"Czwarta Tajemnica Fatimska" – John Vennari
.
Pod koniec ubiegłego roku [2006] we włoskich księgarniach
ukazała się książka pt “Czwarta Tajemnica Fatimska” (Il Quarto Segreto di
Fatima), pióra Antonio Socci. Autor, po intensywnym zbieraniu materiałów
dochodzi do wniosku, ze Watykan nie ujawnił formalnie całej treści Trzeciej
Tajemnicy Fatimskiej.
“Czwarta Tajemnica Fatimska”
Włoski dziennikarz twierdzi, że Trzecia Tajemnica Fatimska
nie została do końca ujawniona
Sekretarz papieża Jana XXIII potwierdza istnienie dwóch
tekstów Trzeciej Tajemnicy
John Vennari, redaktor naczelny pisma
The Catholic Family News
Pod koniec ubiegłego roku we włoskich księgarniach ukazała
się książka pt “Czwarta Tajemnica Fatimska” (Il Quarto Segreto di Fatima),
pióra Antonio Socci. Autor, po intensywnym zbieraniu materiałów dochodzi do
wniosku, że Watykan nie ujawnił formalnie całej treści Trzeciej Tajemnicy
Fatimskiej.
Znaczenie tej książki jest tym większe, że Antonio Socci
jako słynny włoski dziennikarz, autor i prezenter
wiadomości telewizyjnych, nie jest związany z jakąkolwiek grupą „tradycyjnych”
katolików. Wręcz przeciwnie, Socci zaczął zbierać materiały do książki wierząc
głęboko w to, że 26 czerwca 2000 roku Watykan ujawnił całą Trzecią Tajemnicę.
Jednak w miarę zdobywania informacji, przekonywał się on coraz bardziej do
tego, że Trzecia Tajemnica nie została jednak w pełni ujawniona.
Rzucone wyzwanie
Socci we wprowadzeniu do swojej książki pisze, że tym co
najbardziej go zaintrygowało był artykuł napisany przez włoskiego dziennikarza
Vittorio Messori. Artykuł pt Tajemnica Fatimska i cela siostry Łucji zostały
zapieczętowane, opublikowany w dniu śmierci siostry Łucji, wspomina o wielu
listach „pisanych do Papieża”, które siostra Łucja zostawiła w swojej celi
klasztornej. Messori pisze o tym, że watykańskie ujawnienie Tajemnicy z czerwca
2000 roku “zamiast rozwiązać zagadkę, stworzyło inną, dotyczącą interpretacji,
zawartości i kompletności ujawnionego tekstu”. Słowa te wywołały lawinę pytań w
głowie Antonio Socci. Dlaczego Messori, „wielki dziennikarz, bardzo precyzyjny
w formułowniu opinii, najczęściej tłumaczony katolicki dziennikarz na świecie”
rzucałyby cień podejrzenia na Watykan? Jak ktoś taki jak Messori, osoba tak
blisko związana z watykańskim światem, skłaniałby się do stwierdzania, że
oficjalna wersja Trzeciej Tajemnicy nie jest przekonywująca?
Dla Socci było to szczególnie zagadkowe, gdyż przecież pięć
lat wcześniej, wtedy gdy Watykan opublikował Tajemnicę, Messori nie wyrażał
żadnych zastrzeżeń co do publikacji. Teraz jednak wydawało się, że ma duże
wątpliwości i wiele pytań.
Socci zaczął od uprzejmej wymiany zdań z Messorim, w której
zajął stanowisko broniące pozycji Watykanu. Jednak wtedy, pisze Socci: “Uderzył
mnie artykuł napisany przez młodego katolickiego pisarza, Solideo Paoloni”,
wchodzący w dyskusję pomiędzy Socci a Messori.
W artykule tym, opublikowanym w piśmie tradycyjnych
katolików, Paolini „podał listę argumentów przemawiających przeciwko oficjalnej
wersji opublikowanej przez Watykan (wersji, która była wtedy i moją wersją).” –
pisze Socci. Paolini twierdził, że Watykan cały czas nie ujawnia najważniejszej
części Trzeciej Tajemnicy z uwagi, jak się wyraził „na jej wybuchową
zawartość”. A wygląda na to, że Paolini nie rzuca słów na wiatr i wie co mówi:
prowadził bowiem intensywne badania i jest autorem wydanej we Włoszech książki
pt Nie pogardzajcie Przepowiedniami. Socci, ku swemu własnemu zdumieniu, uznał
argumenty Paoliniego za godne uwagi.
Socci wyraża opinię, że kuria watykańska i media katolickie
popełniły błąd ignorując wyzwanie rzucone przez tradycyjnych katolików
twierdzących, że Trzecia Tajemnica nie została w pełni ujawniona. „Dla
przykładu” – pisze Socci – „w książce przygotowanej przez księdza Paula Kramera
[The Devil’s Final Battle
][1], będącej zbiorem prac różnych autorów, zarzuca się, że
Watykan nie wysłuchał żądań Matki Boskiej Fatimskiej i stwierdza się, że ‘cena
za nie podjęcie tej decyzji przez Watykan może być niezwykle wielka i będzie
płacona przez całą ludzkość’”. Mówiąc w skrócie: Socci zdał sobie sprawę, że
wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi i wiele spraw dotyczących Trzeciej
Tajemnicy pozostaje nadal zagadką.
