wtorek, 24 lipca 2012

Wielka misja Radia Maryja Prof. Piotr Jaroszyński Kierownik Katedry Filozofii Kultury KUL, wykładowca w WSKSiM


Nadesłał Sławek - BÓG ZAPŁAĆ SŁAWKU

Radio Maryja, Telewizja Trwam, "Nasz Dziennik", Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej wpisują się tak mocno w duszę Narodu Polskiego, że żadne zło nie jest w stanie oderwać tych dzieł od polskich korzeni i od polskich serc. A choć dziś nastąpiła jakaś kumulacja ataków, jakieś apogeum, to przecież nic i nikt nie jest w stanie zatrzymać tej misji, jaką Radio podjęło, misji, która będzie trwać i która przetrwa.
Ta misja przetrwa, wiemy o tym, bo Naród nasz po to właśnie istnieje na tej ziemi, żeby tej misji bronić. To jest sens naszego istnienia. Wiedział o tym Mieszko, gdy zakładał państwo polskie, wiedzieli królowie, gdy prowadzili Naród pod sztandarami Bogurodzicy, wiedzieli święci i męczennicy, gdy za wiarę i dla nas ginęli. My też o tym musimy wiedzieć i pamiętać, bo w tym jest nasza siła i nadzieja. Droga do pięknego celu i pięknego życia. Siła nie do pokonania, nadzieja nie do zniszczenia. Dlatego wytrwamy. Jest pewne, wytrwamy.
Nasza mediosfera
O tym, jak ważną rolę odgrywają media we współczesnym świecie, nie trzeba nikogo przekonywać. Prasa, radio, telewizja, a także internet przenikają do każdego domu, są w zasięgu ręki. Wystarczy wcisnąć pilota, by otworzyły się przed nami światy, miejsca i ludzie, znani i nieznani, bliscy i dalecy. Stają się ważni, bo są w mediach. Więcej, bez mediów tak jakby nie istnieli.
Ale media są różne, nastawione na różnych odbiorców i na różne tematy. Trudno też ukryć, że z siły i zakresu oddziaływania mediów chętnie korzystają politycy, chętnie korzysta rynek, by zwiększyć liczbę oddanych sobie sympatyków, wyborców lub klientów. Ostatecznie media stać się mogą narzędziem indoktrynacji i zniewolenia, koterii lub demoralizacji. Z cudownego środka społecznego komunikowania stają się trucizną zakłamywania. Media mediom nierówne.
W naszej Ojczyźnie był czas, gdy najważniejsze media były własnością jedynej partii rządzącej, partii komunistycznej (PZPR). Władza zdawała sobie sprawę, że chcąc całkowicie panować nad Narodem Polskim, trzeba mieć pełną kontrolę nad mediami. Potem przyszedł czas, gdy media otworzyły się na pluralizm, gdy wydawało się, że różne "opcje" będą mogły spokojnie wyrażać swoje poglądy, zaś media postkomunistyczne znikną samoczynnie jako relikt niechlubnej przeszłości. Ale to było tylko złudzenie, a pluralizm okazywał się coraz bardziej pozorowany. W grę wchodziła zbyt wielka stawka, by sprawę mediów pozostawić własnemu biegowi. Na celowniku środowisk decydenckich, sięgających korzeniami PRL, znalazły się media niezależne od układu władzy i wpływowej finansjery. Do takich mediów należą przede wszystkim Radio Maryja i Telewizja Trwam, których zasięg oddziaływania przekracza granice Polski i sięga tam, gdzie działa internet lub łączność satelitarna, czyli praktycznie wszędzie.
