Nadchodzi koniec miękkiego świata – Bp Ryszard Williamson, FSSPX
Maj 15, 2012W przeciwieństwie do męża, który swój dom zbudował na gospodarce, na dolarze, na euro, na rządach, na konstytucjach. Wszyscy ci ludzie, którzy na tym budowali, którzy temu zaufali, zobaczą, że budowali na piasku. I to wszystko wkrótce zawali się…Ale nasza religia pozostanie dokładnie taka sama.
__________________________
Nadchodzi koniec miękkiego świata – Bp Ryszard Williamson, FSSPX
Kazanie wygłoszone z okazji udzielenia sakramentu bierzmowania
w Monachium 26 czerwca 2008 r.
Mam dziś zaszczyt udzielać sakramentu
bierzmowania w tak katolickim mieście, jakim jest Monachium. Udzielać
sakramentu umocnienia, confirmatio, udzielać go w czasach, gdy go
potrzebujemy. Musimy być mocni, przede wszystkim mocni w wierze. Tę
łaskę daje nam sakrament bierzmowania, to on wyciska znamię na duszy,
pieczętuje je niewidzialnym znamieniem. Od tej pory łaska męstwa,
firmitas, będzie w duszy obecna i dostępna. Jak wielu jest katolików,
którzy zostali bierzmowani i nie korzystają z tej łaski!
Czekają nas czasy złe; już
nastały. Trzecia wojna światowa jest całkiem możliwa. Rosjanie, a
konkretnie główny dowódca wojsk rosyjskich powiedział przed kilku
tygodniami bądź miesiącami, że Rosja, zamiast czekać na pierwszy atak,
gotowa jest sama zaatakować (chodzi o wypowiedź szefa sztabu
sił zbrojnych Rosji, gen. Jurija Bałujewskiego, który 19 stycznia 2008
r. ogłosił rosyjską gotowość przeprowadzenia wyprzedzającego uderzenia
nuklearnego — przyp. red. Zawsze Wierni). Jeśli Ameryka ma
podobne zamiary, to wtedy… Chodzi tu jedynie o kary doczesne, ale kary z
pewnością nadejdą. Ponieważ Pan Bóg nie przestał istnieć, nie przestał
się troszczyć o ludzkość i nie przestał być wszechmogący, zatem musi w
końcu zareagować, aby zrobić porządek z obecną sytuacją.
Ludzkość jest nieuleczalnie chora; tak
powiedział przed około 10 laty kard. Ratzinger, gdy był jeszcze
kardynałem. Teraz jest papieżem i prawdopodobnie jako papież czuje to
samo, czuje, że nic nie może zrobić. Najlepsze, co mógłby uczynić, to
jasno zobaczyć, co się dzieje, wstać — i dać się zabić. To jest
najlepsze, co może uczynić. Jednak pierwszym warunkiem jest, aby jasno
widział, ale ci biedni moderniści po prostu nie są w stanie jasno
widzieć.
Można wręcz powiedzieć, że potracili
głowy od miękkiej filozofii (Schmalzphilosophie) współczesnych czasów.
Ta miękka filozofia wprowadza miękką teologię i miękki Kościół, który
wytworzył miękki świat; czego potwierdzeniem jest spadek powołań. Mówi
się po angielsku: nie da się robić cegieł bez słomy. Z miękkich ludzi
nie da się zrobić kapłanów ani zakonników.
A skąd wzięło się to rozmiękczenie?
Zasadniczo z wolności religijnej, która zapanowała prawie w każdym
umyśle. Masoneria, wrogowie Boga, w pewnym sensie zwyciężyli. Uwaga!
Zwyciężyli tylko w pewnym sensie, ostatecznie w ogóle nie zwyciężyli.
Bóg ma zawsze wydarzenia w swoich rękach, ale oni jakoś zwyciężyli.
Kara już niedługo pozostanie w
zawieszeniu. Kiedy nadejdzie? Nie wiem. Może trzecia wojna światowa nie
będzie z ludzkiego punktu widzenia najgorsza. Może być tylko początkiem
sądu Bożego. To jest możliwe. Coś będzie potrzebne, aby oczyścić
dzisiejsze światowe bagno.