Bertone nie odpowiada
Obawy Socciego powiększyły się, gdy zapragnął on uzyskać
odpowiedź od niektórych hierarchów watykańskich, szczególnie od kardynała
Bertone, który był przecież współautorem, wraz z kardynałem
Ratzingerem, wydanego 26 czerwca 2000 dokumentu „Przesłanie Fatimskie”,
dotyczącego Trzeciej Tajemnicy.
Kardynał Bertone nie odpowiedział na prośbę Socciego o
udzielenie wywiadu
Socci pisze: „Próbowałem dojść do wielu znaczących
osobistości w Kurii, takich jak kardynał Bertone, dzisiaj Sekretarz Stanu w
Watykanie, centralna postać publikacji o Tajemnicy z 2000 roku. [...] Kardynał,
który przecież darzył mnie szczególnymi względami, prosząc mnie swego czasu o
przeprowadzenie konferencji w swojej poprzedniej diecezji w Genua, teraz nie uważał
nawet za istotne by odpowiedzieć na moją prośbę o przeprowadzenie wywiadu.
Oczywiście miał do takiego potraktowania mojej prośby pełne prawo, ale taki
obrót sprawy tylko powiększył moją obawę o istnienie jakichś kłopotliwych
pytań, a ponad wszystko, że jest coś, coś niezwykle wielkiej wagi, co musi być
utrzymywane w tajemnicy.”
Socci kończy wprowadzenie do książki słowami, że nie
spodziewał się znaleźć żadnej „Enigmy kolosalnych rozmiarów” w odniesieniu do
Trzeciej Tajemnicy. I nawet jeśli nie przyjął wszystkich teorii w sprawie
Trzeciej Tajemnicy funkcjonujących w literaturze tradycyjnych katolików, to
przyznaje, że „w końcu musiałem się poddać” konkluzji twierdzącej, iż
rzeczywiście istnieją dwa teksty Trzeciej Tajemnicy, z których jeden jeszcze nie
został światu ujawniony.
“Wydaje mi się, że jest coś więcej”
Czytelnicy z pewnością pamiętają, że 13 maja 2000 roku w
Fatimie, podczas beatyfikacji przez Papieża Jana Pawła II fatimskich pastuszków
Hiacynty i Franciszka, kardynał Angelo Sodano, wówczas Sekretarz Stanu,
oświadczył, że Trzecia Tajemnica będzie wkrótce ujawniona i odsłonił podczas
tej uroczystości – jak twierdził – jej część. Kardynał Sodano oświadczył, że
Trzecia Tajemnica mówi o „biskupie ubranym na biało”, który krocząc pośród
zwłok męczenników „upada na ziemię jak martwy pod kulą karabinu”. [2] Kardynał
Sodano kontynuował, że opis ten był przepowiednią próby zamachu na papieża Jana
Pawła II w 1981 roku.
Jakkolwiek większość zgromadzonego tłumu oklaskiwała
wypowiedź kardynała Sodano, niektórzy natychmiast spojrzeli na nią sceptycznie.
Agencja Associated Press 13 maja 2000 roku przytoczyła wypowiedź 33-letniego
portugalskiego sprzedawcy samochodów, Julio Estello, który powiedział, że: „To
o czym powiedziano, wydarzyło się w przeszłości. To przecież nie jest
przepowiednia. Jestem rozczarowany. Myślę, że musi być tam coś więcej.”
I rzeczywiście, wielu katolików mówiło tak samo: “Musi być
Tam coś więcej.”
Wkrótce, gdy 26 czerwca 2000 roku „Wizja Przesłania” została
opublikowana, dowiedzieliśmy się, iż kardynał Sodano mówiąc do zgromadzonego 13
maja tłumu w Fatimie, nie powiedział prawdy. W Tajemnicy nie ma bowiem mowy o
tym, iż Papież upada „jak martwy”, ale że jest zabity.
Nawet dziennik The Washington Post zauważył tę różnicę w
swoim doniesieniu z dnia 1 lipca pt „Trzecia Tajemnica pobudza do kolejnych
pytań: Interpretacja Fatimskiej Tajemnicy odbiega od Przesłania” (“Third Secret
Spurs More Questions: Fatima Interpretation Departs from Vision”), pisząc:
„13 maja kardynał Angelo Sodano, wysoki przedstawiciel
Watykanu oświadczył o nadchodzącym ujawnieniu pieczołowicie strzeżonego tekstu.
Kardynał powiedział, że Trzecia Tajemnica Fatimska nie przepowiada końca
świata, jak niektórzy spekulowali, ale zamach na papieża Jana Pawła II na placu
św. Piotra 13 maja 1981 roku. Sodano wyjaśniał, że manuskrypt [...] mówi o
‘biskupie ubranym na biało’, który krocząc pośród zwłok męczenników ‘upada na
ziemię jak martwy pod serią kul z karabinu’. [2]
Jednak odtajniony w poniedziałek, 26 czerwca tekst nie
pozostawia wątpliwości co do losu biskupa, mówiąc, że jest on ‘zabity przez
grupę żołnierzy, którzy strzelali w niego kulami i strzałami’.[3] Wszyscy
przebywający z Papieżem również padają zabici: biskupi, księża, bracia zakonni,
zakonnice oraz osoby świeckie. A przecież Jan Paweł II przeżył zamach z rąk
pojedynczego zamachowca, Mehmet Ali Agca, i nikt z tłumu nie ucierpiał.”
