sobota, 24 listopada 2012

Czwarta Tajemnica Fatimska



"Czwarta Tajemnica Fatimska" – John Vennari
.

Pod koniec ubiegłego roku [2006] we włoskich księgarniach ukazała się książka pt “Czwarta Tajemnica Fatimska” (Il Quarto Segreto di Fatima), pióra Antonio Socci. Autor, po intensywnym zbieraniu materiałów dochodzi do wniosku, ze Watykan nie ujawnił formalnie całej treści Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.

Czwarta Tajemnica Fatimska”

Włoski dziennikarz twierdzi, że Trzecia Tajemnica Fatimska nie została do końca ujawniona
Sekretarz papieża Jana XXIII potwierdza istnienie dwóch tekstów Trzeciej Tajemnicy

John Vennari, redaktor naczelny pisma
The Catholic Family News

Pod koniec ubiegłego roku we włoskich księgarniach ukazała się książka pt “Czwarta Tajemnica Fatimska” (Il Quarto Segreto di Fatima), pióra Antonio Socci. Autor, po intensywnym zbieraniu materiałów dochodzi do wniosku, że Watykan nie ujawnił formalnie całej treści Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.

Znaczenie tej książki jest tym większe, że Antonio Socci jako słynny włoski dziennikarz, autor                          i prezenter wiadomości telewizyjnych, nie jest związany z jakąkolwiek grupą „tradycyjnych” katolików. Wręcz przeciwnie, Socci zaczął zbierać materiały do książki wierząc głęboko w to, że 26 czerwca 2000 roku Watykan ujawnił całą Trzecią Tajemnicę. Jednak w miarę zdobywania informacji, przekonywał się on coraz bardziej do tego, że Trzecia Tajemnica nie została jednak                           w pełni ujawniona.

Rzucone wyzwanie


Socci we wprowadzeniu do swojej książki pisze, że tym co najbardziej go zaintrygowało był artykuł napisany przez włoskiego dziennikarza Vittorio Messori. Artykuł pt Tajemnica Fatimska i cela siostry Łucji zostały zapieczętowane, opublikowany w dniu śmierci siostry Łucji, wspomina o wielu listach „pisanych do Papieża”, które siostra Łucja zostawiła w swojej celi klasztornej. Messori pisze o tym, że watykańskie ujawnienie Tajemnicy z czerwca 2000 roku “zamiast rozwiązać zagadkę, stworzyło inną, dotyczącą interpretacji, zawartości i kompletności ujawnionego tekstu”. Słowa te wywołały lawinę pytań w głowie Antonio Socci. Dlaczego Messori, „wielki dziennikarz, bardzo precyzyjny w formułowniu opinii, najczęściej tłumaczony katolicki dziennikarz na świecie” rzucałyby cień podejrzenia na Watykan? Jak ktoś taki jak Messori, osoba tak blisko związana z watykańskim światem, skłaniałby się do stwierdzania, że oficjalna wersja Trzeciej Tajemnicy nie jest przekonywująca?
Dla Socci było to szczególnie zagadkowe, gdyż przecież pięć lat wcześniej, wtedy gdy Watykan opublikował Tajemnicę, Messori nie wyrażał żadnych zastrzeżeń co do publikacji. Teraz jednak wydawało się, że ma duże wątpliwości i wiele pytań.
Socci zaczął od uprzejmej wymiany zdań z Messorim, w której zajął stanowisko broniące pozycji Watykanu. Jednak wtedy, pisze Socci: “Uderzył mnie artykuł napisany przez młodego katolickiego pisarza, Solideo Paoloni”, wchodzący w dyskusję pomiędzy Socci a Messori.
W artykule tym, opublikowanym w piśmie tradycyjnych katolików, Paolini „podał listę argumentów przemawiających przeciwko oficjalnej wersji opublikowanej przez Watykan (wersji, która była wtedy i moją wersją).” – pisze Socci. Paolini twierdził, że Watykan cały czas nie ujawnia najważniejszej części Trzeciej Tajemnicy z uwagi, jak się wyraził „na jej wybuchową zawartość”. A wygląda na to, że Paolini nie rzuca słów na wiatr i wie co mówi: prowadził bowiem intensywne badania i jest autorem wydanej we Włoszech książki pt Nie pogardzajcie Przepowiedniami. Socci, ku swemu własnemu zdumieniu, uznał argumenty Paoliniego za godne uwagi.
Socci wyraża opinię, że kuria watykańska i media katolickie popełniły błąd ignorując wyzwanie rzucone przez tradycyjnych katolików twierdzących, że Trzecia Tajemnica nie została w pełni ujawniona. „Dla przykładu” – pisze Socci – „w książce przygotowanej przez księdza Paula Kramera [The Devil’s Final Battle
][1], będącej zbiorem prac różnych autorów, zarzuca się, że Watykan nie wysłuchał żądań Matki Boskiej Fatimskiej i stwierdza się, że ‘cena za nie podjęcie tej decyzji przez Watykan może być niezwykle wielka i będzie płacona przez całą ludzkość’”. Mówiąc w skrócie: Socci zdał sobie sprawę, że wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi i wiele spraw dotyczących Trzeciej Tajemnicy pozostaje nadal zagadką.

Bertone nie odpowiada

Obawy Socciego powiększyły się, gdy zapragnął on uzyskać odpowiedź od niektórych hierarchów watykańskich, szczególnie od kardynała Bertone, który był przecież współautorem, wraz                                z kardynałem Ratzingerem, wydanego 26 czerwca 2000 dokumentu „Przesłanie Fatimskie”, dotyczącego Trzeciej Tajemnicy.

Kardynał Bertone nie odpowiedział na prośbę Socciego o udzielenie wywiadu

Socci pisze: „Próbowałem dojść do wielu znaczących osobistości w Kurii, takich jak kardynał Bertone, dzisiaj Sekretarz Stanu w Watykanie, centralna postać publikacji o Tajemnicy z 2000 roku. [...] Kardynał, który przecież darzył mnie szczególnymi względami, prosząc mnie swego czasu o przeprowadzenie konferencji w swojej poprzedniej diecezji w Genua, teraz nie uważał nawet za istotne by odpowiedzieć na moją prośbę o przeprowadzenie wywiadu. Oczywiście miał do takiego potraktowania mojej prośby pełne prawo, ale taki obrót sprawy tylko powiększył moją obawę o istnienie jakichś kłopotliwych pytań, a ponad wszystko, że jest coś, coś niezwykle wielkiej wagi, co musi być utrzymywane w tajemnicy.”

Socci kończy wprowadzenie do książki słowami, że nie spodziewał się znaleźć żadnej „Enigmy kolosalnych rozmiarów” w odniesieniu do Trzeciej Tajemnicy. I nawet jeśli nie przyjął wszystkich teorii w sprawie Trzeciej Tajemnicy funkcjonujących w literaturze tradycyjnych katolików, to przyznaje, że „w końcu musiałem się poddać” konkluzji twierdzącej, iż rzeczywiście istnieją dwa teksty Trzeciej Tajemnicy, z których jeden jeszcze nie został światu ujawniony.

“Wydaje mi się, że jest coś więcej”

Czytelnicy z pewnością pamiętają, że 13 maja 2000 roku w Fatimie, podczas beatyfikacji przez Papieża Jana Pawła II fatimskich pastuszków Hiacynty i Franciszka, kardynał Angelo Sodano, wówczas Sekretarz Stanu, oświadczył, że Trzecia Tajemnica będzie wkrótce ujawniona i odsłonił podczas tej uroczystości – jak twierdził – jej część. Kardynał Sodano oświadczył, że Trzecia Tajemnica mówi o „biskupie ubranym na biało”, który krocząc pośród zwłok męczenników „upada na ziemię jak martwy pod kulą karabinu”. [2] Kardynał Sodano kontynuował, że opis ten był przepowiednią próby zamachu na papieża Jana Pawła II w 1981 roku.
Jakkolwiek większość zgromadzonego tłumu oklaskiwała wypowiedź kardynała Sodano, niektórzy natychmiast spojrzeli na nią sceptycznie. Agencja Associated Press 13 maja 2000 roku przytoczyła wypowiedź 33-letniego portugalskiego sprzedawcy samochodów, Julio Estello, który powiedział, że: „To o czym powiedziano, wydarzyło się w przeszłości. To przecież nie jest przepowiednia. Jestem rozczarowany. Myślę, że musi być tam coś więcej.”
I rzeczywiście, wielu katolików mówiło tak samo: “Musi być Tam coś więcej.”
Wkrótce, gdy 26 czerwca 2000 roku „Wizja Przesłania” została opublikowana, dowiedzieliśmy się, iż kardynał Sodano mówiąc do zgromadzonego 13 maja tłumu w Fatimie, nie powiedział prawdy. W Tajemnicy nie ma bowiem mowy o tym, iż Papież upada „jak martwy”, ale że jest zabity.
Nawet dziennik The Washington Post zauważył tę różnicę w swoim doniesieniu z dnia 1 lipca pt „Trzecia Tajemnica pobudza do kolejnych pytań: Interpretacja Fatimskiej Tajemnicy odbiega od Przesłania” (“Third Secret Spurs More Questions: Fatima Interpretation Departs from Vision”), pisząc:
„13 maja kardynał Angelo Sodano, wysoki przedstawiciel Watykanu oświadczył o nadchodzącym ujawnieniu pieczołowicie strzeżonego tekstu. Kardynał powiedział, że Trzecia Tajemnica Fatimska nie przepowiada końca świata, jak niektórzy spekulowali, ale zamach na papieża Jana Pawła II na placu św. Piotra 13 maja 1981 roku. Sodano wyjaśniał, że manuskrypt [...] mówi o ‘biskupie ubranym na biało’, który krocząc pośród zwłok męczenników ‘upada na ziemię jak martwy pod serią kul z karabinu’. [2]

Jednak odtajniony w poniedziałek, 26 czerwca tekst nie pozostawia wątpliwości co do losu biskupa, mówiąc, że jest on ‘zabity przez grupę żołnierzy, którzy strzelali w niego kulami i strzałami’.[3] Wszyscy przebywający z Papieżem również padają zabici: biskupi, księża, bracia zakonni, zakonnice oraz osoby świeckie. A przecież Jan Paweł II przeżył zamach z rąk pojedynczego zamachowca, Mehmet Ali Agca, i nikt z tłumu nie ucierpiał.”

