wtorek, 12 czerwca 2012

Ojciec Święty Benedykt XVI woła: "Zniknięcie sacrum nieuchronnie zubaża kulturę"

"Zniknięcie sacrum nieuchronnie zubaża kulturę!"

614371_epa03089482_7.jpg

alabnano.jpg


Zniknięcie sacrum nieuchronnie zubaża kulturę - powiedział Benedykt XVI w czasie Mszy poprzedzającej tradycyjną procesję Bożego Ciała ulicami Rzymu. Sprzed bazyliki św. Jana na Lateranie przejdzie ona do bazyliki Matki Bożej Większej.
 
Mówiąc o wartości kultu eucharystycznego, a zwłaszcza adoracji Najświętszego Sakramentu, papież przyznał, że "jednostronna interpretacja Soboru Watykańskiego II uszczupliła ten wymiar, ograniczając w praktyce Eucharystię do wydarzenia jej sprawowania". Choć "bardzo ważnym było uznanie centralnej roli celebracji, w której Pan wzywa swój lud, gromadzi go wokół podwójnego stołu: Słowa i Chleba życia, karmi go i jednoczy ze sobą w Ofierze eucharystycznej", to jednak owo "zaakcentowanie sprawowania Eucharystii nastąpiło ze szkodą dla adoracji jako aktu wiary i modlitwy do Pana Jezusa, obecnego w sakramencie ołtarza". - To zachwianie równowagi wpłynęło również na życie duchowe wiernych. Rzeczywiście, skupiając całą relację z Jezusem obecnym w Eucharystii jedynie na wydarzeniu Mszy św., grozi nam ogołocenie pozostałego czasu i przestrzeni egzystencjalnej z Jego obecności. W ten sposób mniej się dostrzega poczucie stałej obecności Jezusa wśród nas i z nami, obecności konkretnej, bliskiej, pośród nas, jako "bijące serce" miasta, kraju, terytorium z jego różnymi wyrażeniami i działaniami. Sakrament miłości Chrystusa powinien przenikać całe życie codzienne - podkreślił Ojciec Święty.
 
Za błąd uznał "przeciwstawianie celebracji i adoracji, jak gdyby ze sobą konkurowały". - Jest dokładnie odwrotnie: kult Najświętszego Sakramentu stanowi jakby "środowisko duchowe", w którym wspólnota może sprawować Eucharystię dobrze i w prawdzie. Tylko wtedy, gdy ją poprzedza, gdy jej towarzyszy i następuje po niej ta wewnętrzna postawa wiary i adoracji, liturgia może wyrazić swoje pełne znaczenie i wartość. Spotkanie z Jezusem we Mszy św. dokonuje się prawdziwie i w pełni, kiedy wspólnota jest w stanie rozpoznać, że On w sakramencie zamieszkuje swój dom, czeka na nas, zaprasza nas do swojego stołu, a następnie kiedy zgromadzenie się rozchodzi - pozostaje z nami ze swą obecnością dyskretną i milczącą, oraz towarzyszy nam poprzez swoje wstawiennictwo, nadal zbierając nasze duchowe ofiary i ofiarowując je Ojcu - tłumaczył Benedykt XVI.
 
Zaapelował, by "nie oddzielać komunii i kontemplacji", które łączą się ze sobą. - Aby komunikować się naprawdę z inną osobą, muszę ją znać, umieć stać w milczeniu obok niej, słuchać jej, patrzeć na nią z miłością. Prawdziwa miłość i prawdziwa przyjaźń zawsze żyją tą wymianą spojrzeń, intensywnym milczeniem, wymownym, pełnym szacunku i czci, tak, by spotkanie było przeżywane głęboko, w sposób osobowy, a nie powierzchownie. Niestety, kiedy brakuje tego wymiaru, także sama Komunia sakramentalna może stać się z naszej strony powierzchownym gestem - przestrzegł papież.
 
Skupił się także na sakralności Eucharystii. - Tutaj także, w niedawnej przeszłości odczuliśmy pewne niezrozumienie autentycznego orędzia Pisma Świętego. Chrześcijańska nowość w odniesieniu do kultu znalazła się pod wpływem pewnej zeświecczonej mentalności lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku - zauważył papież. Tłumaczył, że choć prawdą jest, że "istota kultu nie polega już na obrzędach i starożytnych ofiarach, ale jest w samym Chrystusie, w Jego osobie, Jego życiu, Jego misterium paschalnym", to jednak "z tej zasadniczej nowości nie należy wnioskować, że nie ma już sacrum, lecz że znalazło ono swoje wypełnienie w Jezusie Chrystusie, wcielonej boskiej Miłości". - On nie zniósł sacrum, ale doprowadził je do wypełnienia rozpoczynając nowy kult, który jest całkowicie duchowy, ale który jednakże, dopóki jesteśmy na drodze w czasie, posługuje się jeszcze znakami i obrzędami, których zabraknie jedynie u kresu, w niebiańskiej Jerozolimie, gdzie nie będzie więcej świątyni (por. Ap 21, 22). Dzięki Chrystusowi sakralność jest prawdziwsza, bardziej intensywna i tak jak w przypadku przykazań, także bardziej wymagająca! Nie wystarcza przestrzeganie rytualne, ale konieczne jest oczyszczenie serca i zaangażowania życia - wskazał Benedykt XVI.
 
Podkreślił, że "sacrum ma funkcję edukacyjną, a jego zniknięcie nieuchronnie zubaża kulturę, a w szczególności formację nowych pokoleń".
- Jeśli na przykład w imię wiary zeświecczonej, nie potrzebującej już świętych znaków, zostałaby zniesiona ta miejska procesja Bożego Ciała, wymiar duchowy Rzymu byłby "ukryty", a nasze świadomość osobista i wspólnotowa byłaby w ten sposób osłabiona. Albo też pomyślmy o matce i ojcu, którzy w imię zdesakralizowanej wiary pozbawiliby swoje dzieci wszelkiej rytualności religijnej: w istocie pozostawiliby otwarte pole dla tak wielu namiastek obecnych w społeczeństwie konsumpcyjnym, dla innych obrzędów i innych znaków, które łatwiej mogłyby stać się bożkami. Bóg, nasz Ojciec nie tak uczynił w stosunku do ludzkości: posłał swego Syna na świat nie po to, aby znosić, ale aby wypełnić także sacrum. U szczytu tej misji, na Ostatniej Wieczerzy Jezus ustanowił sakrament swego Ciała i swojej Krwi, pamiątkę swej Ofiary paschalnej. Czyniąc tak postawił siebie w miejsce dawnych ofiar, ale uczynił to w obrębie obrzędu, którego zachowywanie powierzył apostołom, jako najwyższy znak prawdziwego Sacrum, którym jest On sam. Z tą wiarą, drodzy bracia i siostry, sprawujemy dziś i każdego dnia tajemnicę eucharystyczną i adorujemy Go jako centrum naszego życia i serce świata - stwierdził papież.
 
b16a.jpg