Wojna światów
Radio Maryja i Telewizja Trwam stanowią swoisty fenomen medialny, ponieważ na poważnie, a nie dla pozorów, korzystają z wolności słowa zagwarantowanej przez Powszechną Deklarację Praw Człowieka (1948) oraz Konstytucję RP (1997). Korzystają i wykorzystują tę wolność po to, żeby przekazywać prawdę i czynić dobro. A choć brzmi to wręcz banalnie, to przecież każdy, kto potrafi logicznie i krytycznie myśleć, zdaje sobie sprawę, że to wcale nie jest powszechna praktyka większości mediów. Że media używają i nadużywają wolności słowa po to, by kłamać i manipulować, by propagować zło, by redukować pragnienia ludzkie do wymiaru biologicznego, pomijając wszystko, co należy do sfery duchowej i religijnej. A właśnie w Radiu Maryja i w Telewizji Trwam odnajdujemy poczucie obowiązku i odpowiedzialności za przekazywane słowo i poruszane treści. Człowiek, do którego ma docierać ten przekaz, traktowany jest jako ktoś, kto ma prawo do prawdy, dobra i piękna, w tym również do zbawienia, bo nie jest jedną z przemijających rzeczy, ale jest osobą.
Właśnie wymiar osobowy słuchacza Radia Maryja, sympatyka Telewizji Trwam i czytelnika sięgającego po "Nasz Dziennik" stanowi o sylwetce docelowej odbiorcy tych mediów, jakże różnych od papki serwowanej przez szereg gazet, radiostacji czy kanałów telewizyjnych, dla których człowiek to istota jednowymiarowa, łatwowierna, ograniczona, nielogiczna i słaba, a więc ktoś, a może coś, co staje się łatwym łupem wielkiego biznesu i bezwzględnej polityki. Następuje zderzenie dwóch światów, dwóch cywilizacji, choć znajdują się w jednym i tym samym kraju. Ponawiane praktycznie od samego początku ataki na Radio Maryja, których kulminację stanowi odmowa udzielenia miejsca na multipleksie Telewizji Trwam, nie mają charakteru polemiki czy dialogu, ale płyną z autentycznej nienawiści, która nie cofa się przed kłamstwem, pomówieniem i manipulacją, łącznie z próbą użycia środków administracyjno-politycznych, by Radio Maryja zamknąć i wyeliminować. W tym momencie deklarowana i gwarantowana prawem (Konstytucja) i ustrojem (demokracja) wolność słowa staje się pozorna, iluzoryczna.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego są środowiska, które nie potrafią polemizować i dyskutować? Skąd aż tyle nienawiści? Trudno na te pytania wyczerpująco odpowiedzieć, ale są to pytania na tyle ważne, że odpowiadać trzeba.
                                      Komu przeszkadza Radio Maryja
Wiemy, że Radio Maryja odwołuje się do wartości chrześcijańskich i patriotycznych. Ale takie sformułowania brzmią na tyle abstrakcyjnie czy ogólnikowo, że nie pociągają za sobą jeszcze wyraźnych postaw, ocen czy działań. Dopiero gdy sięgniemy do konkretnych osób i zdarzeń, do jasnych komentarzy, do odważnych przykładów, dopiero wtedy uświadamiamy sobie z całą mocą, co znaczy wiara i czym jest miłość do Ojczyzny. Bo miłość i wiara wyrażają się w działaniu, w czynie konkretnych osób, konkretnego narodu, który ma swoich bohaterów, znanych również z imienia i nazwiska, który ma swoich świętych, ale i oprawców, zdrajców, renegatów. Bez konkretnego działania nie ma miłości i nie ma wiary. Jeżeli teraz uświadomimy sobie, że komunizm w formie zinstytucjonalizowanej zagnieździł się w naszej Ojczyźnie po to, by odebrać nam naszą tożsamość, narodową i religijną, byśmy nie żyli jak Polacy i jak katolicy, byśmy przeszli na obcą stronę lub stali się ludźmi drugiej kategorii, to wszystko staje się jasne: przecież taka idea przyświecała zaborcom i do niej nawiązali ci, którzy nie rządzili naszym państwem z woli Narodu, lecz z nadania Związku Sowieckiego.
