O grzechu przeciwko Duchowi Świętemu i sensacjach redaktora Sławomira Budzika
Grzech przeciwko Duchowi Świętemu
Rzecz ta jest
ekstremalnie ważna: grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Straszna wina,
która nie może być człowiekowi odpuszczona – według słów samego
Zbawiciela. Ponieważ katechizmowe wyliczenie odmian tego grzechu, nie w
pełni oddaje jego grozę, wytłumaczmy to na przykładzie.
Nie ma lepszego
przykładu tego grzechu, niż postawa żydowskiej starszyzny po
Zmartwywstaniu Chrystusa. Dwie grupy osób nie musiały wierzyć w
Zmartwywstanie. Oni wiedzieli, że Pan Jezus powstał z martwych i
udowodnił, że jest Mesjaszem i Synem Bożym. Pierwszą grupą byli
oczywiście uczniowie Zbawiciela, którzy Go widzieli, z Nim rozmawiali,
ba! - Dotykali Go i nawet razem jedli. Wyciągnęli z tego jedyny poprawny
wniosek, który słowami wyraził Apostoł Tomasz, zwany Dydymos: „Pan mój i
Bóg mój!”. I o tej prawdzie zaświadczyli potem całym swoim życiem i
męczeńską śmiercią.
Ale druga grupa
osób też o Zmartwywstaniu wiedziała. To elita Sanhedrynu. To do nich
udali się przerażeni rzymscy żołnierze i opowiedzieli, co widzieli.
Intencja rzymskich najemników była oczywista: chcieli oni, by starszyzna
żydowska „pomówiła z namiestnikiem” i wytłumaczyła mu, że nie można ich
winić o nie wykonanie rozkazu. Rzymskiemu żołnierzowi za ucieczkę z
posterunku groziła tylko jedna kara: kara śmierci. I pół biedy, jeśli
ścięli głowę – dla przykładu mogli ukrzyżować. Oni nie tylko opuścili
posterunek, ale także nie wykonali rozkazu wprost: grób, który mieli
„upilnować”, pozostawili pusty.
Zastanówmy się,
jak mogła wyglądać relacja, jaką zdali elicie Sanhedrynu w świątyni
jerozolimskiej, gdzie domyślnie się udali. Może na przykład tak:
„Setnik
wybrał nas do tego zadania, doświadczonych i sprawnych. Kazał fasować
po trzy dodatkowe oszczepy, prowiant i „posca” (napój rzymskich
żołnierzy) na całą dobę. Każdy z nas dałby w walce spokojnie radę i
dziesięciu z jakiejś cywil-bandy. Setnik powiedział też, że jeżeli
uczniowie tego ukrzyżowanego przyjdą po jego ciało, to
najprawdopodobniej o świcie. W nocy za ciemno, a gdy się na dobrze
rozwidni – za duży ruch na drodze do miasta. Trwaliśmy więc w gotowości,
najsilniejszy oddział przy wejściu do grobu. I wtedy… Z nieba zaczęli
się spuszczać jacyś tacy „biali”. Piękni byli… Ale na ich widok
ogarniało takie przerażenie, że aż nas zamurowało! Nie mogliśmy ruszyć
ani ręką, ani nogą. Jeden z tych białych podszedł do kamienia i jakby
wykonał taki rozkazujący ruch ręką. I kamień odsunął się sam. I wtedy…
Widzieliśmy w środku rozbłysk jakiegoś niezwykłego światła. A potem ten
„truposz” po prostu wstał i wyszedł na zewnątrz! Tak
stał chwilę, a ci wszyscy „biali” padli przed Nim na twarze i oddawali
Mu królewski hołd! Potem On odszedł, a „biali” razem z Nim. Tylko jeden
został. Potem przyszły trzy baby z koszami z wonnościami, dwie starsze i
jedna młoda. One weszły do grobu, a jedna z nich, ta najmłodsza,
szczerze mówiąc extra-laska – weszła i wyszła, i zaczęła strasznie
beczeć.
Tak –
te słowa mogły brzmieć dokładnie tak, lub podobnie. Elita Sanhedrynu
wysłuchała relacji bezpośrednich świadków Zmartwywstania. I
kilkudziesięciu żołnierzy, zgodnie mówiących to samo – było jak
najbardziej wiarygodnymi świadkami. Wiemy, co zrobili dalej „starsi
ludu”. Zdecydowali się nadal trwać w swoim błędzie! I to jest właśnie
grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Ich własne księgi Starego
Przymierza definiowały ten grzech słowami samego Mojżesza: „Bóg nie może
wybaczyć odstępstwa świadomych!”
