piątek, 11 maja 2012

Sens cierpienia według Rozalii Celakównej


Cierpienie jest tak wielką łaską, że to jest trudno pojąć. Jest to większa łaska, niż dar czynienia cudów. (...) Gdybym ci dał dar czynienia cudów, wtedy byś się nie mogła bardzo tym cieszyć, bo to jest dar darmo ci dany, dając ci cierpienie –Ja sam pozostaję twym dłużnikiem.”
- Słowa Pana Jezusa do Rozalii Celakównej.

              Rozalia Celakówna – mistyczka z Podhala, ur. w 1901 r., wobec, której toczy się proces beatyfikacyjny, większość swego życia zawodowego przepracowała w krakowskim Szpitalu Św. Łazarza na oddziale chorób skórnowenerycznych. Doznawała tam wielu cierpień i upokorzeń, głównie ze strony innych pracownic, w tym zakonnic. Dziś powiedzielibyśmy, że była ofiarą wieloletniego mobbingu. Cierpienia znosiła w milczeniu. Nie skarżyła się przełożonym. Nie walczyła z osobami, które się nad nią znęcały, ale się za nie modliła. Zlecano jej najgorsze prace, czasem poniżej kwalifikacji. Często pracowała ponad siły, raz nawet 60 godzin bez przerwy (!). Mogła pracować w innym miejscu, za lepszą pensję i w innych warunkach, ale pomimo krótkich przerw, zawsze wracała do pracy w szpitalu, gdzie zmarła w 1944 r. Według jej wyznań pracowała w Szpitalu Św. Łazarza, ponieważ tak chciał Bóg. Jej pisma, z których wynika dobrowolne przyjęcie przez nią łaski cierpienia sprawiły, że zastanowiłem się, co może być przyczyną cierpienia?
Z własnej winy
Człowiek niekiedy cierpi z własnej winy. Kto pali papierosy, czy popada w alkoholizm, albo zażywa narkotyki, może wskutek nałogu popaść w chorobę (rak płuc, marskość wątroby, itp.), przez którą doznaje cierpień. Kto skacze do wody na główkę i doznaje kalectwa, sam odpowiada za swe cierpienie. Kto lekceważy swoją pracę i przez to zostaje zwolniony, cierpi z powodu jej utraty. Cierpienie jest w takich przypadkach konsekwencją świadomych wyborów człowieka. Człowiek nie może mieć do nikogo pretensji.
Z cudzej winy
Często zdarza się, że ludzie cierpią z winy innych ludzi. Kto wszczyna wojnę, przyczynia się do cierpienia tysięcy, milionów innych osób – ofiar wojny. Kto produkuje rakotwórczą żywność, przyczynia się do cierpienia innych, tych, którzy zachorują przez jej spożywanie. Kto powoduje wypadek drogowy, jest odpowiedzialny za cierpienie ludzi, którzy w takim wypadku doznają obrażeń. Można wskazać konkretne osoby, grupy ludzi, którzy ponoszą winę za cierpienie innych.
Takie cierpienie trudniej zrozumieć: dlaczego osoba niewinna ma cierpieć z powodu złych uczynków innej osoby? Jednak nie można się temu dziwić. Nie da się żyć w oderwaniu od życia innych ludzi. Żyjemy na tym świecie we wzajemnych zależnościach i wchodzimy ze sobą w stałe relacje. Czyny jednych będą oddziaływać na życie innych. Może w wymiarze jednostkowym trudno niekiedy zrozumieć, dlaczego akurat ta osoba cierpi a nie inna. Czasami będzie też trudno rozpoznać przyczynę cierpienia mającą źródło w uczynkach innego człowieka. Jednak w wymiarze ogólnym pozostaje się pogodzić z tym, że działania jednych ludzi rodzą określone skutki w życiu innych.
vis maiora
Można cierpieć wskutek zdarzeń, za które nie można obwinić żadnego człowieka. Mam tu na myśli działania przyrody, klęski żywiołowe, zdarzenia, które w jęz. prawniczym określa się jako vis maiora – siła wyższa. Powodzie, pożary, czy trzęsienia ziemi są wpisane w naturę tego świata. Ich skutki rodzą ciepienie wielu osób. Kto za to odpowiada? Nikt. Fragmentarycznie można dowieźć, że wskutek zaniedbań ludzi, skutki klęsk żywiołowych są większe, ale nie da się w 100% zapobiec tragediom. Wiele zmienił postęp cywilizacyjny. Dawniej ludzie byli bardziej bezsilni, ale i dziś są miejsca, gdzie niewinne osoby giną pożarte przez dzikie zwierzęta, czy ukąszone przez groźne owady. Dlaczego człowiek cierpi wskutek twardych praw przyrody, natury? Można spróbować doszukać się wyjaśnienia w Księdze Rodzaju. Kiedy Bóg wyrzucał Adama i Ewę z ogrodu Eden, uprzedził ich o trudach życia na Ziemi jako karze za nieposłuszeństwo. Osoba niewierząca zatrzyma się na tym, że wynika to z praw przyrody. Tak, czy inaczej cierpienie z powodu vis maiora jest wpisane w naturę naszego świata.