PRL trwała zbyt długo, aby nie pozostawiła głębokich ran w polskim społeczeństwie. Stąd proces tzw. transformacji ustrojowej, rozpoczęty w 1989 roku, zwany odzyskaniem niepodległości, a pozbawiony tak istotnej dla prawdziwej odnowy dekomunizacji, przybrał postać momentami karykaturalną albo wręcz tragiczną, ponieważ głównymi beneficjentami owej transformacji stali się komuniści, partyjna nomenklatura i rozbudowane służby specjalne, cywilne i wojskowe. Wszystko to działo się i dzieje w nowych warunkach geopolitycznych i ideologicznych, gdzie z jednej strony oddziałują imperialne wpływy moskiewskie, a z drugiej socjalistyczne wpływy brukselskie. W jednym i drugim wypadku patriotyzm i wiara naszego Narodu stanowią przedmiot skomasowanych ataków i agresji propagandy medialnej tych środków masowego przekazu, które w większości pozostają pod wpływem lub są po prostu własnością obcego kapitału albo też podlegają bezpośrednio rządowi, który krok po kroku realizuje program demontażu podmiotowości Polski we wszystkich sferach, takich jak kultura, ekonomia, gospodarka czy polityka.
Na dobre i na złe
Nic więc dziwnego, że gdy Radio Maryja idzie pod prąd takim tendencjom i prowadzi rzetelną działalność informacyjną, gdy promuje wielkość i bogactwo kultury polskiej, gdy zaprasza specjalistów od ekonomii, gdy oddaje głos sprawdzonym i uczciwym politykom - to staje się przedmiotem niewybrednych ataków, ponieważ osłabia i spowalnia proces destrukcji naszego państwa. Stawka jest olbrzymia, choć siły są nierówne. Ale właśnie dlatego, że stawka jest tak olbrzymia, nawet większa niż nam się wydaje, ponieważ nie ogarniamy skali dobra, jakie możemy jeszcze utracić, więc dlatego nie tylko przez rozum, ale i przez serce, dobra tego bronimy. I takie właśnie pragnienie przenika miliony serc oddanych Polsce, serc, które chłoną programy emitowane na falach Radia Maryja, ponieważ wiedzą, czują, rozumieją, że na dobre i na złe - tam jest Polska, którą próbuje się nam wydrzeć, zabrać, porwać. Stąd właśnie ten ból i krzyk, ale nie rozpacz. Rozpacz na pewno nie, bo w tym wszystkim dochodzi do starcia z jakimś potwornym złem, którego obecność czujemy, ale którego źródeł i postaci nie potrafimy tak naprawdę nazwać. To sprawia, że wobec takiego zagrożenia nabieramy wewnętrznej siły i stajemy się poważni. A zło działa racjonalnie, bardzo racjonalnie i konsekwentnie, ale bez serca. Brakuje mu polskiego serca, dlatego uderza w nas niemiłosiernie.
To już nie chodzi o media jako media, bo w końcu na świecie działają tysiące, setki tysięcy rozgłośni. Tu chodzi o namacalne odsłanianie dobra i obnażanie zła, na które odpowiedzią jest szczera i głęboka modlitwa. Codziennie, co noc. Modlitwa żywa, która nie jest odtwarzana z taśmy, z płyty, z komputera, lecz za każdym razem płynie z palącego serca... i powtarzana jest przez miliony serc. To nie jest rozpacz, to jest nadzieja.
