niedziela, 17 lutego 2013

NA ICH CIELE NAGLE POJAWIAJĄ SIĘ BROCZĄCE KRWIĄ RANY….



Dla niektórych są makabryczne i szokujące. Dla innych - manifestują wyjątkową łączność człowieka z Bogiem, są oznaką cnotliwości człowieka, poprzez którego są demonstrowane. Mowa o stygmatach - krwawych ranach, które zwykle ukazują się w tych samych obszarach ciała "obdarowanej" osoby, które u Chrystusa były źródłem wielkiego cierpienia podczas męczeńskiej śmierci.
W dotychczasowej historii takich namaszczonych w wyjątkowy sposób przez Boga ludzi - jak wierzą chrześcijanie - było wielu. W wielu przypadkach Kościół orzekł ich świętość, w niektórych sytuacjach Watykan, który do różnych tego typu demonstracji podchodzi z dystansem, sceptycznie wyraził się o ich autentyczności. Jedno jest pewne - stygmaty i stygmatycy cały czas stanowią przedmiot zainteresowania naukowców, którzy na różne sposoby starają się tłumaczyć to zjawisko, nierzadko oskarżając broczących krwią cierpiętników o konfabulacje. Dla ludzi wiary stygmaty bywają świadectwem wyjątkowości człowieka, który został nimi naznaczony, ale są przede wszystkim namacalnym dowodem boskości Jezusa i prawdziwości jego zbawiennej męki.
                   Ojciec Pio
Święty Kościoła katolickiego, mistyk i jeden z najsłynniejszych stygmatyków w historii. Do dziś w wielu środowiskach trwa dyskusja na temat jego nieprawdopodobnych zdolności, do których zaliczane są m.in. przewidywanie przyszłości oraz bilokacja, czyli umiejętność przebywania w dwóch miejscach jednocześnie. Znakiem rozpoznawczym ojca Pio z Pietrelciny były bandaże, które zakrywały jego krwawiące rany.
          Stygmaty u zakonnika ujawniły się w roku w 1911 r. Na początku były one niewielkie - pojawiły się na dłoniach oraz stopach i przypominały czerwone plamki. Już wtedy stanowiły jednak źródło wielkiego bólu. Duchowny zdawał sobie sprawę z tego, że stanowią formę łaski, ale mimo to modlił się o ich zabranie. Stygmaty zniknęły, ale pojawiły się powtórnie w 1918 r.

Oprócz nieopisanego ostrego bólu w rejonach kończyn kapucyn zaczął też odczuwać wtedy fizyczne cierpienie, którego źródło znajdowało się w miejscach, w których Jezus miał nałożoną koronę cierniową oraz dotknięty był ranami wywołanymi przez biczowanie. W 1918 r. ojciec Pio miał wizję, podczas której została wbita mu włócznia. Niedługo potem w jego boku ujrzeć można było kolejną krwawiącą ranę. 20 września 1918 r. zakonnik otrzymał stygmaty, które widoczne były aż do jego śmierci.
        Wbrew głoszonym w niektórych kręgach opiniom (niektóre z nich zarzucają świętemu oszustwa), ojciec Pio nigdy nie obnosił się ze stygmatami i pragnął cierpieć w ukryciu. Wiadomość o niezwykłych rzeczach, które dokonywały się wokół niego, błyskawicznie obiegły jednak świat.

Irma Izquiedo
Pochodząca z Kuby Irma Izquiedo doświadczała niezwykłych wizji, podczas których widziała Chrystusa przybijanego do krzyża, a potem przebijanego włócznią przez rzymskiego legionistę. Twierdziła, że to, co widziała, miało ponad miarę realistyczny charakter - tak, jakby działo się to na jej oczach.

W 1956 r. wydarzyło się coś bardzo dziwnego. W dniach poprzedzających Wielki Tydzień Izquiedo zaczęła miewać tajemnicze, wypełnione religijną symboliką sny, a potem utraciła apetyt. Niedługo z jej rąk, stóp oraz z boku zaczęła wypływać krew. W okresie wielkanocnym Kubanka zaczęła miewać także krwawe poty, a potem nie spała przez kilka dni i nocy. Stwierdziła jednak, że zamiast zmęczenia towarzyszyła jej euforia.