Dla nawrócenia lub odkupienia
Dotychczasowe przyczyny cierpienia nie wykraczały poza sprawy ziemskie i były niezależne od wiary człowieka. Może się z nimi zgodzić zarówno wierzący, jak i ateista. Traktując cierpienie jako sposób na nawrócenie grzesznika, bądź rodzaj odkupienia za złe czyny, wkraczamy w sferę metafizyczną. Na taką przyczynę może się zgodzić tylko osoba wierząca i to nie każda, ale wyznająca kanon wiary, który tak pozwala rozumieć cierpienie. Jednak, kto należy do takiego kręgu osób, powinien zdać sobie sprawę, że źródłem cierpienia może być konieczność odkupienia win lub
próba nawrócenia ze złej drogi. Napisane jest w Księdze Hioba: Szczęśliwy, kogo Bóg karci.
     Trudno odgadnąć, że w danym przypadku taka jest przyczyna cierpienia, np. wywołanego bolesną chorobą. Samemu cierpiącemu, czy innym osobom, które znają jego życie może przyjść do głowy taka ewentualność, ale nie da się tego udowodnić naukowo. Dla większości osób pozostaje pytanie, na które nigdy na tym świecie nie znajdą odpowiedzi: dlaczego cierpię? Dlaczego on/ona cierpi?
Wyraz próby
Kiedy mówimy o cierpieniu, nie sposób przywołać postaci Abrahama i Hioba ze Starego Testamentu. Przypowieści o nich wskazują, że Bóg czasami dopuszcza, aby człowiek bardzo cierpiał, gdyż pozwala wystawić go na próbę. Taka przyczyna cierpienia jest bardzo trudna do zbadania, bo siegająca głęboko sfery sacrum.
Słowa Jezusa
Pisma Rozalii Celakównej ujawniają nam jeszcze inną przyczynę cierpienia, ale wpierw zacytuję słowa Jezusa, które podczas widzeń usłyszała Rozalia Celakówna:
Będziesz bardzo cierpieć, ponieważ taka jest Moja Wola. Ty już wiesz o tym. Ja mam względem Twej duszy pewne zamiary. (...) dzisiaj ci odsłonię tajemnicę cierpienia. Cierpienie jest tak wielką łaską, że nikt z ludzi tego nie pojmie dostatecznie, większą, niż dar czynienia cudów, bo przez cierpienie dusza mi oddaje, co ma najdroższego: swą wolę, ale przez cierpienie miłośnie przyjęte. Ona mnie kocha wówczas całym sercem. Tę nieocenioną łaskę daję tylko duszom szczególnie umiłowanym.”
            „Tu [w szpitalu], dziecko moje, chcę cię miećbyś mi wynagradzała za te straszne grzechy, które tak bardzo ranią moje Serce. (...) będziesz cierpieć w mym życiu, by Mię pocieszać, byś się stała do mnie podobną i ratować masz duszę.”
             „Cierpienie jest tak wielką łaską, że to jest trudno pojąć. Jest to większa łaska, niż dar czynienia cudów. (...) Gdybym ci dał dar czynienia cudów, wtedy byś się nie mogła bardzo tym cieszyć, bo to jest dar darmo ci dany, dając ci cierpienie –Ja sam pozostaję twym dłużnikiem
.
Rozalia Celakówna, Pisma, Wydawnictwo WAM, 2008, s. 71, 290-291.
             Jezus wielokrotnie powtarzał, że chce aby Rozalia cierpiała dla ratowania innych dusz. To dość skomplikowana sytuacja, ponieważ można zapytać, dlaczego osoba niewinna ma cierpieć za winowajcę i dlaczego ma go to ratować, skoro winowajca, nawet nie wie, że osoba niewinna za niego cierpi? Okiem prawnika tak bym opisał sens cierpienia, jaki odczytuję ze słów Jezusa: grzesznik wyrządza Bogu krzywdę złymi uczynkami, przez co Bóg cierpi. Odkupiciel godzi się na własną krzywdę i cierpienie, czym wynagradza Bogu Jego krzywdę i cierpienie - zadane przez grzesznika. Krzywda rekompensuje krzywdę a cierpienie ludzkie – cierpienie Boga. Nadto Bóg staje się dłużnikiem odkupiciela, czyli odkupiciel staje się wierzycielem Boga.
Grzesznik zostaje uratowany – omija go wieczne potępienie za złe uczynki.