Niezwykłą siłą jest nadzieja. Radio Maryja potrafi przedzierać się przez odmęty zła, by dopatrzyć się nadziei. Tę nadzieję wnoszą ojcowie, siostry, wolontariusze, wnosi każdy gość, każdy rozmówca, jeśli tylko czuje w sobie wewnętrzną potrzebę dzielenia się dobrem. Powstaje serdeczna armia, obejmująca wszystkie kontynenty, ale i morza, bo Radia Maryja słuchają również marynarze, słuchają i modlą się, przebywając dni i miesiące poza domem i poza Ojczyzną. Słuchają kierowcy i profesorowie, panie domu i robotnicy, gospodarze i dyrektorzy, bo wiedzą, że nic nie potrafi tak ukoić tęsknoty, jak głos rodaków, który dociera do nich za pośrednictwem toruńskiej rozgłośni. Jest to tęsknota za Polską, Ojczyzną wielkich ludzi, których blask służy za światło dla kolejnych pokoleń. Za Polską, która ma inne wzory i inne pragnienia, inne ambicje i inne marzenia niż te, jakie narzucane są nachalnie przez środowiska, które zamknięte są na polskość, ale które uparcie chcą nami rządzić. Nie dla nas, lecz nami.                Prof. Piotr Jaroszyński
HOMILIA KS. BP SENIORA STANISŁAWA STEFANKA z diecezji łomżyńskiej, wygłoszona podczas Eucharystii sprawowanej na Jasnej Górze w wigilię XX Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja do Królowej Polski Radio Maryja, 2012-07-07"
Nie jesteś niewolnikiem, lecz synem i dziedzicem" (Ga 4,3-7)
Najmilsi w Panu, zgromadzeni przed Maryją, Matką Kościoła, Jasnogórską Matką i Królową Polski. Zgromadzeni przy Jezusowym ołtarzu, zgromadzeni w tej jakże reprezentatywnej wspólnocie, którą ojcowie Paulini już opisali w słowie przywitania. Zgromadzeni na rozpoczęcie wielkiej modlitwy, XX Jubileuszowej Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja, w czuwaniu wieczornym, w Eucharystii wigilijnej. Powtórzmy jeszcze raz te słowa, które św. Paweł zapisał, mówiąc o skutkach narodzin Chrystusowych z niewiasty. "Nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem". Jeżeli zaś synem to i dziedzicem z woli Bożej. W sposób szczególny modlimy się o wolność. Chcielibyśmy tę modlitwę skierować obejmując cały świat, każdego człowieka, który w rozmaity sposób doznaje ograniczenia tej wolności. Zapytajmy najpierw kto zabezpiecza naszą wolność? Wolność każdego człowieka, niezależnie czy ten człowiek zna dobrodziejstwo Zbawiciela. Czy nie słyszał Ewangelii. Przecież narodzony z niewiasty Syn, Słowo Odwieczne, Syn Boga, by służył nam wszystkim, wszystkich nas upoważnił, byśmy mogli mówić "Abba Ojcze".
To On, Wcielenie Chrystusa, jest wydarzeniem centralnym dziejów historii. Tej historii, która opisywana jest często jako zmaganie konkurujących ze sobą różnych przeciwności, władz, wspólnot, sił. Można historię ludzkości opisać jednym słowem - "walka". Są nawet takie prądy filozoficzne, które mówią, że tylko walka jest motorem postępu. Tylko tyle można widzieć w historii człowieka. A przecież, gdy popatrzymy głębiej i spojrzymy na wszystkie wymiary życia ludzkiego, to wtedy wracamy z powrotem do tych pierwszych zapowiedzi. Przecież już w raju usłyszeliśmy, że uwolnienie spod przemocy kusiciela przyjdzie przez narodzonego z niewiasty. Uwolnienie z grzechu i ta zapowiedź, w sposób szczególny została powtórzona wtedy, kiedy wydawało się królowi Achazowi, że sprawę religijną, owszem, można odnieść do jakichś głębszych sercowych wymiarów, uczuciowych, osobistych, ale on, król na którego nacierają przedstawiciele koalicji syro-efraimskiej i chcą zdobyć Jerozolimę, on król nie będzie się do Boga zwracał o pomoc, ponieważ w sprawach publicznych, w sprawach społecznych, militarnych, politycznych król Achaz nie przewidywał obecności Boga.