Świecka gazeta The Washington Post
nie powstrzymała się od szyderczego spojrzenia na kardynała
Sodano, gdyż nawet dla niej było oczywiste i klarowne, że kardynał przedstawił
zafałszowany obraz Trzeciej Tajemnicy, do którego doprawił fałszywą
interpretację.
Uważni katolicy natychmiast wskazali też na diametralną
różnicę pomiędzy tym co Watykan ujawnił jako całkowita treść Trzeciej
Tajemnicy, a tym co kardynał Ratzinger powiedział o niej w 1984 roku. W swoim
słynnym wywiadzie z Vittorio Messori, kardynał Ratzinger powiedział, że Trzecia Tajemnica dotyczy
„niebezpieczeństw zagrażających wierze i życiu Chrześcijan, i przez to światu.
Jak również znaczenia czasów ostatecznych (novissimi)”. Kardynał następnie
wyjaśnił, że „treści zawarte w Trzeciej Tajemnicy korespondują z tym co jest
przepowiedziane w Piśmie Świętym i tym co zostało podtrzymane przez wiele
innych objawień Maryjnych.”
Z tego co widać, wizja Papieża zabitego przez żołnierzy,
niekoniecznie odzwierciedla fakt “niebezpieczeństw zagrażających wierze”, jak
równie nie koresponduje z “czasami ostatecznymi”. Ponadto, można wgłębiać się w
treści innych Maryjnych objawień i nie znajdziemy żadnych odpowiedników
dotyczących przepowiedni o zabitym przez grupę żołnierzy Papieżu. Tym bardziej
nie ma żadnej wzmianki takiego zdarzenia w Piśmie Świętym.
Spekulacje na ten temat były wzmacniane faktem, iż wielu
znanych badaczy Fatimy, takich jak ojciec Alonso czy brat Frere Michel z
Bractwa Trójcy Świętej (The Holy Trinity
– CRC), wywnioskowali w wyniku intensywnych badań nad tym co
wcześniej zostało o Trzeciej Tajemnicy powiedziane, że jej treść dotyczy
przepowiedni wielkiego kryzysu wiary w Kościele katolickim.
Eksperci wypowiadają się
Kardynał Oddi mówił o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, iż „Nie
ma ona nic wspólnego z
Gorbaczowem. [Natomiast] Najświętsza Dziewica ostrzega nas przed apostazją w
Kościele.”
Zmarły w 1981 roku ojciec Joaquin Alonso, który przez 16 lat
był oficjalnym archiwistą Fatimy, i który przeprowadził
wiele wywiadów z siostrą Łucją, powiedział co następuje:
“Jest całkiem prawdodopodobne, że tekst zawiera bardzo
konkretne odniesienia dotyczące kryzysu wiary w Kościele i zaniedbań samych
pasterzy oraz wewnętrznej walki w samym Kościele i śmiertelnych zaniedbań
najwyższej hierarchii […] W okresie poprzedzającym wielki Triumf Niepokalanego
Serca Maryi, wydarzą się straszne rzeczy. One to stanowią treść trzeciej
części Tajemnicy. Czym one są? Jeśli ‘w Portugalii dogmat wiary będzie zawsze
zachowany…’, można z tego łatwo wywnioskować, że w innych częściach Kościoła te
dogmaty będą niewyraźne a nawet całkowicie zatracone [...]
Czy nieopublikowany tekst mówi o jakichś konkretnych
okolicznościach? Jest bardzo prawdopodobne, że mówi nie tylko o realnym
kryzysie wiary w Kościele w czasie tego okresu, ale – na przykład tak jak mówi
sekret z La Salette – są tam bardzo konkretne odniesienia co do wewnętrznej
walki katolików oraz upadku księży i osób konsekrowanych. Być może odnosi się
nawet do niewypełnienia swoich obowiązków przez najwyższą hierarchię Kościoła.
Żadna z tych spraw nie jest obca siostrze Łucji, która wypowiadała się na ten
temat.”
Biskup Amaral, trzeci biskup Fatimy powiedział w Wiedniu, 10
września 1984 roku o Trzeciej Tajemnicy:
„Jej treść dotyczy tylko naszej wiary. Przyrównywanie
Trzeciej Tajemnicy z jakimiś katastroficznymi zapowiedziami czy nuklearnym
holokaustem jest deformowaniem znaczenia Przesłania. Utrata wiary na
Kontynencie jest gorsza niż anihilacja narodu, a jest prawdą, że wiara w Europie stale słabnie.”
W końcu mamy słynną wypowiedź kardynała Luigi Ciappi, osobistego
teologa czterech papieży w
tym papieża Jana Pawła II:
„W Trzeciej Tajemnicy zostało przepowiedziane, pomiędzy
innymi sprawami, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samego
szczytu.”
Katolicy mają wielkie powody aby wierzyć, że istnieje
część Trzeciej Tajemnicy – drugi tekst, który dopiero czeka na ujawnienie –
zawierający „wybuchową treść” dotyczącą masowej apostazji w Kościele.