Można zapytać, dlaczego Bóg żąda za krzywdę – krzywdy innego czlowieka a nie np. czynienia wielkiego dobra. Ale dobro powinno się czynić bezinteresowanie i nigdy nie będzie go za wiele. O ile prościej jest czynić dobro, aniżeli godzić się na cierpienie? Lżej jest dać 10.000 zł na cele charytatywne, niż godzić się na straszną chorobę, czy lata bólu i poniżeń.
Cierpienie osoby trzeciej pojawia się chyba dopiero, gdy nie ma nadziei, że grzesznik sam się uratuje. Sam grzesznik powinien dla odkupienia złych uczynków: żałować za nie, chcieć się poprawić i prosić o miłosierdzie. Gdy tego nie czyni, osoba trzecia nie może za grzesznika żałować, ani obiecać poprawę, ani prosić o miłosierdzie. Kiedy grzesznik nic nie robi, jak może mu pomóc osoba trzecia? Pisma Rozalii Celakównej mówią, że osoba trzecia może zgodzić się na własne cierpienie dla ratowania człowieka grzesznego. Cierpienie takie jest łaską, gdyż nie tylko ratuje się grzesznika, ale poza tym Bóg czuje się zobowiązanym wobec takiej osoby.
Według słów Jezusa nawet dar czynienia cudów nie jest większą łaską.
                       MODLITWA W CHWILACH CIERPIENIA
Bezsilność w cierpieniu odsłania nam, iż wszystko jest darem.
 Jezu, Mistrzu cierpiących, naucz nas modlić się jak Ty, o oddalenie cierpienia, a gdy wolą Bożą jest, byśmy cierpieli – wspieraj nas i ucz przyjmować je, znosić i ofiarować dla większej Chwały Bożej i dla dobra wszystkich cierpiących. Amen.
                                          Matko Boża Bolesna uproś nam męstwo w cierpieniu.
          Gdy życie płynie na spokojnie, w chwilach szczęścia modlitwa przychodzi nam zwykle łatwiej. Niemal spontanicznie zdobywamy się na modlitwę dziękczynienia, kiedy nie zagraża nam bezpośrednio jakieś większe niebezpieczeństwo. Czujemy się wówczas obdarowywani przez Boga i ludzi.
          Rodzi się jednak pytanie: jak modlić się w chwilach cierpienia i bólu, w chwilach zagrożenia naszego życia? Nasza modlitwa byłaby bowiem mało przydatna dla życia, gdyby nie była w stanie objąć naszych cierpień i zagrożeń, gdyby nie była nam pomocą w najtrudniejszych dla nas chwilach. Mówimy tutaj o cierpieniu na wszystkich płaszczyznach ludzkiego życia: fizycznej, psychicznej, duchowej.
            Zauważmy, iż pierwszą reakcją człowieka na zagrożenie, na ból i cierpienie jest odruch wewnętrznego buntu. Cała ludzka osobowość reaguje w ten sposób. Przeciwko cierpieniu i bólowi buntuje się najpierw ludzkie ciało. Drży. Reakcji odrzucenia i buntu doświadcza także ludzka emocjonalność. W cierpieniu towarzyszą człowiekowi najpierw emocje negatywne: poczucie bezsilności, lęku, zagrożenia, rozżalenia, depresji, agresji wobec otoczenia. Im większy ból, tym większe uczucia buntu i zagrożenia. Także duchowość człowieka buntuje się i opiera. Wielkie i hojne oddanie się Bogu deklarowane w chwilach spokojnie upływającego życia i podniosłych uroczystości, nie daje się łatwo odtworzyć w momencie cierpienia.
          W chwilach cierpienia i bólu człowiek — stworzenie rozdarte między doczesnością i wiecznością — jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (Rz 8, 22). Czas cierpienia jest zawsze czasem wezwania do rodzenia się do nowego życia. Aby cierpienie i ból były miejscem rodzenia się do życia, a nie do śmierci, potrzebujemy wytrwałej modlitwy, która obejmie całego udręczonego człowieka: jego udręczone ciało, psychikę i udręczonego ducha. Właśnie w chwilach cierpienia i bólu możemy modlić się całą naszą osobowością. Możemy modlić się cierpiącym ciałem, cierpiącą emocjonalnością, cierpiącą duszą. W cierpieniu modlimy się tak, jak kochamy Boga: całym sercem, całą duszą, całym umysłem, ze wszystkich sił.
Kiedy człowiek nie modli się w cierpieniu, rodzi się ku śmierci. Cierpienie niszczy i degraduje nie tylko ludzkie ciało, ale także ludzką psychikę i duszę. Bez wytrwałej modlitwy z cierpienia wychodzimy bardziej zbuntowani, bardziej samotni, wyizolowani. I chociaż choroba ciała może minąć, to jednak może pozostać w nas cierpiące, zbuntowane i smutne serce.