            Stąd też prorok mówi, i ty i cały świat otrzyma znak: Panna pocznie i porodzi Syna. On z niewoli wykupi, z wszelkiej niewoli, z każdego uzależnienia. Bo On ostatecznie upoważni swoim braterstwem z każdym z nas ten serdeczny tytuł jakim Boga obdarzamy - "Abba Ojcze". W Nim z mocy Ducha możemy wołać "Abba Ojcze". A więc ten, który jest Synem, ten jest wolny i ten jest dziedzicem. Tu jest zakorzenione wszelkie nasze dziedzictwo, synostwo i wolność. Prawo wolności jest pierwszym i podstawowym prawem konstytuującym człowieka. Życie Narodu, na tym opierają się wszystkie inne konstytucje, które chcą uczciwie porządkować grupy społeczne obywateli państwa i życie międzynarodowe. Zostaliśmy odkupieni spod prawa, które miało bardzo ograniczony zasięg i ograniczoną optykę i oddani zostaliśmy pod prawo miłości. Pod wielki manifest rozkochania się Boga w nas i wielkie zaproszenie do odpowiedzi do wzajemności ku Bogu. A ta wzajemność została ogłoszona w sposób uroczysty na Golgocie. Wtedy, gdy stawała się faktem. Wtedy, kiedy Jezus dokonywał dzieła odkupienia. Wtedy właśnie powiedział do Jana: "Oto Matka Twoja" i do swojej Matki: "Oto Syn Twój" (J19, 26b-27a).
             Zostaliśmy oddani tej trosce o wolność. W tym rozpracowywaniu w szczegółach wielkiej konstytucji miłości, która uwalnia. Zostaliśmy poddani pod opiekę, pod czułe oczy, wrażliwe serce, mądre przewodnictwo, wielką pedagogikę Matki Boga i naszej Matki. "Oto Matka Twoja" (J 19,27). Ale równocześnie, zostaliśmy obdarowani. Nie tylko do Ojca Niebieskiego możemy mówić "Abba Ojcze", nie tylko do Jezusa Chrystusa możemy mówić: "Bracie mój i Panie mój", ale do Matki Najświętszej możemy mówić: "Mamo, Matko". W tych odniesieniach rodzinnych zabezpieczamy wszystkie przestrzenie wolność człowieka. Dlatego Jan Paweł II, gdy przebywał tu na Jasnej Górze, w świątyni, w sanktuarium stolicy duchowej, w Maryjnej świątyni, powiedział, że tu zawsze byliśmy wolni we wszystkich wymiarach, również tych i społecznych i politycznych. Zapytajmy, w jaki sposób religia, to zaprzyjaźnienie się, zadomowienie w Bogu dba o wolność, troszczy się o wolność? Najogólniej mówimy przez właściwe uporządkowanie ładu moralnego, są takie tematy: religia, etyka, wolność.
            Jeżeli ktoś trochę histerycznie jest przewrażliwiony na słowo "Bóg", chce jednak poważnie mówić o życiu ludzkim, zostawia Boga a próbuje zatrzymać się przy słowie "etyka", nawet "niemoralność", a więc normy, do których dochodzi rozum ludzki w sposób uczciwie poszukiwanych, różnych przesłanek, przez uczciwie poszukiwane przesłanki, etyka i to zabezpiecza wolność. Gdybyśmy popatrzyli na całą historię, tam gdzie człowiek uzależnia się od Boga, tam gdzie nie jest alergicznie nadąsanym, rozgrymaszonym, zarozumiałym gospodarzem jakiejś maleńkiej działeczki. Działeczki władzy, mądrości, sukcesu, jakiejś zdobyczy, tam gdzie człowiek wychylił swoją głowę po za krąg egoistycznego zapatrzenia w siebie i spojrzy Bogu w oczy, tam rozszerza się przestrzeń wolności. A tam, gdzie jest zniewolenie grzechem zapędzani jesteśmy w uliczki bez przejścia, w uliczki egoizmu społecznego, czy indywidualnego. Tam rodzi się wszelkiego rodzaju wymiar pazerności, pycha panowania, królestwo kłamstwa i wszelkiego rodzaju krzywdy. Kto nas zniewala, kto nam odbiera Boga i wolność? Najpierw nasz grzech, od tego zawsze trzeba zacząć.