Aczkolwiek w wypadku „starszych
ludu”, było tak jak to zwykle jest z tym grzechem. „Klamka” wiecznego
potępienia nie zapada od razu. Elity Sanhedrynu zobaczyły jeszcze cuda
czynione przez Apostołów, usłyszały ich naukę. Zobaczyły działanie Ducha
Świętego i szybki rozwój Kościoła. I nadal trwali w odrzucaniu
prawdziwego Mesjasza, a na rozwój Kościoła odpowiedzieli
prześladowaniami! A przecież cały czas mogli się wycofać – ot, choćby
udać się do Apostołów, jak swego czasu nocą Nikodem, i zapytać: No
dobrze, zabiliśmy Mesjasza - wy byliście najbliżej Jego, powiedzcie
teraz nam, co mamy czynić?
Ten upór, to świadome trwanie w
złu mimo pełnej świadomości Prawdy… O, to jest właśnie najstraszniejsza z
win, która nie może człowiekowi być odpuszczona – grzech przeciwko
Duchowi Świętemu.
Sensacje redaktora Budzika i Ojca Karpińskiego
Słuchamy uważnie programów
radiowych, o zgrozo, radia Ojców Jezuitów. Ostrzegliśmy zresztą przed
pakowaniem się w kolejne kłamstwa. Nic to nie przeszkodziło Ojcu
Jezuicie uparcie twierdzić, że loża masońska P-2 i loża P-2 Vaticana –
to jedno i to samo. A tu się sprawa ma jak z Fordem Fiesta i Fordem
Ranch King’iem. Niby i tu, i tu, stoi nazwa „Ford” – ale niestety to
zupełnie nie te same samochody! Ojciec Karpiński zresztą w sobotę 19
maja na Mszy św. dla maturzystów w bazylice św. Jacka wypowiedział
znamienną naukę: Cieszmy się, bo jesteśmy idealni! Jesteśmy dokładnie
tacy, jak Pan Bóg nas stworzył! Jesteśmy idealni! I z Mszy św.
konsekwentnie robiono festyn ku czci człowieka – dokładnie tak jak
forsuje masoneria. Kościół ubóstwiania człowieka, a nie oddawania czci
Panu Bogu! Tu drobna uwaga Ojcu Jezuicie: Pan Bóg stworzył nas nieco
inaczej, a z winy naszych pra-rodziców natura człowieka jest skażona
przez grzech pierworodny. I wcale nie jesteśmy idealni!
Taka drobnostka, że przy okazji,
gdy włoskiej policji, zresztą ścigającej aferę Banco Ambrosiano, wpadły w
ręce archiwa loży P-2 - był tam i raport „brata Buana” (arcybiskupa
Buniniego), który donosił, że dzieło zniszczenia liturgii katolickiej
zostało wykonane zgodnie z instrukcjami „braci” – taka drobnostka uszła
uwadze Ojca Jezuity referującego odnalezienie archiwów tejże loży. A
szkoda…
Redaktora Sławomira Budzika
„ubodło”, że w Chicago mówi się otwarcie, że Episkopat Polski znalazł
się w stanie zbiorowej ekskomuniki. Pan redaktor zapomniał dodać, że
mówi się tak w związku z jawnie lucyferycznym sanktuarium, bluźnierczo
nazwanym „Golgotą Beskidów” – przeciwko któremu nie zaprotestował żaden z
polskich hierarchów. Do tego bluźnierczo wyświęconym! A to stanowi winę
promocji i protekcji satanizmu. A ta zaś stanowi najgorszą odmianę
grzechu apostazji – czyli odejścia od Wiary w Chrystusa. No i grzech
apostazji pociąga za sobą „automatyczną” ekskomunikę – co w kodeksie
prawa kanonicznego „stoi” aż nadto wyraźnie. O głoszeniu przez tenże
Episkopat jawnych herezji – np. nakazywaniu czci dla Chrystusa tylko
jako dla „pokornego sługi” – nawet nie wspominajmy…
A pewien masoński brat, którego
masońskiego imienia jeszcze w tym momencie nie ujawnimy, udaje dobrego
ojczulka i mówi o nie odchodzeniu z Kościoła. Przy okazji Rycerze
Chrystusa Króla są nazywani „sektą” – co jest jawnym bluźnierstwem.