           Cierpienie oczyszcza, uszlachetnia, daje nowe życie, ale tylko wówczas, kiedy staje się modlitwą, kiedy cierpiący pozwala modlić się Duchowi Świętemu w swoim udręczonym ciele, w udręczonej psychice, kiedy nie idzie za pierwszym odruchem buntu, ale bunt ten przemienia i ofiaruje Bogu w posłuszeństwie i poddaniu się Jego woli.
Nawet jeżeli w cierpieniu człowiek nie czuje zapału i smaku modlitwy, nawet jeżeli czuje się oschły i obojętny, jeżeli doświadcza bezsensu modlitwy, to jednak wiara każe mu przyjąć, iż łaska Boga i Jego miłosierdzie w tych bolesnych chwilach są bliższe człowiekowi, niż w jakichkolwiek innych momentach życia. Tylko zranione i zagubione owieczki Dobry Pasterz bierze na swe ramiona, ponieważ one bardziej niż inne potrzebują Jego pomocy.
           Modlić się w chwilach cierpienia i bólu, oznacza najpierw przyjąć je i zaakceptować. Akceptacja bólu i cierpienia nie polega jednak na bierności, rezygnacji, ucieczce od życia. Modlitwa w cierpieniu nie oddala człowieka od życia. Wręcz przeciwnie, w cierpieniu modląc się, szukamy życia. Modlitwa w cierpieniu i bólu jest wielką prośbą o życie.
Ucieczka od życia, rezygnacja z życia świadczyłaby o tym, iż nasza modlitwa pozostaje ciągle nie oczyszczona, niedojrzała. Człowiek, który modli się w cierpieniu i bólu, pragnie żyć we wszystkich wymiarach, także w wymiarze ziemskim. Modlitwa w chwilach cierpienia i bólu pokazuje człowiekowi ściśle określone granice życia ziemskiego. Odsłania, iż życie fizyczne człowieka nie jest ostateczną i najwyższą wartością.
             Cierpienie i ból, ucząc nas pokornej akceptacji własnych granic, wskazuje nam także na potrzebę szukania ostatecznego celu i sensu tego życia, które upływa i przemija; życia, które bywa osłabiane przez chorobę; życia, które przecież wcześniej czy później zostaje zniszczone przez ostatni akt ludzkiego życia: przez śmierć. Akceptacja kruchości ludzkiego ciała, akceptacja przemijania i umierania jest możliwa, ponieważ czuwa nad nią wieczny Bóg. Modlitwa pozwala nam uczestniczyć w wieczności Boga w czasie naszego ziemskiego życia. Cierpienie i ból przynagla nas do wchodzenia w wieczne życie Boga już tutaj, na ziemi. W cierpieniu i bólu modlimy się naszą kruchością, modlimy się naszymi granicami, powierzając je rękom Boga i wyrażając ich akceptację. Skoro Ty, Panie stworzyłeś mnie takim kruchym i małym, skoro w mym kruchym ciele dajesz mi zadatek życia wiecznego, przyjmuję je jako Twój dar.  Modlitwa w cierpieniu i bólu uczy nas zaufania, powierzania się Opatrzności. W chwilach zdrowia, powodzenia człowiek skłonny jest oszukiwać siebie sądząc, iż sam sobie wszystko zawdzięcza, iż sam swoimi siłami buduje swoje życie.
Bezsilność w cierpieniu odsłania nam, iż wszystko jest darem. W chorobie i bólu bardziej, niż w jakimkolwiek innym stanie, mamy szczególną możliwość potwierdzenia naszej wiary, którą wyznajemy w chwilach powodzenia, zdrowia, komfortu psychicznego i fizycznego. To właśnie dzięki modlitwie czas cierpienia i bólu, czas krzyża zapowiada czas zmartwychwstania.


                                                            Modlitwa o pomoc w cierpieniu
Panie Jezu Chryste, oddaję Ci siebie wraz
ze wszystkimi swoimi cierpieniami fizycznymi
i duchowymi. Oddaję Ci cały swój lęk przed
cierpieniem i śmiercią oraz poczucie
nieużyteczności cierpienia.
Pragnę jednoczyć się z Tobą, Jezu,
w Twoim cierpieniu na krzyżu za zbawienie
świata, aby z tego źródła naszego
zbawienia czerpać moc uzdrowienia,
siły do niesienia cierpienia oraz
radość z Twojego zwycięstwa nad szatanem,
cierpieniem, grzechem i śmiercią.
Święty Ojcze Pio, módl się za nami
i pomagaj nam w ofiarowywaniu cierpienia
za nawrócenie grzeszników oraz
w intencjach całego Kościoła
. AMEN                  Oprac. Jerzy Poleszczuk



 SŁAWEK