„Trzymał kopertę pod światło”
Katolicy mają wielkie powody, by podejrzewać istnienie
drugiego tekstu Tajemnicy, również opierając się na faktach pochodzących od
biskupa Fatimy, João Pereira Venâncio.
W 1957 roku, kiedy urząd Świętego Oficjum kardynała
Ottavianiego zażądał od biskupa Fatimy przesłania Trzeciej Tajemnicy do Watykanu,
biskup Fatimy da Silva powierzył tę czynność biskupowi pomocniczemu Venancio.
Pewnego razu gdy biskup Venancio przebywał sam w pokoju, wziął kopertę z
powierzoną mu Tajemnicą Fatimską pod światło i zauważył, że wewnątrz dużej
koperty biskupa znajduje się mała koperta siostry Łucji. W środku tej małej
koperty umieszczona była zwykła kartka papieru z marginesami po obu stronach
wielkości około ¾ centymetra. Brat Frere Michel wskazuje, że biskup
Venancio „zadał sobie trud zanotowania wszystkich rozmiarów” i właśnie z
tego przekazu znany jest fakt, że końcowa Tajemnica została napisana na małej
kartce papieru i zawierała około 25 do 30 linijek.
Jednak opublikowana przez Watykan 26 czerwca 2000 roku
Trzecia Tajemnica napisana została przez siostrę Łucję na czterech kartkach
papieru i zawierała 62 linijki. Zatem również i w tym przypadku mamy dowód na
to, że istnieją dwa różne teksty Trzeciej Tajemnicy. Zeszłego lata zostało to
potwierdzone w nadzwyczajny sposób.
“Nawet jeśli wiedziałbym coś więcej na ten temat”
Arcybiskup Capovilla przyznaje, że istnieją dwa teksty
Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej
Antonio Socci skontaktował się zatem z młodym dziennikarzem
Salideo Paolini, tym samym którego publikacja sprowokowała Socciego do
głębszego badania zagadnienia. Paolini przekazał Socciemu wyniki swoich
wcześniejszych badań nad Trzecią Tajemnicą, w tym te, które powstały z udziałem byłego sekretarza
papieża Jana XXIII, arcybiskupa Loris Francesco Capovilla.
W tym momencie pozwolę sobie aby bardzo dokładnie przekazać
wypadki zanotowane chronologicznie w książce Socciego.
Solideo Paolini odwiedził arcybiskupa Capovilla 5
czerwca 2006 roku w rezydencji arcybiskupiej w Sotto il Monta. Po wstępnej
rozmowie, Paolini przedstawił abp. Capovilla powód swojej wizyty. “Ponieważ
jest Arcybiskup pierwszym źródłem informacji” – powiedział Paolini – “pozwolę
sobie zadać kilka pytań”, szczególnie dotyczących Trzeciej Tajemnicy.
Arcybiskup początkowo odpowiedział: “Nie, aby uniknąć nieporozumień
wynikających z tego, że [Tajemnica] została już ujawniona oficjalnie,
zastosowuję się do tego co zostało powiedziane.” Dodał jednak, że: „Nawet
gdybym wiedział o tym coś więcej, musimy przyjąć to co zostało powiedziane w
oficjalnych dokumentach.”
To niesamowite przyznanie arcybiskupa daje pewien dziwny
posmak i ukazuje sposób działania machiny watykańskiej. Oto Watykan przedstawił
ostateczne i “oficjalne stanowisko” na temat Trzeciej Tajemnicy, a emerytowany
watykański hieracha utrzymuje, że musi zastosować się do oficjalnych dokumentów
“nawet gdyby wiedział coś więcej na ten temat”. Tak sformułowana
odpowiedź ukazała Paoliniemu pewną metodę działania i uchyliła zasłonę: była
znakiem danym przez Arcybiskupa, który chciał powiedzieć: “Tak, wiem nieco
więcej”.
Po tym stwierdzeniu, Arcybiskup uśmiechnął się i powiedział:
“Proszę napisać do mnie pytania, a ja na nie odpowiem.” Powiedział też, że
przeszuka pozostałą część swoich prywatnych dokumentów, gdyż już praktycznie
wszystko co miał przekazał do muzeum. Po czym dodał: “Wyślę coś Panu, może
jakieś zdanie. Proszę tylko napisać do mnie i czekać.”
“Zdanie?” – pomyślał sobie Paolini. Co miał arcybiskup na
myśli mówiąc “Wyślę Panu zdanie”?
Trzy dni później Paolini wysłał arcybiskupowi Capovilla list
z pytaniami, a 18 czerwca otrzymał paczuszkę od arcybiskupa, zawierającą
odpowiedzi na zadane pytania oraz dokumenty z jego prywatnych zbiorów.
Paolini pisze w książce: “Razem z moimi pytaniami
dotyczącymi istnienia nieopublikowanego tekstu Trzeciej Tajemnicy, którego
istnienie jest wysoce prawdopodobne z uwagi na masę poszlak, Monsignior
Capovilla (który, jak wiadomo czytał Trzecią Tajemnicę) napisał dosłownie: ‘Nic
nie wiem.’ [ang. I know nothing]”.
Paolini był całkowicie zaskoczony uzyskaną odpowiedzią.