             Uzależnienie od niekontrolowanych namiętności. Dzisiejszy język, zwłaszcza niektóre nauki psychologiczne, społeczne prześcigają się żeby nas zwolnić od odpowiedzialności. Najdrożsi, gdybyście dobrze weszli w dorobek niektórych szkół, powtarzam zwłaszcza nauk psychologicznych i społecznych, zorientowalibyście się, jak jeden przez drugiego utytułowany najwyższymi naukowymi tytułami profesorów próbuje zwolnić człowieka od odpowiedzialności. Próbuje uciec od realizmu poznawczego, a przecież nauka to przede wszystkim troska o poznanie. A tu, pod sztandarem nauki tworzy się kolejne zasłony byle nie pokazać prawdy o człowieku. Pomyślano między innymi o chociażby takim słowie: "dobre emocje", "złe emocje". Niby jest w tym jakieś rozróżnienie, ale to tak brzmi w naszych uszach jak: "dobra pogoda, zła pogoda", a jak zła to parasol weźmiesz, bo to przecież nic groźnego, za chwilę będzie dobra.
            Uległeś słabości, masz na swoim koncie takie czy inne poważne nadużycie? To jest ludzkie, trzeba z tym żyć, to trzeba zrozumieć. Zawsze nawet najsurowszy prokurator znajdzie coś, by ten czyn określić jako mało szkodliwy społecznie. Zawsze znajdzie się kancelaria adwokacka, która pomoże wybrnąć poprzez krętactwo paragrafów. Gdyby nawet dopadły cię jakieś sądy, to nie powinieneś w swoim życiu troszczyć się, dbać o przejrzystość postawy, ładu. To wszystko przenieśmy na nasz osobisty teren, różni naukowcy i różni pedagodzy życia społecznego. Ale oprócz tego grzechu pojawiają się dwa groźne zjawiska. Po pierwsze to jest nasz egoizm legalny. A po drugie to jest legalny egoizm państwowy. Na czym polega nasz osobisty egoizm legalny? Na tym, że mamy prawo być pazernymi, mamy prawo oszukiwać, zabierać cudzą własność, byle tylko znaleźć odpowiedni paragraf. Nieważna jest moralność, poprawność moralna. Ważny jest legalizm, poprawność prawna. Chociażby taki przykład z ostatnich czasów. Wymyślono ustawę o upadłości różnych firm. Ile na tej ustawie ludzie natworzyli wspaniałych fortun. A to, że kilkadziesiąt, czy kilkaset osób głoduje, to, że kilka tysięcy zostało za granicą i nie ma jak wrócić - to wszystko jest legalne, na czas zgłoszone. Kradzież na czas zgłoszona, zatwierdzona. To jest pazerność, pazerność najrozmaitszych szefów firm. Pytam syndyka: dlaczego Pan nie chce sprzedać, skoro znalazł się właściciel, który chce przeorganizować duży zakład? Mam na myśli cukrownie w naszych łomżyńskich Łapach. Widzę tu Białystok. Oni mi zaraz powiedzą, ale Łapy terytorialnie są bliżej Białegostoku. Oczywiście tutaj są nasi sąsiedzi i tam nie ma żadnej zwady między nami, ale diecezjalnie Łapy są łomżyńskie, dlatego biskup łomżyński wie, że tam ludzie głodują.