Gladys Motta  Pochodząca z małego argentyńskiego miasteczka kobieta przez lata niczym się nie wyróżniała. Swoją edukację ukończyła w wieku zaledwie 11 lat, a w dorosłym życiu wiodła egzystencję żony i matki. Wszystko zmieniło się jednak 25 września 1983 r., kiedy Gladys Quiroga de Motta z San Nicolas de los Arroyos ujrzała Matkę Bożą. Kobieta, która każdą wolną chwilę poświęcała na modlitwę, zobaczyła Maryję wraz z Dzieciątkiem Jezus oraz różańcem. Wizje wpłynęły na życie jej oraz wszystkich mieszkańców miasta, gdzie każdego roku, w rocznicę pierwszego objawienia, przybywają tysiące pielgrzymów.
Kobieta przez niemal 20 lat otrzymała ok. 1200 wiadomości. Na początku nie wszyscy wierzyli w jej rewelacje. Ale szczegółowe badania psychologiczne oraz psychiatryczne wykazały, że kobieta jest zdrowa i nie ma halucynacji. Pod jej wrażeniem byli zarówno naukowcy, jak i duchowni - wszyscy zwrócili uwagę na fakt, że kobieta, pomimo słabego wykształcenia, posługiwała się językiem osoby światłej. Przez lata Motta doświadczyła wielu niezwykłych wizji, a posłannictwo Maryi przekazywała pielgrzymom.
          W 1984 r. na jej ciele po raz pierwszy pojawić się miały stygmaty - miały one wielkość kciuka i najpierw ukazały się na nadgarstkach, a potem również na stopach. Zarówno lekarze, jak i lokalny biskup wykluczyli, by krwawe rany były sztuczne bądź pojawiały się poprzez manipulację. Dziś w mieście znajduje się sanktuarium maryjne, które zostało ufundowane przez pielgrzymów.
Natuzza Evolo
Ta pochodząca z Włoch mistyczka urodziła się w roku 1924. Ze względu na problemy finansowe rodziny, szybko musiała zacząć zarabiać. W związku z tym nie nauczyła się pisać ani czytać. W wieku 20 lat Natuzza wyszła za mąż za wytwórcę dywanów, z którym doczekała się pięciorga dzieci.
Kobieta była osobą głęboko wierzącą. Już w bardzo młodym wieku miewała wizje, podczas których ukazywał się jej Jezus oraz Matka Boża. Osoby skupione wokół tej katolickiej mistyczki twierdziły, że dzięki jej modlitwom zaznały uzdrowienia.
Naprawdę głośno o Evolo zrobiło się wtedy, kiedy na jej ciele zaczęły pokazywać się krwawe ślady - były to zarówno obrazy oraz słowa, głównie w języku aramejskim i hebrajskim - z których wyciekała krew. Zjawisko to miało miejsce w okolicach Wielkanocy i jak twierdziła Włoszka, towarzyszył mu wielki ból fizyczny oraz duchowy. W miejscu jej rezydowania zaczęło się pojawiać systematycznie coraz więcej osób. Szacuje się, że w ciągu swojego życia mogła się spotkać nawet z kilkoma milionami pielgrzymów. W Paravati, mieście, którym zamieszkiwała Evolo zaczęły się w 1987 r. prace przy budowie sanktuarium.

                               Teresa Neumann

Całe jej życie było świadectwem wielkiej wiary i poświęcenia. Neumann, która w 1919 r. podczas wypadku złamała kręgosłup, wkrótce potem straciła też wzrok. Przywiązana do łóżka, modliła się o uzdrowienie do Teresy z Lisieux. Niedługo potem zdarzył się cud. Cztery lata po wypadku, podczas beatyfikacji siostry Teresy z Lisieux, Neumann znów ujrzała na oczy. Kiedy błogosławiona Teresa została ogłoszona świętą, Teresa Neumann zyskała władzę w nogach. Wkrótce kobieta została obdarzona stygmatami.

Broczące krwią rany zaczęły pojawiać się w tych miejscach ciała, w które według religii chrześcijańskiej Chrystusowi przybito gwoździe, przytwierdzając go do krzyża. Poza tym krew strumieniami wypływała również z jej oczu. Krwawiące rany pojawiały się w każdy czwartek. W piątek o 15-ej kobieta zapadała w głęboki sen, z którego budziła się z zagojonymi ranami i pełna życia wracała do codziennych obowiązków. Wszystko to trwało przez 36 lat.