Przecież arcybiskup Capovilla czytał Trzecią Tajemnicę, znał jej treść i mógł
napisać jednoznacznie, że cała Trzecia Tajemnica została ujawniona w 2000 roku
i nie ma nic więcej do ujawnienia, a jednak wybrał on inny sposób odpowiedzi,
mówiąc: “Nic nie wiem.”
Paolini twierdzi, że ten sposób odpowiedzi “ironicznie
dawał do zrozumienia o swego rodzaju mafijnym prawie milczenia, o ‘omertà
siciliani
’.
Jednak nie kończyło to serii zaskoczeń. Przesyłka nadesłana
przez arcybiskupa Capovilla zawierała oficjalne dokumenty oraz małą kartkę z
autografem, o następującej treści:
“14 czerwca 2006
Drogi Solideo Paolini,
Przesyłam Panu kilka dokumentów z mojego archiwum. Sugeruję
Panu aby nabył Pan broszurę pt “Przesłanie Fatimskie”, wydaną przez Kongregację
Nauki Wiary w roku 2000.
Wiele Błogosławieństw,
Loris Capovilla”
Paolini nie mógł wyjść ze zdumienia: Cóż to za dziwna
sugestia? Przecież arcybiskup Capovilla musiał zdawać sobie sprawę, iż Paolini
prowadzący szczegółowe badania nad Trzecią Tajemnicą, posiada już wydany 26
czerwca 2000 roku oficjalny document watykański. Według Paoloniego, nie ulegało
wątpliwości, że jest to jeszcze jedna wskazówka dana przez arcybiskupa.
Wyglądało na to, że Capovilla chce powiedzieć: “Przeczytaj dokument wydany
26 czerwca raz jeszcze, ale tym razem, w świetle dokumentów, które przesłałem
ci!”
I rzeczywiście: Paoloni znalazł coś wybuchowego w
przesyłce!
“Porównując broszurę opublikowaną przez Watykan z
archiwalnymi dokumentami, które sekretarz papieża Jana XXIII przesłał mi” –
pisze Paolini – “bardzo znacząca sprzeczność rzuciła się w natychmiast
oczy. Otóż wynika z nich, że papież Paweł VI przeczytał Tajemnicę po
południu dnia 27 czerwca 1963 roku, co jest potwierdzone oficjalną
pieczęcią, a dokument watykański wydany 26 czerwca 2000 roku mówi, że: “Papież
Paweł VI przeczytał treść dnia 27 marca 1965 roku i przesłał kopertę do
archiwum Sant’Uffizio, z decyzją aby nie publikować tekstu.”
Mamy zatem znaczącą różnicę dat: oficjalny dokument
watykański, przesłany przez arcybiskupa Capovilla mówi, że papież Paweł VI
czytał Tajemnicę 27 czerwca 1963 roku, a oficjalny document watykański z
26 czerwca 2000 roku twierdzi, że ten sam papież czytał Tajemnicę 27 marca 1965
roku.
Paolini natychmiast zadzwonił do arcybiskupa Capovilla
szukając wyjaśnienia takiej rozbieżności dat. Capovilla odpowiadał nieco
wymijająco, w rodzaju: “Nie mówimy przecież o Ewangelii”. Paolini natychmiast
podchwycił i odpowiedział: “Tak Ekscelencjo, ale ja odnoszę się do oficjalnie
napisanego tekstu watykańskiego, który jasno stwierdza, że opiera się na innych
archiwalnych dokumentach”, na co Monsignior Capovilla odpowiedział: “No to w
takim razie może zestaw Bertoniego [czyli document z dnia 26 czerwca 2000 roku]
nie jest tym samym zestawem co Capovilla’ego.”
W tym momencie w głowie Paoliniego zapaliło się światełko i
zadał zasadnicze, decydujące pytanie: “Zatem obie daty są prawdziwe,
ponieważ istnieją dwa teksty Trzeciej Tajemnicy?”
Po krótkiej przerwie, arcybiskup Capovilla odpowiedział:
“dokładnie tak!”.
Ten czarno-na-białym dowód, opublikowany po raz pierwszy w
książce Socciego, jest pierwszym przyznaniem się przedstawiciela Watykanu
(aczkolwiek emerytowanego), że istnieje, mówiąc słowami Socciego: “Czwarta
Tajemnica Fatimska, albo lepiej to ujmując: druga część Trzeciej Tajemnicy,
najwyraźniej będąca kontynuacją słów Najświętszej Panny po słynnym ‘etc’, część
która nie została jeszcze ujawniona.”
Ci katolicy, którzy w ciągu ostatnich sześciu lat byli
ośmieszani i pogardzani, gdyż utrzymywali że Watykan nie ujawnił całej treści
Trzeciej Tajemnicy i twierdzili, że istnieją dwa teksty Tajemnicy, w świetle
publikacji książki Socciego Czwarta Tajemnica Fatimska
doczekali się rehabilitacji.
Kolejna rozbieżność: “Wyrażone w dialekcie portugalskim”
W tym samym rozdziale książki, Socci odnosi się do innego
aspektu zagadki dwóch różnych tekstów Tajemnicy. Jedna z bardziej rzucających
się w oczy polega na użyciu w tekście “wyrażenia w dialekcie portugalskim”,
które spisana Tajemnica ma zawierać.