             Ktoś wytłumaczy, przecież syndyk na takim przekazaniu, na takiej transakcji nic nie zarobi. Skończy się jego rola, a tak to będzie sprzedawał, po kawałku na wypłaty, nie dla siebie, ale innych. A jak mu się skończy jest w takich układach w Warszawie, że za chwilę będzie syndykiem następnej firmy upadłościowej i przeżyje. A co powiedzieć o takich bogaczach, jak firmy farmaceutyczne? Tysiące ludzi zginęło przez kłamstwo. W to kłamstwo byli zaangażowani wszyscy z wspomnianymi naukowcami i z mediami na czele. Ktoś powie no, ale zapłacili karę. Jak można porównywać życie ludzkie z jakimkolwiek groszem. A poza tym nie martwcie się o tych bogaczy, którzy nawet płacą karę. Bo wam zaraz powiem, rozłożą ją na dwieście rat i w końcu zapomną, że mieli takie raty zapłacić. To nasza osobista pazerność, ale jest też wielka państwowa, legalna. Wydaje się wielkim tego świata, że skoro wygrają wybory to wolno im władać na każdym poziomie. Nawet sięgnąć do uprawnień samego Stwórcy i zmieniać prawo boskie, bo oni mają większość w Parlamencie, powiedzmy o piętnaście czy dwadzieścia głosów.
             I to jest największa pułapka w którą wpada współczesny człowiek i na której kończy się wolność, demokracja i wszelkiego rodzaju uczciwość. Przecież to parlamenty chcą ustalać, kiedy wolno zabijać dziecko. Przecież to parlamenty oswajają nas: "no nie bądźcie tacy bardzo zacofani, nauka poszła do przodu, wyjdźcie naprzeciw matkom, które chcą mieć dzieci. To nic, że przy okazji zabija się kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy, ale w końcu któreś z nich będzie żyło". To właśnie to prawo moralne, które Bóg uporządkował, a które parlamenty próbują przejąć, jako własną kompetencję. Tu dopiero pojawiają się bardzo bolesne fakty. Amerykanie chwalą się wolnością i demokracją (nie radzę doświadczać tej demokracji na przejściu granicznym w Stanach), ale posłuchajcie co uchwalili: "Wolny Amerykanie, jak Ci się nie podoba dziecko, bo urodził ci się synek, a czekałeś na córkę - masz prawo go zabić". Wolno zabić człowieka dla osobistego grymasu. Wolność! Wolność! Do jakiego patologicznego pojęcia wolności doszły te wielkie państwowe egoizmy. A kto stoi na straży tych właśnie władz zniewalających?
               Boję się powiedzieć, bo mam napisane krótkie słowo - media. A przecież mówię przez posługę mediów modlimy się o wolność mediów. Ale trzeba powiedzieć strażnikiem wszystkich mechanizmów zniewolenia są media. Wtedy, kiedy dostaną się w ręce nieuczciwego państwa, albo pazernego bogacza, albo wtargną w nasze słabe serca. I tu dopiero media, przecież środek wspaniały, odkrycie wielkie, pożytków bez końca można wyliczać wiele. Te media potrafią być tak brutalne i tak niszczące. Najdrożsi, pozwólcie, że zacytuję pewną rozmowę na obrzeżu mediów. Po starej znajomości, rozmawiam z dosyć aktywnym parlamentarzystą z grupy, która teraz rządzi. To stara przyjaźń, po imieniu jesteśmy. Przyjaźń trudna, ale jest przyjaźń. Nie mogę się jej wyprzeć. I mówię: "Czemu nie puszczacie wolnych mediów do głosu? Czemu blokujecie? Czemu kneblujecie? Czemu upośledziliście wszystkie inicjatywy i szkołę i poszukiwania geotermalne. Dlaczego?". Oczywiście, konkretyzuję rozmowę na toruńskiej centrali. Słyszę bardzo spokojną odpowiedź: "No przecież