Świecka gazeta The Washington Post
nie powstrzymała się od szyderczego spojrzenia na kardynała Sodano, gdyż nawet dla niej było oczywiste i klarowne, że kardynał przedstawił zafałszowany obraz Trzeciej Tajemnicy, do którego doprawił fałszywą interpretację.

Uważni katolicy natychmiast wskazali też na diametralną różnicę pomiędzy tym co Watykan ujawnił jako całkowita treść Trzeciej Tajemnicy, a tym co kardynał Ratzinger powiedział o niej                    w 1984 roku. W swoim słynnym wywiadzie z Vittorio Messori, kardynał Ratzinger powiedział,              że Trzecia Tajemnica dotyczy „niebezpieczeństw zagrażających wierze i życiu Chrześcijan, i przez to światu. Jak również znaczenia czasów ostatecznych (novissimi)”. Kardynał następnie wyjaśnił, że „treści zawarte w Trzeciej Tajemnicy korespondują z tym co jest przepowiedziane w Piśmie Świętym i tym co zostało podtrzymane przez wiele innych objawień Maryjnych.”

Z tego co widać, wizja Papieża zabitego przez żołnierzy, niekoniecznie odzwierciedla fakt “niebezpieczeństw zagrażających wierze”, jak równie nie koresponduje z “czasami ostatecznymi”. Ponadto, można wgłębiać się w treści innych Maryjnych objawień i nie znajdziemy żadnych odpowiedników dotyczących przepowiedni o zabitym przez grupę żołnierzy Papieżu. Tym bardziej nie ma żadnej wzmianki takiego zdarzenia w Piśmie Świętym.

Spekulacje na ten temat były wzmacniane faktem, iż wielu znanych badaczy Fatimy, takich jak ojciec Alonso czy brat Frere Michel z Bractwa Trójcy Świętej (The Holy Trinity
– CRC), wywnioskowali w wyniku intensywnych badań nad tym co wcześniej zostało o Trzeciej Tajemnicy powiedziane, że jej treść dotyczy przepowiedni wielkiego kryzysu wiary w Kościele katolickim.

Eksperci wypowiadają się

Kardynał Oddi mówił o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, iż „Nie ma ona nic wspólnego                                  z Gorbaczowem. [Natomiast] Najświętsza Dziewica ostrzega nas przed apostazją w Kościele.”
Zmarły w 1981 roku ojciec Joaquin Alonso, który przez 16 lat był oficjalnym archiwistą Fatimy,                          i który przeprowadził wiele wywiadów z siostrą Łucją, powiedział co następuje:
“Jest całkiem prawdodopodobne, że tekst zawiera bardzo konkretne odniesienia dotyczące kryzysu wiary w Kościele i zaniedbań samych pasterzy oraz wewnętrznej walki w samym Kościele i śmiertelnych zaniedbań najwyższej hierarchii […] W okresie poprzedzającym wielki Triumf Niepokalanego Serca Maryi, wydarzą się straszne rzeczy. One to stanowią treść trzeciej części Tajemnicy. Czym one są? Jeśli ‘w Portugalii dogmat wiary będzie zawsze zachowany…’, można z tego łatwo wywnioskować, że w innych częściach Kościoła te dogmaty będą niewyraźne a nawet całkowicie zatracone [...]

Czy nieopublikowany tekst mówi o jakichś konkretnych okolicznościach? Jest bardzo prawdopodobne, że mówi nie tylko o realnym kryzysie wiary w Kościele w czasie tego okresu,                ale – na przykład tak jak mówi sekret z La Salette – są tam bardzo konkretne odniesienia co do wewnętrznej walki katolików oraz upadku księży i osób konsekrowanych. Być może odnosi się nawet do niewypełnienia swoich obowiązków przez najwyższą hierarchię Kościoła. Żadna z tych spraw nie jest obca siostrze Łucji, która wypowiadała się na ten temat.”

Biskup Amaral, trzeci biskup Fatimy powiedział w Wiedniu, 10 września 1984 roku o Trzeciej Tajemnicy:

„Jej treść dotyczy tylko naszej wiary. Przyrównywanie Trzeciej Tajemnicy z jakimiś katastroficznymi zapowiedziami czy nuklearnym holokaustem jest deformowaniem znaczenia Przesłania. Utrata wiary na Kontynencie jest gorsza niż anihilacja narodu, a jest prawdą, że wiara  w Europie stale słabnie.”

W końcu mamy słynną wypowiedź kardynała Luigi Ciappi, osobistego teologa czterech papieży                w tym papieża Jana Pawła II:

„W Trzeciej Tajemnicy zostało przepowiedziane, pomiędzy innymi sprawami, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samego szczytu.”

Katolicy mają wielkie powody aby wierzyć, że istnieje część Trzeciej Tajemnicy – drugi tekst, który dopiero czeka na ujawnienie – zawierający „wybuchową treść” dotyczącą masowej apostazji                       w Kościele.

„Trzymał kopertę pod światło”

Katolicy mają wielkie powody, by podejrzewać istnienie drugiego tekstu Tajemnicy, również opierając się na faktach pochodzących od biskupa Fatimy, João Pereira Venâncio.
W 1957 roku, kiedy urząd Świętego Oficjum kardynała Ottavianiego zażądał od biskupa Fatimy przesłania Trzeciej Tajemnicy do Watykanu, biskup Fatimy da Silva powierzył tę czynność biskupowi pomocniczemu Venancio. Pewnego razu gdy biskup Venancio przebywał sam w pokoju, wziął kopertę z powierzoną mu Tajemnicą Fatimską pod światło i zauważył, że wewnątrz dużej koperty biskupa znajduje się mała koperta siostry Łucji. W środku tej małej koperty umieszczona była zwykła kartka papieru z marginesami po obu stronach wielkości około ¾ centymetra. Brat Frere Michel wskazuje, że biskup Venancio „zadał sobie trud zanotowania wszystkich rozmiarów” i właśnie z tego przekazu znany jest fakt, że końcowa Tajemnica została napisana na małej kartce papieru i zawierała około 25 do 30 linijek.

Jednak opublikowana przez Watykan 26 czerwca 2000 roku Trzecia Tajemnica napisana została przez siostrę Łucję na czterech kartkach papieru i zawierała 62 linijki. Zatem również i w tym przypadku mamy dowód na to, że istnieją dwa różne teksty Trzeciej Tajemnicy. Zeszłego lata zostało to potwierdzone w nadzwyczajny sposób.

“Nawet jeśli wiedziałbym coś więcej na ten temat”

Arcybiskup Capovilla przyznaje, że istnieją dwa teksty Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej

Antonio Socci skontaktował się zatem z młodym dziennikarzem Salideo Paolini, tym samym którego publikacja sprowokowała Socciego do głębszego badania zagadnienia. Paolini przekazał Socciemu wyniki swoich wcześniejszych badań nad Trzecią Tajemnicą, w tym te, które powstały              z udziałem byłego sekretarza papieża Jana XXIII, arcybiskupa Loris Francesco Capovilla.

W tym momencie pozwolę sobie aby bardzo dokładnie przekazać wypadki zanotowane chronologicznie w książce Socciego.

Solideo Paolini odwiedził arcybiskupa Capovilla 5 czerwca 2006 roku w rezydencji arcybiskupiej w Sotto il Monta. Po wstępnej rozmowie, Paolini przedstawił abp. Capovilla powód swojej wizyty. “Ponieważ jest Arcybiskup pierwszym źródłem informacji” – powiedział Paolini – “pozwolę sobie zadać kilka pytań”, szczególnie dotyczących Trzeciej Tajemnicy. Arcybiskup początkowo odpowiedział: “Nie, aby uniknąć nieporozumień wynikających z tego, że [Tajemnica] została już ujawniona oficjalnie, zastosowuję się do tego co zostało powiedziane.” Dodał jednak, że: „Nawet gdybym wiedział o tym coś więcej, musimy przyjąć to co zostało powiedziane w oficjalnych dokumentach.”

To niesamowite przyznanie arcybiskupa daje pewien dziwny posmak i ukazuje sposób działania machiny watykańskiej. Oto Watykan przedstawił ostateczne i “oficjalne stanowisko” na temat Trzeciej Tajemnicy, a emerytowany watykański hieracha utrzymuje, że musi zastosować się do oficjalnych dokumentów “nawet gdyby wiedział coś więcej na ten temat”. Tak sformułowana odpowiedź ukazała Paoliniemu pewną metodę działania i uchyliła zasłonę: była znakiem danym przez Arcybiskupa, który chciał powiedzieć: “Tak, wiem nieco więcej”.