Dzisiejsi ludzie żyją tak, jakby nie
mieli już kręgosłupa. To my, my nie mamy już kręgosłupa. Nie jesteśmy
silni. Nie jesteśmy twardzi. Kard. Pie, wielki katolik, biskup i
kardynał Francji, duchowy mistrz Piusa X— tak go nazwał sam św. Pius X—
mówił o tym już przed 150 laty, już w XIX wieku tak powiedział:
nie ma już mężczyzn, gdyż nie ma już przekonań, nie ma przekonań, gdyż nie ma zasad, nie ma zasad, gdyż nie ma już wiary.
Tak było już w XIX wieku, a do naszych czasów sytuacja tylko się pogorszyła.
Nie stoimy w obliczu końca świata, lecz w obliczu końca t e g o świata.
Nie stoimy w obliczu końca świata, lecz w obliczu końca t e g o świata.
Życie luksusowe, które powstało dzięki
współczesnej gospodarce, dzięki ropie, cały ten materialny dobrobyt,
który stopniowo kumulował się dzięki ciągłym zabiegom, ten dobrobyt,
który jest konieczny, aby zapewnić luksusowe życie — zniknie. Wszystko
to zniknie.
I tak będzie lepiej. Przygotujcie się na to.
Cały porządek tego świata w pewnym
stopniu zniknie. Ale tym, co pozostanie, będzie nasza święta, katolicka
religia; ona będzie dokładnie taka sama jak teraz. „Niebo i ziemia mogą przeminąć — mówi Zbawiciel — ale moje słowa nie przeminą”.
Nasza święta religia jest więc
skałą. Szczęśliwy, kto na niej buduje swoje życie, gdyż jest on, jak
mówi nasz Zbawiciel, niczym mąż, który buduje swój dom na skale.
Przyszedł deszcz, ulewa, zła pogoda, ale dom przetrwał.
W przeciwieństwie do męża, który swój dom
zbudował na gospodarce, na dolarze, na euro, na rządach, na
konstytucjach. Wszyscy ci ludzie, którzy na tym budowali, którzy temu
zaufali, zobaczą, że budowali na piasku. I to wszystko wkrótce zawali
się. Nie wiem, jak szybko. System finansowy USA jest na drodze do
zapaści, zdaje się, że nic nie zdoła temu zapobiec. Tego kryzysu nie
można już zatrzymać. Amerykańscy politycy będą mieli pokusę odciągnąć
ludzi od problemów wewnątrz kraju poprzez rozpętanie wojny za granicą.
To jest klasyczne zagranie polityków.
Proszę pamiętać, to tylko jedna z
możliwości, to nie jest proroctwo, lecz wskazówka, myśl, która ma
wskazać, że życie, które dzisiaj znamy, wkrótce będzie miało swój
koniec.
Ale nasza religia pozostanie dokładnie taka sama.
Dzięki łasce Bożej pozostajemy wierni Tradycji, ale uważajmy, gdyż mało kto z nas jest mocny, a wolność religijna i liberalizm wszystkich nas stopniowo demoralizują.
Dzięki łasce Bożej pozostajemy wierni Tradycji, ale uważajmy, gdyż mało kto z nas jest mocny, a wolność religijna i liberalizm wszystkich nas stopniowo demoralizują.
I dlatego wielu tzw.
tradycjonalistów w rzeczy samej nie pojęło, o co tak w ogóle chodzi w
Tradycji. Tak powiedział mi jeden benedyktyn z Brazylii, ojciec Tomasz,
który był w bliskim kontakcie z Arcybiskupem. Arcybiskup mógł z nim
bardziej otwarcie mówić — pewnie dlatego, gdyż o. Tomasz nie należał do
Bractwa; jemu Arcybiskup powiedział to, co niedawno ów ojciec powtórzył
mnie: wielu idzie, ale niewielu rozumie. Z tych wszystkich, co idą za
Tradycją, niewielu rozumie, o co w niej chodzi.
Być może przyjdzie czas męczeństwa. Być
może krew będzie konieczna, aby oczyścić Kościół. Jest możliwe, że siły
zła, które dzisiaj rządzą, będą szukały kozła ofiarnego i to właśnie
tradycjonaliści, „fundamentaliści”, staną się tym kozłem. Wtedy wszyscy
pójdą do więzienia. To żadne proroctwo, bardzo proszę, pamiętajcie —
żadne proroctwo, to tylko możliwość. Wszystko niewyobrażalne jest
dzisiaj możliwe.
W każdym razie w następnych latach nastąpią olbrzymie zmiany. Ale nie pytajcie mnie, proszę, za ile lat to się stanie. Nie wiem.