wiesz, że nawet laureat Pokojowej Nagrody Nobla powiedział: najpierw milion ukraść, a potem dopiero możemy myśleć o jakimś gospodarowaniu. A poza tym powiem ci wprost, woleli dać pieniądze na Kulczyka, aniżeli na Rydzyka. Bo Kulczyk da mi na kampanie. A co mam z Rydzyka?". Przepraszam Ojca Dyrektora, nie było tam tytułów żadnych, ani doktor ani dyrektor ani ojciec - po prostu Rydzyk. Ja mówię: "Przyjacielu, Rydzyk niesie prawdę całej Polsce, całemu światu prawdę. Czy ty nie widzisz w tym podstawowego kapitału?". Nie dał się przekonać. Spojrzał po starej przyjaźni pobłażliwie na naiwnego seniora duchownego i mówi tak: "A czy ty myślisz, że z prawdy można wyżyć? A czy ty myślisz, że na prawdzie można zrobić karierę?". A no tak. Skończyliśmy rozmowę takim troszkę smętkiem. "Jesteś przedstawicielem tego programu, który oznaczają w ostatnich latach najpierw błyskawicznie powstające fortuny, potem niekończące się afery, potem bezradne komisje i na końcu tajemnicze samobójstwa". W rozmowach prywatnych powiedział z nazwiskiem o jednym samobójcy, który przekonywał wielkich biznesmenów, jak będzie wyglądać nowy układ światowego handlu ropą naftową. Naruszył ład sąsiada wielkiego ze Wschodu i dlatego popełnił samobójstwo. A co robi Rydzyk? Zwołuje rodzinę, mówi o prawie do życia, daje szansę odbudowy Polski, daje szansę odbudowy każdego z ludzkich charakterów. Czy to nie jest inwestycja?
            I dlatego, najdrożsi, walcząc o wolność zagrożoną trwamy, bo kochamy. To jest proste. Co to znaczy kochamy? Kochamy, najpierw trzeba zacząć od naszego własnego serca. Trzeba je oczyścić, uwolnić od egoizmu. Kochamy nasze środowiska. Trzeba walczyć o elementarną uczciwość, zwłaszcza na terenie wszelkiego rodzaju biznesu. Ale przede wszystkim kochamy nasze władze, te najwyższe. Mnie jest niezwykle przykro, gdy patrzę na moich znajomych. Znam ich, inteligenci. Teraz przed kamerami stają, jako urzędnicy wysokiej rangi i poniżają godność urzędnika wygłaszając jakieś bezsensowne formułki. Przede wszystkich ich kocham. To znaczy upominam się o ich godność, Parlamentu, urzędów i wszystkich reprezentantów życia publicznego. Jesteś synem, a nie niewolnikiem. A jak synem to i dziedzicem. I dlatego wołamy, to nie jest tylko sprawa podpisu jednego urzędnika w sprawie jednej rozgłośni.
           To jest wołanie o prawdę i sprawiedliwość dla wszystkich inicjatyw na świecie, które w imię Boga stają przy człowieku. To jest rozstrzygnięcie na lata całe, na całą przyszłość, bo albo będziemy niewolnikami, którymi rządzą obce kartele i rozmaite loże posługując się rękami dobrze opłacanych polskiego pochodzenia funkcjonariuszy, albo zatroszczymy się o to, byśmy powiedzieli każdemu: Jesteś synem! Jesteś wolny! Jesteś Synem Ojczyzny! Wolnym gospodarzem naszej wspólnej ziemi i dziedzicem tysiącletniego dorobku Polaków, którzy krwią i potem budowali szczęście. Wszyscy wychodzimy aby publicznie upomnieć się o godność człowieka. Człowieka ochrzczonego, człowieka rozmiłowanego w Bogu, człowieka rozmiłowanego w Ojczyźnie. Człowieka życzliwego wobec swojego bliźniego. Amen.
ks. bp senior Stanisław Stefanek

                                                                                                                                OPRAC.  J. Poleszczuk