Po tym stwierdzeniu, Arcybiskup uśmiechnął się i powiedział: “Proszę napisać do mnie pytania, a ja na nie odpowiem.” Powiedział też, że przeszuka pozostałą część swoich prywatnych dokumentów, gdyż już praktycznie wszystko co miał przekazał do muzeum. Po czym dodał: “Wyślę coś Panu, może jakieś zdanie. Proszę tylko napisać do mnie i czekać.”
“Zdanie?” – pomyślał sobie Paolini. Co miał arcybiskup na myśli mówiąc “Wyślę Panu zdanie”?

Trzy dni później Paolini wysłał arcybiskupowi Capovilla list z pytaniami, a 18 czerwca otrzymał paczuszkę od arcybiskupa, zawierającą odpowiedzi na zadane pytania oraz dokumenty z jego prywatnych zbiorów.

Paolini pisze w książce: “Razem z moimi pytaniami dotyczącymi istnienia nieopublikowanego tekstu Trzeciej Tajemnicy, którego istnienie jest wysoce prawdopodobne z uwagi na masę poszlak, Monsignior Capovilla (który, jak wiadomo czytał Trzecią Tajemnicę) napisał dosłownie: ‘Nic nie wiem.’ [ang. I know nothing]”.
Paolini był całkowicie zaskoczony uzyskaną odpowiedzią. Przecież arcybiskup Capovilla czytał Trzecią Tajemnicę, znał jej treść i mógł napisać jednoznacznie, że cała Trzecia Tajemnica została ujawniona w 2000 roku i nie ma nic więcej do ujawnienia, a jednak wybrał on inny sposób odpowiedzi, mówiąc: “Nic nie wiem.”
Paolini twierdzi, że ten sposób odpowiedzi “ironicznie dawał do zrozumienia o swego rodzaju mafijnym prawie milczenia, o ‘omertà siciliani
’.

Jednak nie kończyło to serii zaskoczeń. Przesyłka nadesłana przez arcybiskupa Capovilla zawierała oficjalne dokumenty oraz małą kartkę z autografem, o następującej treści:

“14 czerwca 2006
Drogi Solideo Paolini,
Przesyłam Panu kilka dokumentów z mojego archiwum. Sugeruję Panu aby nabył Pan broszurę pt “Przesłanie Fatimskie”, wydaną przez Kongregację Nauki Wiary w roku 2000.
Wiele Błogosławieństw,

Loris Capovilla”

Paolini nie mógł wyjść ze zdumienia: Cóż to za dziwna sugestia? Przecież arcybiskup Capovilla musiał zdawać sobie sprawę, iż Paolini prowadzący szczegółowe badania nad Trzecią Tajemnicą, posiada już wydany 26 czerwca 2000 roku oficjalny document watykański. Według Paoloniego, nie ulegało wątpliwości, że jest to jeszcze jedna wskazówka dana przez arcybiskupa. Wyglądało na to, że Capovilla chce powiedzieć: “Przeczytaj dokument wydany 26 czerwca raz jeszcze, ale tym razem, w świetle dokumentów, które przesłałem ci!”

I rzeczywiście: Paoloni znalazł coś wybuchowego w przesyłce!

“Porównując broszurę opublikowaną przez Watykan z archiwalnymi dokumentami, które sekretarz papieża Jana XXIII przesłał mi” – pisze Paolini – “bardzo znacząca sprzeczność rzuciła się                              w natychmiast oczy. Otóż wynika z nich, że papież Paweł VI przeczytał Tajemnicę po południu dnia 27 czerwca 1963 roku, co jest potwierdzone oficjalną pieczęcią, a dokument watykański wydany 26 czerwca 2000 roku mówi, że: “Papież Paweł VI przeczytał treść dnia 27 marca 1965 roku i przesłał kopertę do archiwum Sant’Uffizio, z decyzją aby nie publikować tekstu.”
Mamy zatem znaczącą różnicę dat: oficjalny dokument watykański, przesłany przez arcybiskupa Capovilla mówi, że papież Paweł VI czytał Tajemnicę 27 czerwca 1963 roku, a oficjalny document watykański z 26 czerwca 2000 roku twierdzi, że ten sam papież czytał Tajemnicę 27 marca 1965 roku.
Paolini natychmiast zadzwonił do arcybiskupa Capovilla szukając wyjaśnienia takiej rozbieżności dat. Capovilla odpowiadał nieco wymijająco, w rodzaju: “Nie mówimy przecież o Ewangelii”. Paolini natychmiast podchwycił i odpowiedział: “Tak Ekscelencjo, ale ja odnoszę się do oficjalnie napisanego tekstu watykańskiego, który jasno stwierdza, że opiera się na innych archiwalnych dokumentach”, na co Monsignior Capovilla odpowiedział: “No to w takim razie może zestaw Bertoniego [czyli document z dnia 26 czerwca 2000 roku] nie jest tym samym zestawem co Capovilla’ego.”
W tym momencie w głowie Paoliniego zapaliło się światełko i zadał zasadnicze, decydujące pytanie: “Zatem obie daty są prawdziwe, ponieważ istnieją dwa teksty Trzeciej Tajemnicy?”

Po krótkiej przerwie, arcybiskup Capovilla odpowiedział: “dokładnie tak!”.

Ten czarno-na-białym dowód, opublikowany po raz pierwszy w książce Socciego, jest pierwszym przyznaniem się przedstawiciela Watykanu (aczkolwiek emerytowanego), że istnieje, mówiąc słowami Socciego: “Czwarta Tajemnica Fatimska, albo lepiej to ujmując: druga część Trzeciej Tajemnicy, najwyraźniej będąca kontynuacją słów Najświętszej Panny po słynnym ‘etc’, część która nie została jeszcze ujawniona.”
Ci katolicy, którzy w ciągu ostatnich sześciu lat byli ośmieszani i pogardzani, gdyż utrzymywali że Watykan nie ujawnił całej treści Trzeciej Tajemnicy i twierdzili, że istnieją dwa teksty Tajemnicy, w świetle publikacji książki Socciego Czwarta Tajemnica Fatimska
doczekali się rehabilitacji.

Kolejna rozbieżność: “Wyrażone w dialekcie portugalskim”

W tym samym rozdziale książki, Socci odnosi się do innego aspektu zagadki dwóch różnych tekstów Tajemnicy. Jedna z bardziej rzucających się w oczy polega na użyciu w tekście “wyrażenia w dialekcie portugalskim”, które spisana Tajemnica ma zawierać.
Socci wskazuje na to co powiedział kardynał Ottaviani, iż podczas gdy papież Jan XXIII otworzył kopertę zawierającą Tajemnicę i przeczytał ją, zrozumiał ją całkowicie, pomimo tego, że tekst napisany był w języku portugalskim. Z drugiej strony, brat Frere Michel, autor serii książek Cała prawda o Fatimie, wskazuje na to, że Papież poprosił Monsignior Tavares aby pomógł mu w przetłumaczeniu portugalskiego wyrażenia. Arcybiskup Capovilla również potwierdza, że ponieważ tekst zawierał wyrażenia napisane w dialekcie języka portugalskiego, “pewien ksiądz, imieniem Msgr Tavares został wezwany”.
Socci usilnie twierdzi, że różnica w datach może być zrozumiana tylko jeśli weźmie się pod uwagę możliwość istnienia dwóch tekstów Tajemnicy: jednego tektu, który mógł być odczytany i zrozumiany przez papieża Jana XXIII bez pomocy Msgr Tavares, oraz drugiego, który wymagał takiej pomocy.

Socci potwierdził swą teorię konsultując się z Mariagrazio Russo, ekspertem języka portugalskiego, która prowadziła szczegółowe analizy opublikowanego przez Watykan w 2000 roku dokumentu “Wizja Przesłania”.

Russo nie tylko wskazała na wiele niedokładności w oficjalnym tłumaczeniu 4-stronicowego portugalskiego tekstu siostry Łucji – co jest zadziwiające biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy tego watykańskiego dokumentu – ale nie znalazła w tekście żadnych regionalnych czy też „dialektycznych zwrotów”. To wszystko może oznaczać, że tekst ujawaniony przez Watykan, różni się od tekstu czytanego przez papieża Jana XXIII. Ten dokument bowiem zawierał takowe „dialektyczne zwroty”, dla których zrozumienia należało skorzystać z portugalskiego tłumacza.

Jak mogło się to wydarzyć?

Socci buduje następnie hipotetyczną wersję tego co wydarzyło się w roku 2000. Gdy Jan Paweł II zdecydował się na ujawnienie Trzeciej Tajemnicy, rozpoczęła się w Watykanie walka przeciwdziałająca tej decyzji. Socci zakłada, że Jan Paweł II wraz z kardynałem Ratzingerem chcieli odtajnienia Tajemnicy w całości, ale kardynał Sodano, wówczas Sekretarz Stanu przeciwstawił się zamierzeniu. Zdając sobie sprawę, że siła Sekretariatu Stanu jest ogromna, osiągnięto kompromis, który niestety nie ukazuje żadnego z uczestników tych zdarzeń                                  w najlepszym świetle.

Wizja „biskupa ubranego na biało”, będąca 4-stronicową wizją napisaną przez siostrę Łucję, została początkowo ujawniona przez kardynała Sodano, który jednak dokonał absurdalnej interpretacji przepowiedni jako próby zamachu na papieża Jana Pawła II w 1981 roku.
W tym samym czasie, podczas ceremonii beatyfikacyjnej Hiacynty i Franciszka 13 maja 2000 roku, papież Jan Paweł II miał „ujawnić” drugą część Tajemnicy – tę najbardziej przerażającą – w wygłoszonym kazaniu. Miał on uczynić to jednak w sposób niebezpośredni. I właśnie podczas kazania, Jan Paweł II przytoczył słowa z Apokalipsy św. Jana „I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia” (Ap 12:3). Słowa te przytoczone w Pierwszym Czytaniu, mówią o wielkiej walce pomiędzy Dobrem a Złem i pokazują nam, że Człowiek nie może osiągnąć szczęścia gdy odstawi Boga na bok, że Człowiek skończy niszcząc samego siebie. Przesłanie Fatimskie jest właśnie wezwaniem do nawrócenia się i ostrzega ludzkość, by odcięła się od Smoka
, którego „ogon [...] zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię.” (Ap 12:4).

