcza gdy wziął żonę o kilkadziesiąt lat młodszą. Król Hiszpanii Juan Carlos był zmuszony 5 marca 2010 r. podpisać ustawę naruszającą katolicki status małżeństwa i rodziny. I tak eliminowanie instytucji małżeństwa i rodziny jest objawem umierania danego społeczeństwa czy narodu.
             
6- Etyka pradawna i klasyczna miała na celu zbudowanie silnego charakteru, dojrzałej osobowości i istoty społecznej. Etyka rewolucyjna odrzuca taki kodeks formacji. Ideał człowieka widzi w indywidualizmie, w tężyźnie fizycznej, w życiu zgodnym z popędami, w zdolnościach technicznych i zabawowych, w umiejętności wielkiego bogacenia się, no i w wyzbyciu się "przesądów" religijnych. Natura i przyroda mają prymat przed człowiekiem, a ekologia i sozologia (uzdrawianie przyrody) mają pierwszeństwo przed zadaniami humanistycznymi, duchowymi i moralnymi. Toteż nowy Europejczyk my być wykształcony raczej średnio, najlepiej zawodowo, by stanowić przydatne narzędzie rozwoju Europy w rękach wielkich figur, intelektualistów i inżynierów świata. Człowiek wysoko wykształcony i zdolny jest - jak zawsze - raczej niebezpieczny dla "porządku" świata, jaki budują i z jakiego żyją wielcy, którzy czują się jedynymi właścicielami świata, kultury i historii. Jest wielka potworność w samoubóstwianiu się ludzi głęboko niemoralnych.
          7- Etyka ludzkości od czasów pradawnego Sumeru stawia bardzo wysoko wartość wiedzy i wykształcenia. Jak zatem wytłumaczyć nasz rząd i samorządy likwidujące masowo na "zielonej wyspie" szkody w uboższych wsiach i miastach? Poczynając od roku 2009 do końca 2012 zostało - i zostanie - zamkniętych 2,5 tysiąca szkół (na Lubelszczyźnie w tym roku jeszcze 172 szkoły). Przecież oznacza to zgaszenie wielkiej masy ognisk oświaty, kultury i duchowej tradycji. Nieprawda, że dzieci jest za mało, bo byłyby lepiej kształcone i nie musiałyby dojeżdżać dziesiątkami kilometrów. I nieprawda, że na szkoły brakuje pieniędzy, bo podobno obce firmy słabo lub wcale nieopodatkowane wyciągnęły w ostatnim czasie z kraju ponad 200 mld zysków. Obawiamy się, że chodzi tu raczej o ideologiczne degradowanie świata robotniczego i wiejskiego z powodu ich tradycyjności polskiej i religijności. Zachodzi obawa, że gdzieś z góry niższe sfery życia polskiego chce się uczynić "ciekawymi murzynami" polskiej kolonii dla ludzi z wielkiego świata zachodniego. O ileż mądrzejszy i uczciwszy był Gomułka, który wybudował tysiąc szkół na tysiąclecie.
Podobnie niepokoi bardzo likwidowanie na wsiach i w małych miasteczkach wielu innych ośrodków kulturalnych, jak biblioteki, sądy, różne zespoły, instytucje itd. Przecież te neoliberalne władze szybko rujnują całe państwo, a społeczni działacze patriotyczni są nie tylko słabi, ale też często jacyś ślepi. Charakterystyczne dla poziomu umysłowego i moralnego niektórych polityków polskich "nowej etyki" jest jeszcze jedno. Oto przedstawiciele niektórych - dziwnych - partii wołają, żeby państwo nie dawało żadnych dotacji na szkoły prowadzone przez Kościół, gdyż miałyby to być pieniądze dane ekstra samemu duchowieństwu i zmarnowane dla społeczeństwa.
              Nic bardziej wrednego i niesłusznego. Ludzie ci, zaślepieni nienawiścią do religii i jej wartości, nie rozumieją, że w szkołach tych są kształceni i wychowywani uczniowie, którzy stanowią cząstkę obywateli Polski i szkoły te wspierają działania edukacyjne państwa. I robią to dużo lepiej niż niektóre szkoły państwowe czy samorządowe. Świadczy o tym fakt, że np. w USA, we Francji, w Anglii rośnie gwałtownie liczba takich szkół, bo mają wyższy poziom nauczania, odpowiednie wychowanie i porządek. Pieniądze na nie wydane nie są zmarnowane i lekką ręką podarowane duchowieństwu, lecz wysoko procentują dla społeczeństwa i budżetu państwowego. A zatem u podstaw owych zarzutów nie leżą żadne racje merytoryczne, lecz nienawiść ateistów politycznych do religii i Kościoła, co też ciągle przejawia się w stosunku do Radia Maryja, Telewizji Trwam, do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej i do innych jednostek katolickich. Najgorsze, że ludzie ci postępowanie swoje uważają za wysoce moralne i postępowe. Z takimi ludźmi nie sposób w ogóle nawiązać jakiegokolwiek kontaktu intelektualnego.
              
8- I wreszcie etyka klasyczna stawia bardzo wysoko pracę na roli i rolnika. W starożytności chrześcijańskiej pracę na roli wolno było prowadzić nawet w największe święta, taka była jej godność. Trudno więc sobie wytłumaczyć, dlaczego dziś "etyka postępu i demokracji" tak lekceważy i poniża wieś i jej ludzi. Przychodzi tu na myśl papirus Salliera I z czasów faraona Ramzesa III (1184-1154 przed n.Chr.) mówiący o bohaterstwie, ale i dramacie pracy w rolnictwie, które przecież dało początek miastom i państwu: "Czy nie myślisz, jaka jest dola rolnika, kiedy żąda się od niego podatku od zebranego zboża? Połowę zboża zjada robak, swoje zabiera hipopotam. Na polu mnóstwo myszy, szarańcza niszczy, bydło zżera, wróble kradną - biada rolnikom! Reszta pozostająca na klepisku jest dobrym kąskiem dla złodziei. Zwierzęta z zaprzęgu padają podczas omłotów i orki. Pisarz [urzędnik podatkowy] przybija do brzegu [Nilu] i chce zapisać zboże; jego strażnicy mają laski, a czarni, którzy mu towarzyszą, rózgi palmowe. Mówią: "Dawać zboże!" - "Nie mamy zboża!". Biją rozciągniętego wieśniaka, wiążą go i wrzucają do rowu" (H.A. Schlögl, Starożytny Egipt, Warszawa 2009, s. 251). Do rozwiązywania wszystkich wielkich problemów społecznych i politycznych etyka jest konieczna, ale etyka prawdziwa..                                                   .
             Moralność rewolucyjna, czyli z naszego punktu widzenia niemoralność, niszczy każdą dziedzinę życia i samego człowieka. Media nie podają całego obrazu złej sytuacji moralnej, podają tylko zjawiska wybrane. Ale jak się analizuje dzieje dawniejszych państw, królestw, imperiów, kultur i religii - co sam czynię od wielu lat - to narzuca się wniosek, że mamy "zachód Zachodu", że Europa i kultura euroatlantycka wkraczają w ostatnią fazę historyczną. Prawdopodobnie za lat 100, 200 z powodu tego niszczącego chaosu intelektualnego i moralnego, nie będzie już Europy, lecz jakaś Afroeurazja. Można by się temu upadkowi przeciwstawić we współpracy wielkiej myśli, Kościołów i państw. Tylko że na razie z ludźmi zaczadzonymi błędną filozofią nie da się w ogóle rozmawiać.
                       
 Ks. prof. Czesław S. Bartnik
Oprac. Jerzy Poleszczuk