        Warto dodać, że wraz z dniem pojawienia się pierwszych stygmatów, kobieta przestała jeść i pić. Posilała się wyłącznie Komunią Świętą. Naukowcy i lekarze, którzy przychodzili do niej, by obalić teorię dotyczącą jej sposobu żywienia, musieli uznać ją jako prawdę. W trakcie jednego z testów lekarze czuwali przy niej 24 godziny i 7 dni w tygodniu. W tym czasie przyjmowała ona raz dziennie wyłącznie Komunię. Brak normalnej diety nie odbił się w ogóle według lekarzy na jej zdrowiu.
Franciszek z Asyżu
Jeden z najpopularniejszych świętych. Przez literaturę ukazywany był jako człowiek pogodny. Obecnie jest świętym Kościoła, patronem zwierząt, w wieku kręgach uznawanym za prekursora ekologii. Twórca zakonu franciszkanów słynął z bardzo złożonego życia duchowego. Często doświadczał przeżyć mistycznych, które uwidaczniały się m.in. w sferze cielesnej, np. poprzez obecność stygmatów.
Giovanni Bernardone - bo tak się naprawdę nazywał - pochodził z bardzo bogatej rodziny, a potem zrzekł się wszystkich skarbów materialnych, by poświęcić się służbie Bogu.
       Stygmaty ujawniły się u niego po raz pierwszy w połowie września 1224 r. Stało się to tuż po ekstatycznej modlitwie, jaką odmawiał na szczycie góry La Verna.Właśnie wtedy doświadczył wizji, podczas której dojrzał jakby ukrzyżowanego anioła. Tuż po niej na jego nadgarstkach oraz stopach pojawiły się otwarte rany. Piąta z nich ujawniła się w jego boku.
W miejscu stygmatyzacji zakonnika znajduje się dziś sanktuarium franciszkańskie. Obecnie św. Franciszek uznawany jest za jednego z pierwszych chrześcijańskich stygmatyków.
Weronika Giuliani
Pochodziła z bardzo zamożnej rodziny. Już od bardzo młodego wieku wiodła bogate życie duchowe, które zaowocowało złożeniem przez nią - wbrew woli ojca - ślubów zakonnych. W zakonie bardzo szybko pięła się po wszystkich szczeblach hierarchii. Obecnie jest świętą Kościoła katolickiego.
         W wieku 34 lat, w czasie jednej z wizji, zakonnica przeżyła duchowe zaślubiny z Chrystusem. Trzy lata później, w 1697 roku - podczas Wielkiego Tygodnia - została obdarzona stygmatami. Z tego powodu na jakiś czas została odcięta od życia zakonnego. Lokalny biskup postanowił bowiem przeprowadzić bardzo restrykcyjne próby, by sprawdzić, czy znaki na ciele Weroniki nie są mistyfikacją. W końcu hierarcha uznał ich prawdziwość. Dzięki temu mogła ona powrócić do normalnego życia zakonnego.
Stygmaty zniknęły z jej ciała po trzech latach. Weronika została kanonizowana w 1839 r.
(              Gemma Galgani

Uznana przez Kościół za świętą Gemma Galgani urodziła się w 1878 r. Jej krótkie, bo zaledwie 25-letnie życie, wypełnione było cierpieniem i żarliwą modlitwą. Pragnęła wstąpić do zakonu, ale ze względu na słaby stan zdrowia nie było to możliwe.

W 1899 r. złożyła śluby dziewictwa. Było to kilka miesięcy po tym, jak na jej ciele pojawiły się stygmaty. Stało się to w przededniu Uroczystości Najświętszego Serca pana Jezusa. W tym czasie miewała też wizje, podczas których rozmawiała z Jezusem, Maryją oraz archaniołem Gabrielem. Zdaniem świadków, w czasie modlitwy popadała w stan uniesienia. Pojawiły się też osoby, które zeznały, że zdarzało się jej lewitować.

"Poczułam wewnętrzny żal za swoje grzechy. Był on tak intensywny, że już nigdy potem nic takiego nie poczułam. Moja wola sprawiła, że szczerze ich nienawidziłam i przysięgłam gorliwie cierpieć w ramach ofiary przebłagalnej za nie. Wtedy w mojej głowie pojawiło się mnóstwo myśli, które były o smutku, miłości, strachu, nadziei i pociesze" - opowiadała o uczuciach, które towarzyszyły jej stygmatyzacji.