Ojcowie Kościoła zawsze interpretowali i zestawiali gwiazdy niebieskie z duchowieństwem, a gwiazdy strącone ogonem Smoka, oznaczają wielką liczbę osób konsekrowanych, które dostaną się pod wpływy Szatana. W ten sposób papież Jan Paweł II próbował wyjaśnić Trzecią Tajemnicę, która przepowiada wielką apostazję w Kościele.

W wyniku tego zabiegu „ujawnienia” Tajemnicy, Watykan, a nawet sam papież nie mógłby być oskarżony o kłamstwo w bezpośrednim pytaniu: „Czy Trzecia Tajemnica została całkowicie odtajniona?”, gdyż odpowiedź brzmiała: „Tak, była całkowicie odtajniona.”

Oczywiście niektórzy postrzegają tę hipotezę wydarzeń jako zbyt daleko idącą i oponują mówiąc, że przecież ludzie normalnie w ten sposób nie postępują. Ja jednak widzę taką możliwość jako bardzo przekonywującą.

Po pierwsze, mamy niedawne oświadczenie biskupa Williamsona z Bractwa św. Piusa X, który przekazał nam to co powiedział mu pewien znajomy ksiądz z Austrii. Otóż podczas spotkania tego znajomego księdza z kardynałem Ratzingerem, kardynał wyznał, że dwie rzeczy stale ciążą mu na sumieniu. Jedna, to niewłaściwe potraktowanie Trzeciej Tajemnicy w dniu 26 czerwca 2000 roku, a druga to niewłaściwe potraktowanie arcybiskupa Lefebvre. Kardynał Ratzinger miał powiedzieć w sprawie arcybiskupa Lefebvre: „Zawiodłem”, a w sprawie Fatimy: „Moje ręce były związane”. Hipoteza wysunięta przez Socciego wspierana jest właśnie przez wypowiedź kardynała Ratzingera o tym, że nie mógł on działać swobodnie, że „miał związane ręce”.
Po drugie, ktokolwiek mający pojęcie o stosunkach panujących w watykańskiej Romanita
, nie ma trudności z akceptacją możliwości takiej hipotezy.

Watykan jest rzymską biurokracją od czasu Charlemagne. Bywa pełna taktu i roztropną, ale również jest i pełna pokrętnego działania i przebiegłości. Romanita
jest władzą szczególnego rodzaju, władzą która osiągnęła mistrzostwo w niedopowiedzeniach. Jest bardzo biegła w sztuce wycofywania się w sytuacjach kłopotliwych, osiagnęła mistrzostwo w nie potwierdzaniu jak i nie zaprzeczaniu, odpowiada na pytania zadając własne pytania, z rozbrajającą gracją umie uchylać się od odpowiedzi.

Jako, że żyjemy w okresie, w którym “poprzez szczeliny, dym Szatana wtargnął do świątyni Boga”, musimy z bólem przyznać, że posoborowy Watykan w wielu przypadkach już dawno zrezygnował z Ewangelicznego przesłania, by „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5:37). Właśnie między innymi z tego powodu znane tradycjonalistyczne pismo wydawane we Włoszech, przyjęło tytuł: Si Si No No, czyli Tak Tak – Nie Nie, gdyż uzyskanie prostego Tak lub Nie
od dzisiejszych przedstawicieli Watykanu, jest niemal niemożliwe do zrealizowania. Mogą to potwierdzić choćby te dwa poniższe przypadki.

W czasie gdy papież Jan Paweł II dokonywał 12 marca 2000 roku oficjalnych “Papieskich przeprosin”, będących częścią całorocznych uroczystości Milenijnych, zwrócił się on do kardynała Ratzingera o przygotowanie obrony teologicznej programu „Przeprosin”, jako oficjalnego stanowiska Kongregacji Nauki Wiary. Pomimo tego, iż wiadomo że kardynał Ratzinger jest progresistą, nie zatwierdził on programu apologii papieskich, jakkolwiek dokonał tego w dość interesujący sposób. Jak twierdzi watykański dziennikarz Sandro Magister, który jest przecież jednym z najbardziej „pro-Ratzinger’owskich” dziennikarzy w Rzymie, kardynał Ratzinger opracował solidne i precyzyjne argumenty przeciw programowi apologii, a następnie dobudował on do tych argumentów jałowe odpowiedzi. W taki to sposób kardynał chciał pokazać, aczkolwiek nie bezpośrednio, że papieski program Przeprosin, nie może być teologicznie obroniony.
Mimo tego, nie ośmielił się on powiedzieć tego otwarcie. Jakkolwiek nikt tak naprawdę nie wie czy rzeczywiście taka była intencja Kardynała, to jednak to co katolicy otrzymali, czyli dokument „Pamięć i Pojednanie”, był jednym z najbardziej nieprecyzyjnych i najsłabszych doktrynalnie dokumentów jakie kiedykolwiek wydał posoborowy Watykan – miał postać jakby majaków chorego. A przecież dokument ten wyszedł spod ręki hierarchy odpowiedzialnego za integralność doktryny Kościoła.

Przykład ten pokazuje sposób działania aparatu watykańskiego. W imię posłuszeństwa ponad wszystko, a przynajmniej w imię kompromisu z posłuszeństwem, kardynał Ratzinger opublikował dokument zawierający elementy doktrynalne, którym zwiódł miliony katolików na świecie. Mamy również i inny smutny przykład braku integralności dzisiejszego Watykanu, przykład którego sam doświadczyłem.

Bądź posłuszny ponad wszystko!

Wiele lat temu, pod koniec lat osiemdziesiątych udzielałem się w grupie katolików pragnących przywrócenia Mszy Trydenckiej. W styczniu 1994 roku pojechaliśmy do Rzymu na rozmowy do biura Ecclesia Dei i jakkolwiek jeśli chodzi o „regulację” Mszy Świętej, była to strata czasu, to otrzymaliśmy nie do przecenienia lekcję co do sposobu działania aparatu watykańskiego.
W pewnym momencie naszego spotkania, ksiądz Arthur B. Caulkins z watykańskiego biura Ecclesia Dei powiedział nam, że naszym obowiązkiem jest być posłusznym!
, a jeśli wydawane rozkazy są niesłuszne, wina nie spoczywa na nas, lecz spada na wydających rozkazy. Nie mogłem uwierzyć swoim uszom, ale ks. Caulkins nie żartował i mówił to bardzo poważnie.

Takie ślepe posłuszeństwo, teraz wspierane przez wysokiego przedstawiciela Watykanu, oznacza że katoliccy duchowni, zakonnicy, a nawet przedstawiciele Watykanu, gdy będą wydawali rozkazy szkodliwe dla Wiary i szkodliwe dla duszy wiernych, to wierni będą mogli sobie powiedzieć, że nie ponoszą żadnej osobistej odpowiedzialności, ponieważ przecież „Ja tylko wykonywałem rozkazy” i „To jest wina mojego przełożonego, nie moja”.
Tak, nowa Msza Novus Ordo, ministrantki, Komunia św. udzielana na rękę, muzyka rockowa na Światowych Dniach Młodzieży, pan-religijna działalność z poganami – te wszystkie okropności były właśnie wdrażane w imię „posłuszeństwa”, które jednak nie było wcale posłuszeństwem, lecz tchórzostwem i służalczością.
Jeśli dzisiejszy Watykan działa według tej zasady, która jest perwersyjną
odmianą synowskiego oddania katolików wobec swoich duchownych pasterzy, to nie należy się dziwić, że takie anomalie i inne nadużycia są powszechne wśród dzisiejszych katolików. Pomaga również zrozumieć przedstawioną przez Socciego hipotezę, kompromisowego, częściowego ujawnienia Trzeciej Tajemnicy.

Opinie prasy

Książka Socciego zawiera tak dużo elementów, że nie sposób zająć się nimi wszystkimi tutaj. Mówi on np. o tym, że papieże Jan XXIII i Paweł VI odnosili się do siostry Łucji z lekką pogardą. Wspomina o fakcie, iż zatajona część Trzeciej Tajemnicy przewiduje głęboki, śmiertelny kryzys wiary i prawdopodobnie zawiera ostrzeżenia dotyczące negatywnych owoców Soboru Watykańskiego II. Pisze też o absurdalnym wywiadzie przeprowadzonym bez świadków przez ówczesnego arcybiskupa Bertone z siostrą Łucją, który miał mieć miejsce 17 listopada 2001 roku, a podczas którego siostra Łucja miała zgodzić się we wszystkim co watykański dokument z 26 czerwca mówił. Zgodzić się nawet z tym fragmentami dokumentu, które burzą podstawowe wartości Fatimy, co zauważyło nawet laickie pismo The Los Angeles Times w artykule pt „Watykański czołowy teolog delikatnie pomniejsza kult Fatimy”.
Socci pisze również, że nieopublikowana treść Trzeciej Tajemnicy najprawdopodobnie zawiera ostrzeżenia mającej nadejść jakiejś katastrofy naturalnej.