Socci wskazuje na to co powiedział kardynał Ottaviani, iż
podczas gdy papież Jan XXIII otworzył kopertę zawierającą Tajemnicę i
przeczytał ją, zrozumiał ją całkowicie, pomimo tego, że tekst napisany był w
języku portugalskim. Z drugiej strony, brat Frere Michel, autor serii książek
Cała prawda o Fatimie, wskazuje na to, że Papież poprosił Monsignior Tavares
aby pomógł mu w przetłumaczeniu portugalskiego wyrażenia. Arcybiskup Capovilla
również potwierdza, że ponieważ tekst zawierał wyrażenia napisane w dialekcie
języka portugalskiego, “pewien ksiądz, imieniem Msgr Tavares został wezwany”.
Socci usilnie twierdzi, że różnica w datach może być
zrozumiana tylko jeśli weźmie się pod uwagę możliwość istnienia dwóch tekstów
Tajemnicy: jednego tektu, który mógł być odczytany i zrozumiany przez papieża
Jana XXIII bez pomocy Msgr Tavares, oraz drugiego, który wymagał takiej pomocy.
Socci potwierdził swą teorię konsultując się z Mariagrazio
Russo, ekspertem języka portugalskiego, która prowadziła szczegółowe analizy
opublikowanego przez Watykan w 2000 roku dokumentu “Wizja Przesłania”.
Russo nie tylko wskazała na wiele niedokładności w
oficjalnym tłumaczeniu 4-stronicowego portugalskiego tekstu siostry Łucji – co
jest zadziwiające biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy tego watykańskiego
dokumentu – ale nie znalazła w tekście żadnych regionalnych czy też
„dialektycznych zwrotów”. To wszystko może oznaczać, że tekst ujawaniony przez
Watykan, różni się od tekstu czytanego przez papieża Jana XXIII. Ten dokument
bowiem zawierał takowe „dialektyczne zwroty”, dla których zrozumienia należało
skorzystać z portugalskiego tłumacza.
Jak mogło się to wydarzyć?
Socci buduje następnie hipotetyczną wersję tego co wydarzyło
się w roku 2000. Gdy Jan Paweł II zdecydował się na ujawnienie Trzeciej
Tajemnicy, rozpoczęła się w Watykanie walka przeciwdziałająca tej decyzji. Socci
zakłada, że Jan Paweł II wraz z kardynałem Ratzingerem chcieli odtajnienia
Tajemnicy w całości, ale kardynał Sodano, wówczas Sekretarz Stanu przeciwstawił
się zamierzeniu. Zdając sobie sprawę, że siła Sekretariatu Stanu jest
ogromna, osiągnięto kompromis, który niestety nie ukazuje żadnego z uczestników
tych zdarzeń
w najlepszym świetle.
Wizja „biskupa ubranego na biało”, będąca 4-stronicową wizją
napisaną przez siostrę Łucję, została początkowo ujawniona przez kardynała
Sodano, który jednak dokonał absurdalnej interpretacji przepowiedni jako próby
zamachu na papieża Jana Pawła II w 1981 roku.
W tym samym czasie, podczas ceremonii beatyfikacyjnej
Hiacynty i Franciszka 13 maja 2000 roku, papież Jan Paweł II miał „ujawnić”
drugą część Tajemnicy – tę najbardziej przerażającą – w wygłoszonym kazaniu.
Miał on uczynić to jednak w sposób niebezpośredni. I właśnie podczas kazania,
Jan Paweł II przytoczył słowa z Apokalipsy św. Jana „I inny znak się ukazał na
niebie: Oto wielki Smok barwy ognia” (Ap 12:3). Słowa te przytoczone w
Pierwszym Czytaniu, mówią o wielkiej walce pomiędzy Dobrem a Złem i pokazują
nam, że Człowiek nie może osiągnąć szczęścia gdy odstawi Boga na bok, że
Człowiek skończy niszcząc samego siebie. Przesłanie Fatimskie jest właśnie
wezwaniem do nawrócenia się i ostrzega ludzkość, by odcięła się od Smoka
, którego „ogon [...] zmiata trzecią część gwiazd nieba: i
rzucił je na ziemię.” (Ap 12:4).
Ojcowie Kościoła zawsze interpretowali i zestawiali gwiazdy
niebieskie z duchowieństwem, a gwiazdy strącone ogonem Smoka, oznaczają wielką
liczbę osób konsekrowanych, które dostaną się pod wpływy Szatana. W ten sposób
papież Jan Paweł II próbował wyjaśnić Trzecią Tajemnicę, która przepowiada
wielką apostazję w Kościele.
W wyniku tego zabiegu „ujawnienia” Tajemnicy, Watykan, a
nawet sam papież nie mógłby być oskarżony o kłamstwo w bezpośrednim pytaniu:
„Czy Trzecia Tajemnica została całkowicie odtajniona?”, gdyż odpowiedź
brzmiała: „Tak, była całkowicie odtajniona.”
Oczywiście niektórzy postrzegają tę hipotezę wydarzeń jako
zbyt daleko idącą i oponują mówiąc, że przecież ludzie normalnie w ten sposób
nie postępują. Ja jednak widzę taką możliwość jako bardzo przekonywującą.