To jest jasne, że Bóg jest
wciąż, nieustannie, coraz bardziej obrażany, opuszczony, oczerniany,
wzgardzony. Nie będzie do tego dopuszczał w nieskończoność. Przyjdzie
chwila, kiedy powie: dosyć! I wtedy wszyscy ujrzymy, że On istnieje, że
się troszczy o nas i że jest wszechmogący. Wtedy wszyscy, albo wielu z
nas, mnie samego nie wyłączając, będziemy drżeć ze strachu, gdyż Bóg
pokaże choć trochę ze swej mocy i ze swego gniewu. Gniew Boży. Bóg jest
miłosierny, nieskończenie miłosierny, to prawda, ale jest On również
sprawiedliwy. Nie byłby miłosierny, gdyby nie był sprawiedliwy. Ponieważ
jest sprawiedliwy, musi karać.
To, co się dzisiaj dzieje, co się
rozgrywa na naszych oczach, jest bardzo złe i musi zostać odpowiednio
ukarane. Kara ta będzie łaską. Za czasów Noego potop był łaską. Wiele
dusz, choć nie wszystkie, miało czas, aby — gdy woda się podnosiła —
żałować za swoje grzechy i w ten sposób się uratować. Można sobie
wyobrazić, jak ludzie szukali wysokich wzgórz, gdy woda się podnosiła,
jak na nie wchodzili, ale zarówno ci, co na nich byli, jak i ci, których
nie było, wszyscy utonęli. Ci ludzie walczyli między sobą, aby móc
wejść na te wzgórza, gdyż tak bardzo człowiek jest przywiązany do życia.
Pośród tych ludzi niektórzy żałowali za grzechy, za które nie
żałowaliby, gdyby nie było potopu. Podobnie dzisiaj, jeśli cokolwiek
może jeszcze uratować dusze, to jedynie taka kara — i nic innego.
Jesteśmy ludźmi miękkimi, potrzebujemy
wstrząsu, aby znaleźć w sobie coś twardego, coś solidnego, inaczej pobyt
na ziemi jest dla nas zbyt wygodny, zbyt lekki i nazbyt się podoba.
Moi drodzy przyjaciele! Dokładnie ten sam
sakrament bierzmowania, dokładnie ta sama nadprzyrodzona łaska i siła
są w mojej duszy, czy chcę ich użyć, czy nie, pozostawiając je w stanie
uśpienia. Od chwili bierzmowania mogę wzywać Ducha Świętego: Duchu
Święty, wręczyłeś mi Twe dary, potrzebuję Twego kierownictwa, nie widzę
jasno, nie wiem, co mam czynić, chcę ratować moją duszę i dusze moich
bliskich, musisz mną kierować, potrzebuję Ciebie! Tak możemy zwracać się
do Ducha Świętego, oczywiście z całym szacunkiem. Bierzmowanie jest
sakramentem, który mi podarowałeś, Duchu Święty.
W tych złych czasach, które przyjdą, ten
sakrament będzie pożyteczny. Pieniądze? Nie! Mój dom? Nie! Mój samochód?
Może nie będzie benzyny, kto to wie, kto wie?! Zamieszki na ulicach,
niemożność ucieczki z dużych miast, kto wie, kto wie?! Ale co jest
pewne, to obecność Ducha Świętego, dostęp do Niego, szczególnie poprzez
ten sakrament, a moja potrzeba będzie zawsze ta sama.
Ach! Prośmy wszyscy, moi drodzy
przyjaciele, za dzieci i dorosłych, którzy przyjmują ten sakrament, żeby
pojęli, co przyjmują i żeby w nadchodzących czasach umieli go
zastosować, zastosować w pełni. I, co samo przez się jest zrozumiałe,
módlmy się do Matki Bożej, aby dzisiaj, jutro, pojutrze chroniła
wszystkie te dusze i aby nas wszystkich wzięła w swą opiekę.
Bp Ryszard Williamson FSSPX
Z języka niemieckiego tłumaczył dk
Łukasz Szydłowski FSSPX. Zachowano mówiony styl wypowiedzi. Tytuł
pochodzi od redakcji ‘Zawsze Wierni’.
Przedruk internetowy w piśmie ‘Bibuła’ za pozwoleniem miesięcznika ‘Zawsze Wierni”
Za. http://www.bibula.com/?p=2922 – Aktualizacja: 2008-11-8
KRÓLUJ NAM CHRYSTE ! ! !