Jeśli chodzi o konsekrację Rosji, Socci twierdzi, że nie została ona dotychczas przeprowadzona. Można to łatwo sprawdzić patrząc na dekadencki stan dzisiejszej Rosji i oczywiście nie można nie zgodzić się ze zdroworozsądkowym podejściem Socciego. Tylko najbardziej umysłowo ociężali publicyści mogą dalej twierdzić, że dzisiejsza Rosja z plagą aborcji, rozwodów, szerzących się kultów, homoseksualizmu, jest wynikiem Zawierzenia i zbiera owoce Triumfu Niepokalanego Serca.

Oczywiście w tej 255-stronicowej książce znajdziemy dużo więcej materiałów. Jako że została ona wydana przez wielki dom wydawniczy we Włoszech, możliwe że doczeka się przez to szerszego odbioru i wywoła szersze komentarze. Do tej pory książkę recenzowały główne pisma włoskie (il Corriere della Sera, La Stampa, Libero i Il Giornale
) i wywołała ona zamieszanie w kręgach watykańskich. Chcielibyśmy, by jak najszybciej doczekała się ona tłumaczenia na język angielski i inne główne języki.

Tłumaczenie: Lech Maziakowski

PRZYPISY Tłumacza:

1. Father Paul Kramer, B.Ph., S.T.B., M.Div., S.T.L. The Devil’s Final Battle
http://www.devilsfinalbattle.com/preface.htm

2. Zwracam uwagę na budzące wielkie zastrzeżenia tłumaczenie wypowiedzi kardynała Sodano na język polski. Proszę porównać zaznaczone tłustym drukiem części tekstu w różnych językach, z tłumaczeniem na język polski. Użyta w innych językach liczba mnoga (zob. poniżej tłumaczenia w języku angielskim, hiszpańskim, włoskim i francuskim), została zastąpiona w języku polskim liczbą pojedynczą („kule karabinów” vs
„kula karabinu”). Czy to tylko niezręczność w tłumaczeniu czy też nierzetelność tłumacza, celowo wprowadzająca Czytelnika w błąd?

o As he makes his way with great effort towards the Cross amid the corpses of those who were martyred (Bishops, priests, men and women religious and many lay persons), he too falls to the ground, apparently dead, under a burst of gunfire
.

o Também Ele, caminhando penosamente para a Cruz por entre os cadáveres dos martirizados (bispos, sacerdotes, religiosos, religiosas e váris pessoas seculares), cai por terra como morto sob os tiros de uma arma de fogo
.

o Anch’Egli, camminando faticosamente verso la Croce tra i cadaveri dei martirizzati (vescovi, sacerdoti, religiosi, religiose e numerosi laici) cade a terra come morto, sotto i colpi di arma da fuoco
.

o Lui aussi, marchant péniblement vers la Croix parmi les cadavres des personnes martyrisées (évęques, prętres, religieux, religieuses et nombreux laďcs), tombe ŕ terre comme mort, sous les coups d’une arme ŕ feu
.

o “Zgodnie z interpretacją pastuszków, interpretacją potwierdzoną niedawno przez siostrę Łucję, „Biskup ubrany na biało”, który się modli za wszystkich wierzących to Papież. On również, krocząc z trudnością ku Krzyżowi, pośród zwłok umęczonych ludzi (biskupów, kapłanów, zakonników, zakonnic i licznych ludzi świeckich) upada na ziemię jak martwy pod kulą karabinu
.”

o
Dokładne brzmienie w opublikowanej przez Watykan wersji: “ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku”.

Polski przekład pochodzi ze strony internetowej: http://www.voxdomini.com.pl/inne/sekret.htm

Original Title :“The Fourth Secret of Fatima”. Mainstream Italian Author Argues
Third Secret of Fatima Not Entirely Revealed. Secretary of Pope John XXIII Admits There Are Two Texts.

Source: http://www.cfnews.org/Socci-FourthSecret.htm





piątek, 13 maja 2011 08:57
Polecane: John Vennari - Fatima i wielka kara
rozmiar czcionki zmniejsz czcionkę  zwiększ rozmiar czcionki  Drukuj E-mail Skomentuj!
Oceń ten artykuł 1 2 3 4 5 (7 głosów)


http://www.wroclawskikomitet.pl/komitet/ogloszenia/item/455-polecane-john-vennari-fatima-i-wielka-kara

“…Proroctwo to spełnia się na naszych oczach: doświadczamy Bożej kary w postaci tych, którzy – zajmując odpowiedzialne stanowiska w Kościele – nie uznają już niezmienności obiektywnej prawdy i na różne sposoby nauczają nowej doktryny, sprzecznej z tym, co Kościół zawsze przekazywał.”

Wierz mi jednak, Ojcze, Bóg ukarze świat, i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska.
s. Łucja do ks. Fuentesa

W minionym roku [artykuł pochodzi z roku 2008] wspominaliśmy rocznice trzech ważnych wydarzeń, które dokonały się w XX wieku:

100. rocznicę ogłoszenia niezwykle ważnych dokumentów wymierzonych w modernizm, czyli Syllabusa błędów modernistów, ogłoszonego 4 lipca 1907 r. – oraz antymodernistycznej encykliki Pascendi, ogłoszonej 8 września tego samego roku.
90. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie w roku 1917.
50. rocznicę słynnego wywiadu udzielonego przez s. Łucję ks. Fuentesowi.
W trakcie niniejszego wykładu zajmować się będziemy wszystkimi wspomnianymi wydarzeniami, a rozpoczniemy od wywiadu, który ks. Fuentes przeprowadził z s. Łucją w klasztorze w Coimbrze 26 grudnia 1957 r. S. Łucja powiedziała wówczas:

Ojcze, Najświętsza Dziewica jest bardzo smutna, gdyż nikt nie przywiązuje żadnego znaczenia do Jej przesłania, ani dobrzy, ani źli. Dobrzy nadal kroczą swą drogą, nie przywiązując jednak do niego znaczenia. Źli, nie widząc kary Bożej, która właśnie na nich spada, nadal prowadzą życie w grzechu, nie przejmując się nim wcale. Wierz mi jednak Ojcze, Bóg ukarze świat i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska.

Zatrzymajmy się na chwilę nad ową „karą z nieba”, straszną karą, o której mówi s. Łucja. Kara, o której wspomina, wydaje się wykraczać poza to, o czym mówiła Matka Boża podczas objawienia w Fatimie 13 lipca 1917 r. Tego dnia Najświętsza Maryja Panna ostrzegła trójkę dzieci – Hiacyntę, Franciszka i Łucję – że jeśli ludzie nie przestaną obrażać Boga, ukarze On świat „poprzez wojnę, głód i prześladowanie Kościoła oraz Ojca Świętego”. Narzędziem, którym Bóg miał się posłużyć przy wymierzaniu tej kary, miała być Rosja.

Matka Boża powiedziała: „Aby temu zapobiec, przyjdę prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu”. Obiecała, że jeśli ów akt zostanie dokonany, Rosja nawróci się, a światu zostanie dany okres pokoju. Niepokalana ostrzegła również, że jeśli Jej prośba nie zostanie spełniona,

Rosja rozszerzy swe błędy na cały świat, wzbudzając wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy będą ponosić męczeństwo, Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć, a niektóre narody zostaną unicestwione.

Widzimy więc, że na karę, o której mówiła Matka Boża 13 lipca, miały się składać:

wojna;
głód;
prześladowanie Ojca Świętego;
unicestwienie całych narodów.
A propos unicestwienia całych narodów: podczas wywiadu udzielonego ks. Fuentesowi s. Łucja stwierdziła, że Matka Boża powiedziała jej, Hiacyncie i Franciszkowi „wielokrotnie (…) że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi”. Znamy tylko jedną wzmiankę o tym – z lipca 1917 r., a jednak s. Łucja twierdzi, że Matka Boża mówiła o unicestwieniu wielu narodów „wielokrotnie”!

Ale nie na tym aspekcie kary pragniemy się dziś skupić. (…)

W 1957 r., zaledwie kilka lat przed II Soborem Watykańskim i kryzysem wiary, jaki po nim nastąpił, przed wydarzeniami lat 60., których konsekwencje odczuwamy do dziś, s. Łucja powiedziała:

Ojcze, diabeł zamierza wypowiedzieć decydującą bitwę Najświętszej Dziewicy, ponieważ wie, co obraża Boga najbardziej – i w krótkim czasie zdobędzie wielką liczbę dusz. Diabeł stara się ze wszystkich sił zwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób wierni zostaną opuszczeni przez swych pasterzy, przez co łatwiej będzie mu ich pochwycić.

W latach 50. niewiele wskazywało na rychły kryzys wśród duchowieństwa. Mało wskazywało na to, że będziemy pozbawieni dobrego, solidnego, katolickiego przywództwa, czego rezultatem mogłyby być chaos i apostazja wielkiej liczby katolików. Wydaje się jednak, że s. Łucja w tajemniczy sposób dokładnie przewidziała rozwój wypadków: diabeł zdobył dusze poświęcone Bogu, skutkiem było opuszczenie wiernych przez ich pasterzy, co z kolei uczyniło z nich łatwy łup dla diabła.

Kara
Czy jednak Bóg mógłby ukarać ludzkość w taki sposób? Czy pozwoliłby, aby „zwodniczy wpływ” zdobył dusze Mu poświęcone? – Odpowiedź brzmi: tak. Wiemy o tym z licznych źródeł.