Po pierwsze, mamy niedawne oświadczenie biskupa Williamsona
z Bractwa św. Piusa X, który przekazał nam to co powiedział mu pewien znajomy
ksiądz z Austrii. Otóż podczas spotkania tego znajomego księdza z kardynałem
Ratzingerem, kardynał wyznał, że dwie rzeczy stale ciążą mu na sumieniu. Jedna,
to niewłaściwe potraktowanie Trzeciej Tajemnicy w dniu 26 czerwca 2000 roku, a
druga to niewłaściwe potraktowanie arcybiskupa Lefebvre. Kardynał Ratzinger
miał powiedzieć w sprawie arcybiskupa Lefebvre: „Zawiodłem”, a w sprawie
Fatimy: „Moje ręce były związane”. Hipoteza wysunięta przez Socciego wspierana
jest właśnie przez wypowiedź kardynała Ratzingera o tym, że nie mógł on działać
swobodnie, że „miał związane ręce”.
Po drugie, ktokolwiek mający pojęcie o stosunkach panujących
w watykańskiej Romanita
, nie ma trudności z akceptacją możliwości takiej hipotezy.
Watykan jest rzymską biurokracją od czasu Charlemagne. Bywa
pełna taktu i roztropną, ale również jest i pełna pokrętnego działania i
przebiegłości. Romanita
jest władzą szczególnego rodzaju, władzą która osiągnęła
mistrzostwo w niedopowiedzeniach. Jest bardzo biegła w sztuce wycofywania się w
sytuacjach kłopotliwych, osiagnęła mistrzostwo w nie potwierdzaniu jak i nie
zaprzeczaniu, odpowiada na pytania zadając własne pytania, z rozbrajającą
gracją umie uchylać się od odpowiedzi.
Jako, że żyjemy w okresie, w którym “poprzez szczeliny, dym
Szatana wtargnął do świątyni Boga”, musimy z bólem przyznać, że posoborowy
Watykan w wielu przypadkach już dawno zrezygnował z Ewangelicznego przesłania,
by „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5:37). Właśnie między
innymi z tego powodu znane tradycjonalistyczne pismo wydawane we Włoszech,
przyjęło tytuł: Si Si No No, czyli Tak Tak – Nie Nie, gdyż uzyskanie prostego
Tak lub Nie
od dzisiejszych przedstawicieli Watykanu, jest niemal
niemożliwe do zrealizowania. Mogą to potwierdzić choćby te dwa poniższe
przypadki.
W czasie gdy papież Jan Paweł II dokonywał 12 marca 2000
roku oficjalnych “Papieskich przeprosin”, będących częścią całorocznych
uroczystości Milenijnych, zwrócił się on do kardynała Ratzingera o
przygotowanie obrony teologicznej programu „Przeprosin”, jako oficjalnego
stanowiska Kongregacji Nauki Wiary. Pomimo tego, iż wiadomo że kardynał
Ratzinger jest progresistą, nie zatwierdził on programu apologii papieskich,
jakkolwiek dokonał tego w dość interesujący sposób. Jak twierdzi watykański
dziennikarz Sandro Magister, który jest przecież jednym z najbardziej
„pro-Ratzinger’owskich” dziennikarzy w Rzymie, kardynał Ratzinger opracował
solidne i precyzyjne argumenty przeciw programowi apologii, a następnie
dobudował on do tych argumentów jałowe odpowiedzi. W taki to sposób kardynał
chciał pokazać, aczkolwiek nie bezpośrednio, że papieski program Przeprosin,
nie może być teologicznie obroniony.
Mimo tego, nie ośmielił się on powiedzieć tego otwarcie.
Jakkolwiek nikt tak naprawdę nie wie czy rzeczywiście taka była intencja
Kardynała, to jednak to co katolicy otrzymali, czyli dokument „Pamięć i
Pojednanie”, był jednym z najbardziej nieprecyzyjnych i najsłabszych
doktrynalnie dokumentów jakie kiedykolwiek wydał posoborowy Watykan – miał
postać jakby majaków chorego. A przecież dokument ten wyszedł spod ręki
hierarchy odpowiedzialnego za integralność doktryny Kościoła.
Przykład ten pokazuje sposób działania aparatu
watykańskiego. W imię posłuszeństwa ponad wszystko, a przynajmniej w imię
kompromisu z posłuszeństwem, kardynał Ratzinger opublikował dokument
zawierający elementy doktrynalne, którym zwiódł miliony katolików na świecie. Mamy
również i inny smutny przykład braku integralności dzisiejszego Watykanu,
przykład którego sam doświadczyłem.
Bądź posłuszny ponad wszystko!
Wiele lat temu, pod koniec lat osiemdziesiątych udzielałem
się w grupie katolików pragnących przywrócenia Mszy Trydenckiej. W styczniu
1994 roku pojechaliśmy do Rzymu na rozmowy do biura Ecclesia Dei i jakkolwiek
jeśli chodzi o „regulację” Mszy Świętej, była to strata czasu, to otrzymaliśmy
nie do przecenienia lekcję co do sposobu działania aparatu watykańskiego.
W pewnym momencie naszego spotkania, ksiądz Arthur B.
Caulkins z watykańskiego biura Ecclesia Dei powiedział nam, że naszym
obowiązkiem jest być posłusznym!