Kodeks prawa kanonicznego i odnośne dokumenty papieskie mówią wprost o
sekcie tylko w jednym jedynym wypadku, i dla ścisłości chodzi o,
cytując: „sektę masońską”. Która zostaje uznana za działającą przeciwko
Kościołowi i należy do kategorii tego typu organizacji. Redaktora
Budzika Rycerze „ubodli” tak bardzo, że nazywa ich „religijnymi
terrorystami”. Pewno nad panem redaktorem stoją tacy rycerze,
przystawiają mu jakiegoś gun’a do pleców i terroryzują: „Będziesz źle
gadał o Rycerzach, bo jak nie, to…”
Cóż, daliśmy szansę. Nadal
zwlekamy z publikacją następnych dokumentów. Pozostaje apelować o
opamiętanie się. Naszym kapłanom pozostaje dedykować tę myśl: Odstępstwo
świadomych – straszna rzecz…
Ja sama jestem wstrząśnięta takim
oto odkryciem. Maria Sima, osoba w XX wieku obdarzona największym chyba
charyzmatem obcowania z Duszami czyśćcowymi, w swojej książce: „Moje
przeżycia z Duszami czyśćcowymi”, opisała rozmowę z duszą pewnej
zakonnicy. Tażeż dusza ukazała się jej z rękami zwęglonymi aż do łokci,
żarzącymi się żywym ogniem - i prosiła o modlitwę. „Za co cierpisz tak
strasznie?” – Zapytała pani Sima. „Podawałam wiernym Komunię Świętą, a
to wolno robić tylko księdzu.” – odpowiedziała cierpiąca Dusza. A moje
odkrycie było następujące: Ten fragment z polskiego tłumaczenia książki
pani Marii Simy – po prostu usunięto! Ciągle o tym powtarzam. Bo to jest
właśnie wchodzenie na najbardziej niebezpieczną drogę: Grzech przeciwko
Duchowi Świętemu…
Pytania bez odpowiedzi
Ja ciągle oczekuję odpowiedzi,
dlaczego w Chicago znieważa się biskupią godność Księdza Biskupa
Christiana Lamberta? Czy mam przedrukować kopie listów kolejnych Papieży
do arcybiskupów prawosławnych czy anglikańskich – z pełną zachowaną
tytulaturą? Gdzie się podział szacowny ekumenizm naszych kapłanów? A
wszak Stowarzyszenie Papieża Leona XIII różni od nas tylko to, że
odprawiają Msze św. w rycie trydenckim i trzymają się konsekwentnie
Liturgii z przed Soboru Watykańskiego II.
A może ktoś mi odpowie, czy „fałszywy biskup” może mieć Stygmaty Męki Pańskiej i być cenionym egzorcystą?
To dlaczego kolejny kapłan polonijny mówi: „Pan Lambert”?
A może ktoś mi w końcu odpowie, co
konkretnie złego jest w katechezach Księdza Biskupa Christiana
Lamberta? Gdzie są te straszliwe „niebezpieczeństwa”, przed którymi tak
gorliwie ostrzega pewien mason?
Margaretki
„Margaretka” to modlitwa za kapłanów. Tę modlitwę podyktowała w Medjugorie „osobiście” sama Królowa Nieba i Ziemi – Matka Boża.
Do „Margaretki” potrzeba siedem
osób. Każda codziennie, w kolejnym „swoim” dniu tygodnia, odmawia siedem
razy modlitwy: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i „Chwała Ojcu”. Wszystko
w intencji konkretnego Księdza katolickiego. I co ważne, jest to
zobowiązanie do modlitwy do końca życia. Te w sumie 21 modlitw poprzedza
następująca aklamacja (podyktowana przez Matkę Bożą):
„O Jezu, Boski Pasterzu, który
powołałeś Apostołów, aby uczynić ich rybakami dusz ludzkich, Ty, który
pociągnąłeś ku Sobie księdza … , uczyń Go Swoim godnym naśladowcą i
sługą. Spraw, aby dzielił z Tobą pragnienie powszechnego zbawienia, dla
którego na wszystkich ołtarzach uobecniasz Swoją Ofiarę. Ty o Panie,
który żyjesz na wieki, aby wstawiać się za Twoim ludem, otwórz przed Nim
nowe horyzonty, by dostrzegał świat spragniony światła prawdy i
miłości; by był solą ziemi i światłością świata. Umacniaj Go Twoją mocą i
błogosław Mu. Święty (imię patrona), którego imię nosi ksiądz … ,
Twojej szczególnej opiece polecam Go dzisiaj. Proszę Cię, abyś wstawiał
się za Nim przed Bogiem i pomagał Mu we wszystkich potrzebach. Spraw aby
dochował Bogu wierności i owocnie pracował dla Jego większej chwały.
Maryjo, Matko Boża, strzeż go przed wszelkim złem. Amen.”
Cóż – jeden z tego wniosek.
Organizujmy się w grupy siedmio-osobowe i zaczynajmy te „Margaretki” za
naszych Księży. Jak najszybciej, jak najwięcej.
Za księdza Andrzeja Piotra i Ojca
Karpińskiego też. Bo Kościół Boży na naszych oczach ginie, rozkładany –
zgodnie z przepowiedniami św. Anny Katarzyny Emmerich – rękami samych
kapłanów. Zamieniany w bluźnierczą świątynię ubóstwiania człowieka i
zniewag dla Pana Jezusa Eucharystycznego…
Acha, gdyby ktoś miał wątpliwości…
My wierni świeccy biskupów ani kapłanów sług masonerii – po prostu nie
chcemy! I potrafimy to wyegzekwować! Powiedzmy to jasno i bez ogródek.
Te piękne kościoły zbudowane przez naszych przodków (i utrzymywane przez
nas) – są dla prawdziwych katolickich Księży! A że w wypadku
nawrócenia, potrafimy wiele wybaczyć – to inna, myślę, że „oczywista
oczywistość”! Tyle, że – nawrócenie najpierw!!!