Po pierwsze, mamy świadectwo św. Jana Eudesa, jednego z licznych propagatorów nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz „godnego podziwu” – jak je określał – Serca Maryi. Św. Jan Eudes powiedział, że kiedy Bóg gniewa się na swój lud, zsyła mu – jako karę – złych kapłanów. Oto, co napisał w książce Kapłan, jego godność i obowiązki:

Najbardziej widoczną oznaką Bożego gniewu i zarazem najstraszliwszą karą, jaką może On wymierzyć światu, jest sytuacja, kiedy pozwala On, by jego lud wpadł w ręce ludzi, którzy są duchownymi bardziej z nazwy niż z uczynków, kapłanów okrutnych jak wilki drapieżne, ludzi, którym brak miłości i oddania powierzonej im owczarni (…). Gdy Bóg zezwala na takie rzeczy, jest to bardzo konkretna oznaka, że gniewa się On na swój lud (…). Dlatego właśnie woła On nieustannie do chrześcijan: „Powróćcie, o zbuntowane dzieci (…) a dam wam pasterzy wedle serca mojego» (Jer 3, 14–15). Tak więc nieprawości w życiu kapłanów są chłostą wymierzoną ludowi w konsekwencji jego grzechów.

Św. Jan Eudes ostrzega nas, że jako karę za grzechy ludzi Bóg ześle nam kapłanów, którzy nie są ukształtowani według Jego serca, mających ducha obcego Najświętszemu Sercu Zbawiciela i Niepokalanemu Sercu Maryi.

Innym przykładem tego, jak Bóg karze swój lud, jest zniszczenie kościołów i świętych miejsc. W pięknej broszurze poświęconej obrazowi Matki Bożej Nieustającej Pomocy redemptorysta o. Benedykt D’Orazio wyjaśnia:

Kiedy Bóg pragnie okazać swe niezadowolenie nieposłusznemu ludowi, zwykle odrzuca święte dary, jakie Mu on zanosi, a niekiedy nawet zezwala, by zabrano lub zniszczono ołtarze i święte obrazy.

O. D’Orazio pisał te słowa w kontekście odrzucenia przez prawosławnych ustanowionej przez Boga instytucji papiestwa. W rezultacie prawosławni utracili cudami słynący obraz Matki Bożej Zwycięskiej. Został on wywieziony ze Wschodu przez Wenecjan i umieszczony w bazylice Św. Marka w Wenecji.

Jak wyjaśnia o. D’Orazio, w podobny sposób:

Domek Loretański został cudownie przeniesiony do Loreto (w środkowych Włoszech – przyp. red. Zawsze wierni).
Kościół na Zachodzie wszedł w posiadanie obrazu Matki Bożej Dobrej Rady (czczony w kościele w Genazzano koło Rzymu – przyp. red. Zawsze wierni) oraz ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy (obecnie w kościele pw. Św. Alfonsa Liguoriego w Rzymie – przyp. red. Zawsze wierni).
Jak pisze o. D’Orazio, kara ta spadła na „ludzi, którzy byli zaślepieni i zatwardziałego serca przez stałe nadużywanie łask, jakimi Bóg obdarzał ich w obfitości”.

Na podstawie pism św. Jana Eudesa i o. Benedykta D’Orazio widzimy więc, że Bóg niekiedy karze swój lud, pozwalając nawet, by przedmioty i miejsca kultu uległy zniszczeniu. Bóg zezwala niekiedy, „by zabrano lub zniszczono ołtarze i święte obrazy” i karze swój lud, posyłając im złych pasterzy – kapłanów nie według Jego serca, ale mających w sobie ducha tego świata, czyli ducha Antychrysta.

Nie sądzę, by wykazanie, że znamiona tego rodzaju kary Bożej można odnaleźć w Kościele po Vaticanum II, wymagało wielu przykładów. Praktycznie w każdym kościele zniszczono ołtarz albo przynajmniej zastąpiono go protestanckim w stylu stołem. Praktycznie każdy kościół doświadczył, w takiej czy innej formie, tego, co możemy nazwać dewastacją jego wnętrza – w każdym widzimy dziś współczesne brzydkie sprzęty liturgiczne i obrazy, które nie ilustrują już prawd wiary.

Częstokroć kościoły zostały dosłownie ogołocone. Tak było w przypadku kościoła pw. Św. Leona, mojego kościoła parafialnego w północno-wschodniej Filadelfii, gdzie dorastałem. Miał on niegdyś przepiękne wnętrze, strzelisty wysoki ołtarz z wieloma małymi elementami, jak np. złożone dłonie skierowane ku niebu, dwa ołtarze boczne, piękne rzeźby, imponujące balaski, mozaikową posadzkę, piękny ośmiokątny pulpit z rzeźbionymi postaciami oraz głowami cherubinów.

Gdzieś w środku lat 60. mianowano proboszczem niejakiego ks. Quinna. (…) Pozostał tam przez około pięć lat – i całkowicie „odnowił”, czyli zdewastował wnętrze kościoła tak, że obecnie przypomina on surową, protestancką salę konferencyjną. Wspaniały pulpit zniknął, znikły wszystkie posągi za wyjątkiem dwóch, usunięto wysoki ołtarz i zastąpiono go stołem wyglądającym jak drewniana deska do prasowania.

Ten rodzaj kataklizmu dotykał jedną parafię po drugiej, a miało to miejsce niespełna 10 lat po tym, jak s. Łucja zapowiedziała: „Bóg ukarze świat, i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska”.

Jesteśmy też świadkami upadku dusz poświęconych Bogu. Nie mówię tu o tych, którzy po soborze porzucili kapłaństwo i powrócili do życia świeckiego w liczbie dotychczas niespotykanej. Mam na myśli tych, którzy pozostali i przyjęli nową, zmodernizowaną wersję „katolicyzmu”, rodzaj „niekatolickiego katolicyzmu”, „katolicyzmu liberalnego”, potępianego przez wszystkich papieży przed 1958 r. Duchowni ci przyjęli sami, a następnie narzucili wiernym bardzo liberalną koncepcję katolicyzmu, odnośnie do której Pius IX ostrzegał, że może „nas ona zniszczyć”, może doprowadzić „religię do ruiny” i „pozbawić nas możliwości wysługiwania sobie łask u Boga”.

Ten ogólnoświatowy proces niszczenia wiary, wywołany liberalnym katolicyzmem, rozpoczął się zaledwie kilka lat po tym, jak s. Łucja powiedziała: „Kara z nieba jest już bliska”. Jesteśmy świadkami wielkiej kary – dokonuje się ona na naszych oczach. Trwa już 40 lat i z czysto ludzkiego punktu widzenia nic nie wskazuje na jej rychły koniec.

„Działanie błędu”
Jednak to nie wszystko. Nie tylko nasze „ołtarze i święte obrazy zabrano lub zniszczono”. To, co utraciliśmy, jest daleko cenniejsze, ważniejsze i ma bardziej fundamentalne znaczenie. Chcę powiedzieć wam o tym, co uważam za samą naturę kary, jakiej jesteśmy obecnie świadkami. Z niej wynikają wszystkie materialne kary, przed którymi ostrzegała Matka Boża w Fatimie.

Tym, co utraciliśmy, co utraciła olbrzymia większość katolickiego duchowieństwa, jest przekonanie o niezmienności obiektywnej prawdy. Świadomość prawdziwej wartości świętych obrazów i szacunek wobec ołtarzy są bowiem wynikiem uznania niezmienności prawdy – niezmienności wiary katolickiej. Jestem przekonany, że właśnie owa utrata wiary w niezmienność obiektywnej prawdy jest „zwodniczym wpływem” naszych czasów i że ten zwodniczy wpływ jest karą zesłaną na świat przez Boga.

W jaki sposób Pismo św. ostrzega nas przed nadejściem Antychrysta, a w domyśle przed nadejściem ducha anty-Chrystusowego, pojawiającego się w każdym czasie? „Dlatego, że z miłością prawdy nie przyjęli, aby byli zbawieni. Dlatego podda ich Bóg działaniu błędu, aby uwierzyli kłamstwu” (2 Tes 2, 10). Jestem więc przekonany, że zwodniczym wpływem naszych czasów, „działaniem błędu”, jest utrata wiary w niezmienność obiektywnej prawdy.

W jaki sposób się to przejawia? W takich na przykład twierdzeniach:

Kościół zawsze nauczał, że jest jedynym prawdziwym Kościołem, poza którym nie ma zbawienia, obecnie jednak wierzymy, że można osiągnąć zbawienie w każdej religii.
Kościół zawsze nauczał, że Pismo św. nie zawiera błędów, obecnie jednak wierzymy, że Biblia zawiera błędy historyczne, naukowe i rzeczowe, pomimo że nadal traktujemy ją jako świętą księgę.
Papieże zawsze nauczali, że filozofia św. Tomasza z Akwinu jest wieczystą filozofią Kościoła i że jego metafizyka nie zawiera błędów oraz że metodę, doktrynę i zasady św. Tomasza należy traktować z pietyzmem i dawać im prymat przed innymi systemami, obecnie jednak uważamy, że tomizm jest „ograniczony i skostniały”, że musimy porzucić św. Tomasza na rzecz współczesnych systemów filozoficznych, aby uczynić katolicyzm bardziej „odpowiednim” dla współczesnego człowieka.
Kościół zawsze nauczał, że Msza św. jest nade wszystko ofiarą – bezkrwawym odnowieniem Kalwarii, z kapłanem działającym w osobie Chrystusa. Obecnie jednak uważamy, że Msza jest jedynie wspomnieniem Ostatniej Wieczerzy, świętym posiłkiem celebrowanym na pamiątkę Chrystusa; potrzebujemy więc Mszy opartej na protestanckim wzorcu kultu.
Temu wymogowi odpowiada nowa Msza, jak to wykazali w sposób przekonujący kardynałowie Ottaviani i Bacci w 1969 r. Abp Bugnini, architekt nowej Mszy, otwarcie wyjawiał zasady, na których budował swoją nową liturgię. Jak powiedział:

Musimy usunąć z naszych katolickich modlitw oraz z katolickiej liturgii wszystko, co mogłoby stanowić cień nawet przeszkody dla naszych braci odłączonych, czyli protestantów.

Tak więc, z uwagi na nową, ekumeniczną koncepcję liturgii, zmodyfikowano Mszę ze względu na tych, którzy nie wierzą w ofiarnicze kapłaństwo, którzy nie wierzą, że Chrystus jest obecny w Najświętszym Sakramencie.

Aggiornamento! Oto nowy imperatyw od czasu soboru: zmiany, zmiany, zmiany…

Owa niezdolność do uznania niezmienności obiektywnej prawdy znajduje wyraz w herezji modernizmu – przekonaniu, że jakaś część katolickich dogmatów może z czasem ulec zmianie, że religia musi zmieniać się z czasem, że to, czego Kościół nauczał 100 lat, temu musi zostać zapomniane, inaczej przedstawione czy też zaktualizowane.

Sloganem ostatniego soboru było aggiornamento – ‘uwspółcześnienie’.

Papieskie ostrzeżenia
Stwierdziwszy, że dzisiejsze duchowieństwo utraciło właściwe rozumienie prawdy, chciałbym wyjaśnić, że nie jest to mój własny wymysł. Przez minionych 100 lat wielcy papieże – zwłaszcza św. Pius X, Pius XI i Pius XII – przyznawali, że owa niechęć do uznania niezmienności obiektywnej prawdy stawała się stopniowo coraz poważniejszym problemem. Niepokojące symptomy występowały u znacznej części duchowieństwa i katolickich „intelektualistów”.

Co napisał o modernistach św. Pius X, kiedy potępiał modernizm we wspaniałej encyklice Pascendi? Napisał, że „wypaczają oni wieczną koncepcję prawdy”. W Syllabusie błędów modernistów, w którym potępił 65 ich głównych tez, święty papież napiętnował m.in. twierdzenie: „*Prawda nie jest bardziej niezmienna, niż sam człowiek, ponieważ ewoluuje ona razem z nim, w nim i przez niego”. Dlaczego św. Pius X musiał to potępić? Ponieważ w konsekwencji przyjęcia tego twierdzenia modernistyczni kapłani, biskupi i teologowie zaczęli negować fakt, że prawda jest niezmienna. Św. Pius X musiał więc ogłosić Syllabusa oraz napisać encyklikę o tym najbardziej fundamentalnym błędzie. Jednak nawet to nie wystarczyło. Trzy lata później św. Pius X zaprowadził obowiązek składania przysięgi antymodernistycznej, ponieważ był świadom, że moderniści nie porzucili swych błędów – stworzyli tajne przymierze i nadal wypaczali katolicką doktrynę.

Jednak niebezpieczeństwa nie udało się całkowicie zażegnać. Kwestionowanie niezmienności prawdy nie zakończyło się wraz ze śmiercią Piusa X. Nadal było wielu kapłanów, biskupów, zakonników i teologów, zarażonych tym „działaniem błędu”. Już 14 lat po wprowadzeniu przez św. Piusa X przysięgi antymodernistycznej jego następca Pius XI kazał Świętemu Oficjum potępić 12 fałszywych tez filozoficznych, zyskujących wpływ wśród kapłanów i teologów. Miało to miejsce 1 grudnia 1924 r.

Jedną z tych tez była nowa definicja prawdy, która – mówiąc w skrócie – negowała to, że prawda jest zgodnością intelektu z zewnętrzną rzeczywistością. Wedle tej nowej koncepcji prawda jest po prostu zgodnością naszego intelektu z życiem i jego stale zmieniającymi się okolicznościami, tak, że wszystko podlega ciągłym zmianom i postępowi. Prawda nieustannie „staje się”. Jak widać, papież nadal musiał korygować fałszywą, rozpowszechnioną wśród wielu kapłanów i teologów koncepcję, wedle której nie istnieje niezmienna, obiektywna prawda.

W latach 30. i 40. problem ten wciąż istniał i sytuacja stawała się coraz gorsza. Skutkiem katastrofy II wojny światowej było osłabienie czujności nawet dobrych biskupów wobec wzrostu wpływów modernistycznych. W tym czasie błąd, wedle którego prawda znajduje się w stanie nieustannej zmiany, zaczęto w coraz większym stopniu odnosić do religii. Jezuita ks. Henryk Boulliard, propagujący coś, co nazywał „nową teologią”, stwierdził nawet: „Teologia, która nie jest aktualna (tj. nie podlega nieustannej zmianie), będzie teologią fałszywą”.

W obliczu propagowania tej fałszywej koncepcji prawdy głos zabrał również Pius XII. W 1946 r. pisał: „Wiele się mówi (jednak bez niezbędnej jasności) o «nowej teologii», która musi się znajdować w stanie stałego przeobrażenia, tak jak wszystkie inne rzeczy tego świata, znajdujące się w ciągłym procesie zmiany i ruchu, nie osiągając nigdy swego kresu. Gdybyśmy mieli przyjąć taką opinię, co stałoby się z niezmiennymi dogmatami wiary katolickiej, co stałoby się z jednością i trwałością tej wiary?”.

Jest to oczywiście pytanie retoryczne: dla Piusa XII odpowiedź jest oczywista – jedność i trwałość wiary, niezmienność dogmatów zostałyby w systemie „nowej teologii” zniszczone (…)

Dlatego właśnie o. Garrigou-Lagrange OP, jeden z najwybitniejszych tomistów XX wieku, zwalczał „nową teologię”. W artykule z 1946 r., zatytułowanym: Dokąd prowadzi nas nowa teologia?, słusznie ostrzegał, że jej konsekwencją jest modernizm.

Głównymi propagatorami „nowej teologii” byli: o. Dominik Chenu, ks. Karol Rahner, o. Iwo Congar i ks. Henryk de Lubac. Wszyscy głosili koncepcje, które za pontyfikatu Piusa XII potępiło Św. Oficjum albo uznało je za podejrzane.

W wielkim skrócie: na krótko przed i w trakcie Vaticanum II – będącego soborem jedynie pastoralnym (…) – ci sami ludzie zostali zaproszeni przez Jana XXIII jako eksperci teologiczni, jako doradcy liberalnych biskupów (…). Ludzie ci nigdy nie wycofali się ze swoich heterodoksyjnych poglądów ani ich nie odwołali, i to właśnie oni sporządzili szkice dokumentów soborowych! Na soborze tryumf odniosła więc właśnie lansowana przez nich teologia – liberalna i modernistyczna.

O. Henrici, zwolennik „nowej teologii”, przechwalał się, że jej lyońska mutacja (Lyon był ojczyzną teologii de Lubaca) „stała się oficjalną teologią II Soboru Watykańskiego”.

Marceli Prelot, liberalny senator z regionu Dobbs we Francji, pisał: „Przez półtora wieku walczyliśmy, by nasze opinie zwyciężyły w Kościele – i nie odnieśliśmy sukcesu. W końcu nadszedł II Sobór Watykański i odnieśliśmy tryumf. Od tego czasu tezy i zasady liberalnego katolicyzmu zostały definitywnie i oficjalnie zaakceptowane przez Stolicę Apostolską”.

Pamiętajmy, przed czym ostrzegał Pius IX. Ten liberalny katolicyzm – jak mówił – zniszczyłby nas, doprowadziłby do ruiny religię, uniemożliwiłby nam wysługiwanie łask Bożych. Taka jest właśnie prawdziwa natura tego, do czego doprowadził II Sobór Watykański.

Wszystko to bierze się z owego błędu (…) polegającego na odmowie uznania niezmienności obiektywnej prawdy. Uważam, że jest to główna duchowa kara, jaką Bóg na nas zsyła i że właśnie to wypaczanie prawdy niszczy prawdziwą wiarę i ściągnie na nas kary materialne, przed którymi ostrzegała nas Matka Boża w Fatimie.

Nowa interpretacja
Podam krótki przykład tej fałszywej koncepcji prawdy, przytaczając pewne stwierdzenia poczynione niedawno przez kogoś, kto, wedle określenia s. Łucji, „zajmuje w Kościele odpowiedzialne stanowisko”.

12 maja 2007 r., podczas konferencji zorganizowanej w Moskwie z okazji 90. rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie, abp Tadeusz Kondrusiewicz, ówczesny katolicki metropolita Moskwy, publicznie stwierdził, że nawrócenie Rosji zapowiedziane przez Matkę Bożą nie oznacza nawrócenia rosyjskich prawosławnych na katolicyzm. Jak powiedział:

Twierdzenie, że to, co Najświętsza Dziewica mówiła o nawróceniu Rosji, odnosi się do jej nawrócenia na katolicyzm, jest absolutnie fałszywe. (…) Rosja jest krajem nade wszystko prawosławnym i to przede wszystkim Rosyjska Cerkiew Prawosławna jest odpowiedzialna za nawracanie ludzi na chrześcijaństwo.

Również 13 dni później – 25 maja 2007 r. – hierarcha powiedział:

Matka Boża Fatimska mówiła o nawróceniu Rosji do Boga, ale nie powiedziała, że musi być ona wyłącznie katolicka. Jako Kościół katolicki pomagamy naszym prawosławnym braciom i pracujemy wspólnie nad kontynuacją i rozwojem dialogu pomiędzy nami.

To samo powtórzył kard. Poupard w czerwcu ubiegłego roku. W ekumenicznej euforii wyrwało mu się nawet stwierdzenie (będące historycznym błędem), jakoby „Watykan nigdy nie chciał uczynić z Rosji narodu katolickiego”.

Jest to sprzeczne nie tylko z orędziem fatimskim, zapowiadającym nawrócenie Rosji, ale również z samą wiarą katolicką.

Sobór Florencki i Pius X
Jest oczywistym faktem, że członkowie wspólnoty wyznaniowej, którą nazywamy Rosyjską Cerkwią Prawosławną, są schizmatykami. Określenie to nie powinno być traktowane jako obelżywe; oddaje ono jedynie sytuację, w jakiej znajdują się członkowie tej grupy religijnej. W XI wieku odłączyła się ona od Kościoła katolickiego, a schizma ta nie została dotąd uleczona.

Sobór Florencki nauczał w sposób nieomylny, że schizmatycy pozostają poza Kościołem i nie mogą być zbawieni, jeśli się nie nawrócą do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego. Prawdę tę powtórzył najwybitniejszy papież XX wieku – św. Pius X. Pisał on jednoznacznie o konieczności powrotu schizmatyckich wyznawców prawosławia do Kościoła katolickiego. W mało znanej encyklice z 1910 r. Ex quo stwierdził, że wszelkie wysiłki podejmowane na rzecz zjednoczenia z prawosławnymi

będą daremne, jeśli najpierw i nade wszystko nie będą oni [prawosławni] wyznawać prawdziwej i całej katolickiej wiary, która została uświęcona i przekazana przez Pismo św., Tradycję Ojców, zgodę Kościoła, sobory powszechne i dekrety papieskie.

Na zakończenie Pius X wyraził pragnienie, by Bóg „przyśpieszył dzień, w którym narody Wschodu powrócą do katolickiej jedności i zjednoczone ze Stolicą Apostolską, po odrzuceniu swych błędów, dotrą do portu wiecznego zbawienia”.

Święty papież powtarza więc, że prawosławni:

wyznają heretyckie doktryny, które muszą porzucić;
z powodu schizmy nie pozostają w jedności z Kościołem Chrystusowym;
nie dotrą do portu zbawienia, o ile nie porzucą swych błędów i nie przyłączą się do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego przez podporządkowanie się prawowitej władzy apostolskiej Następców św. Piotra.
Wbrew ekumenicznej ideologii, wyznawanej obecnie przez większość przywódców Kościoła i obecnej w nauczaniu abpa Kondrusiewicza oraz kard. Pouparda, nawrócenie może mieć tylko jedno znaczenie: powrót schizmatyków, heretyków i dysydentów do prawdziwego Kościoła ustanowionego przez Jezusa Chrystusa – Kościoła katolickiego.

Termin ten został obecnie zawłaszczony przez modernistów i jest przez nich używany w nowym, niekatolickim sensie. Pogodzenie się z jego nowym znaczeniem oznaczałoby de facto kapitulację wobec modernizmu.

Należy stawiać opór modernizmowi
Jak wspomnieliśmy, modernizm polega zasadniczo na wierze w możliwość pewnych modyfikacji w obrębie odwiecznej nauki dogmatycznej Kościoła. Zgodnie z tym poglądem katolicka prawda dnia wczorajszego musi ulec transformacji i zostać zastąpiona (albo inaczej przedstawiona), aby utorować drogę dla nowych katolickich „prawd” jutra. Zasady religijne muszą się więc zmieniać ze względu na zmiany w otaczającym nas świecie. Sto lat temu św. Pius X potępił tę herezję w Syllabusie błędów modernistów (4 lipca 1907), w encyklice Pascendi (8 września 1907) oraz poprzez zaprowadzenie obowiązku składania przysięgi antymodernistycznej (1 września 1910).

Wypowiadając słowa przysięgi antymodernistycznej, składa się wobec Boga m.in. taką uroczystą obietnicę: „Szczerze przyjmuję naukę wiary, którą Apostołowie przekazali nam przez Ojców prawowiernych w tym samym sensie i w tym samym zawsze rozumieniu; przeto jako herezję całkowicie odrzucam zmyśloną teorię o ewolucji dogmatów, według której dogmaty zmieniają jedno znaczenie na drugie i do tego odmienne od rozumienia, uprzednio istniejącego w Kościele”.

Ktoś mógłby powiedzieć, że wiąże to jedynie tych, którzy składali przysięgę antymodernistyczną. W rzeczywistości jednak Pius X posłużył się w jej formułowaniu tekstem ogłoszonym przez I Sobór Watykański, nauczającym nieomylnie w konstytucji Dei Filius: „Niech zatem wzrasta (…) a wielorako rozwija się rozumienie, wiedza i mądrość tak poszczególnych ludzi, jak i wszystkich razem, tak pojedynczych osób, jak i całego Kościoła, wszystkich pokoleń i wieków, ale w swoim tylko rodzaju, tj. w tej samej nauce, w tym samym znaczeniu i w tej samej myśli”.

Wszyscy katolicy mają obowiązek wierzyć, że dogmaty się nie zmieniają, że musimy wierzyć w katolicką prawdę „w tej samej nauce, w tym samym znaczeniu i w tej samej myśli”, jaka zawsze była nauczana. Tragedia polega na tym, że znajdujemy się w wyjątkowym punkcie historii, gdy większość ludzi zajmujących odpowiedzialne stanowiska w Kościele stała się ofiarami błędu modernizmu – wiary w to, że pewne aspekty doktryny katolickiej mogą się z czasem zmieniać. (…)

Możemy teraz lepiej zrozumieć, dlaczego kard. Ciappi, teolog papieski służący pięciu kolejnym biskupom Rzymu, powiedział: „W trzeciej tajemnicy fatimskiej czytamy między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od jego szczytów”. Możemy też lepiej zrozumieć słowa s. Łucji wypowiedziane do ks. Fuentesa w 1957 r., wedle których Bóg zamierza ukarać świat, a „diabeł czyni wszystko, by zwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób może pozbawić dusze wiernych ich pasterzy, przez co łatwiej będzie mógł ich pochwycić”.

Proroctwo to spełnia się na naszych oczach: doświadczamy Bożej kary w postaci tych, którzy – zajmując odpowiedzialne stanowiska w Kościele – nie uznają już niezmienności obiektywnej prawdy i na różne sposoby nauczają nowej doktryny, sprzecznej z tym, co Kościół zawsze przekazywał. Zostaliśmy opuszczeni przez naszych pasterzy, ponieważ nie możemy już od nich oczekiwać, że będą stać na straży katolickiej wiary i dyscypliny. Nie możemy oczekiwać, że będą nas nauczali integralnej wiary katolickiej, „całej i nienaruszonej”, jak to nakazuje wyznanie wiary św. Atanazego. Wyraźnym na to dowodem jest choćby fakt, że tysiące katolickich rodziców muszą brać na siebie obowiązek nauczania swych dzieci w domach z powodu gorszącego programu nauczania w szkołach diecezjalnych.

Apostoł Paweł ostrzegał św. Tymoteusza: „Przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości zgromadzą sobie nauczycieli – mając uszy chciwe na pochlebstwa i od prawdy słuch z pewnością odwrócą, a obrócą się ku baśniom” (2 Tm 4, 3–4). Ponieważ oczywiste jest, że żyjemy w czasie powszechnego „odwrócenia się” od prawdy, naszym obowiązkiem jest czynić co w naszej mocy na rzecz powrotu do niej.

Musimy:

Przyjmować jako pewnik niezmienność katolickiej prawdy.
Akceptować to, że wiara katolicka się nie zmienia, i trzymać się katolickiej doktryny w takiej postaci, w jakiej zawsze jej nauczano, „w tym samym znaczeniu i w tym samym wyjaśnieniu”.
Modlić się za zarażonych współczesnymi błędami i publicznie się im sprzeciwiać.
Żyć orędziem fatimskim, odmawiać codziennie różaniec, praktykować nabożeństwo pięciu pierwszych sobót, ofiarować codzienne obowiązki Bogu jako akt zadośćuczynienia.
W walce tej, w której ostatecznym zwycięzcą będzie – jak wiemy – Najświętsza Maryja Panna, powinniśmy czerpać inspirację ze słów s. Łucji do ks. Fuentesa:

Dlatego właśnie jest konieczne, żebyśmy wszyscy zaczęli zmieniać się duchowo. Każdy z nas musi nie tylko ratować swoją własną duszę, ale również pomóc tym wszystkim, których Bóg postawi na naszej drodze. Ω

Jan Vennari

Za: „Catholic Family News” tłumaczył Tomasz Maszczyk
 ZOB. RÓWNIEŻ:

“Czwarta Tajemnica Fatimska” – John Vennari
FATIMA – Aktualność przesłania i konsekwencje niesubordynacji (BIBUŁA, Numer 20, maj 2005)
Czy siostra Łucja zmarła w 1949 roku? Spór wokół kontrowersyjnych zdjęć
Ohyda w Sanktuarium Fatimskim
Moje spotkania z abp. Capovillą – Solideo Paolini
Ekumenizm w świetle objawień Matki Bożej w Fatimie – Ks. Karol Stehlin FSSPX
Watykan unika debaty na temat III Tajemnicy Fatimskiej. Dziennikarze Socci i Paolini zaatakowani przez ochroniarzy watykańskich
Fatima wzgardzona. Poświęcenie Rosji wciąż niedokonane – ks. Fabrice Delestre
FATIMA: 90 lat lekceważenia orędzia Matki Bożej – Michał Buszewski

 http://www.bibula.com/?p=2461