, a jeśli wydawane rozkazy są niesłuszne, wina nie spoczywa
na nas, lecz spada na wydających rozkazy. Nie mogłem uwierzyć swoim uszom, ale
ks. Caulkins nie żartował i mówił to bardzo poważnie.
Takie ślepe posłuszeństwo, teraz wspierane przez wysokiego
przedstawiciela Watykanu, oznacza że katoliccy duchowni, zakonnicy, a nawet
przedstawiciele Watykanu, gdy będą wydawali rozkazy szkodliwe dla Wiary i
szkodliwe dla duszy wiernych, to wierni będą mogli sobie powiedzieć, że nie
ponoszą żadnej osobistej odpowiedzialności, ponieważ przecież „Ja tylko
wykonywałem rozkazy” i „To jest wina mojego przełożonego, nie moja”.
Tak, nowa Msza Novus Ordo, ministrantki, Komunia św.
udzielana na rękę, muzyka rockowa na Światowych Dniach Młodzieży, pan-religijna
działalność z poganami – te wszystkie okropności były właśnie wdrażane w imię
„posłuszeństwa”, które jednak nie było wcale posłuszeństwem, lecz tchórzostwem
i służalczością.
Jeśli dzisiejszy Watykan działa według tej zasady, która
jest perwersyjną
odmianą synowskiego oddania katolików wobec swoich
duchownych pasterzy, to nie należy się dziwić, że takie anomalie i inne
nadużycia są powszechne wśród dzisiejszych katolików. Pomaga również zrozumieć
przedstawioną przez Socciego hipotezę, kompromisowego, częściowego ujawnienia
Trzeciej Tajemnicy.
Opinie prasy
Książka Socciego zawiera tak dużo elementów, że nie sposób
zająć się nimi wszystkimi tutaj. Mówi on np. o tym, że papieże Jan XXIII i
Paweł VI odnosili się do siostry Łucji z lekką pogardą. Wspomina o fakcie, iż
zatajona część Trzeciej Tajemnicy przewiduje głęboki, śmiertelny kryzys wiary i
prawdopodobnie zawiera ostrzeżenia dotyczące negatywnych owoców Soboru
Watykańskiego II. Pisze też o absurdalnym wywiadzie przeprowadzonym bez
świadków przez ówczesnego arcybiskupa Bertone z siostrą Łucją, który miał mieć
miejsce 17 listopada 2001 roku, a podczas którego siostra Łucja miała zgodzić
się we wszystkim co watykański dokument z 26 czerwca mówił. Zgodzić się nawet z
tym fragmentami dokumentu, które burzą podstawowe wartości Fatimy, co zauważyło
nawet laickie pismo The Los Angeles Times w artykule pt „Watykański czołowy teolog
delikatnie pomniejsza kult Fatimy”.
Socci pisze również, że nieopublikowana treść Trzeciej
Tajemnicy najprawdopodobnie zawiera ostrzeżenia mającej nadejść jakiejś
katastrofy naturalnej.
Jeśli chodzi o konsekrację Rosji, Socci twierdzi, że nie
została ona dotychczas przeprowadzona. Można to łatwo sprawdzić patrząc na
dekadencki stan dzisiejszej Rosji i oczywiście nie można nie zgodzić się ze
zdroworozsądkowym podejściem Socciego. Tylko najbardziej umysłowo ociężali
publicyści mogą dalej twierdzić, że dzisiejsza Rosja z plagą aborcji, rozwodów,
szerzących się kultów, homoseksualizmu, jest wynikiem Zawierzenia i zbiera
owoce Triumfu Niepokalanego Serca.
Oczywiście w tej 255-stronicowej książce znajdziemy dużo
więcej materiałów. Jako że została ona wydana przez wielki dom wydawniczy we
Włoszech, możliwe że doczeka się przez to szerszego odbioru i wywoła szersze
komentarze. Do tej pory książkę recenzowały główne pisma włoskie (il Corriere
della Sera, La Stampa, Libero i Il Giornale
) i wywołała ona zamieszanie w kręgach watykańskich.
Chcielibyśmy, by jak najszybciej doczekała się ona tłumaczenia na język
angielski i inne główne języki.
Tłumaczenie: Lech Maziakowski
PRZYPISY Tłumacza:
1. Father Paul Kramer, B.Ph., S.T.B., M.Div., S.T.L. The
Devil’s Final Battle
http://www.devilsfinalbattle.com/preface.htm
2. Zwracam uwagę na budzące wielkie zastrzeżenia tłumaczenie
wypowiedzi kardynała Sodano na język polski. Proszę porównać zaznaczone tłustym
drukiem części tekstu w różnych językach, z tłumaczeniem na język polski. Użyta
w innych językach liczba mnoga (zob. poniżej tłumaczenia w języku angielskim,
hiszpańskim, włoskim i francuskim), została zastąpiona w języku polskim liczbą
pojedynczą („kule karabinów” vs
„kula karabinu”). Czy to tylko niezręczność w tłumaczeniu
czy też nierzetelność tłumacza, celowo wprowadzająca Czytelnika w błąd?
o As he makes his way with great effort towards the Cross
amid the corpses of those who were martyred (Bishops, priests, men and women
religious and many lay persons), he too falls to the ground, apparently dead,
under a burst of gunfire
.
o Também Ele, caminhando penosamente para a Cruz por entre
os cadáveres dos martirizados (bispos, sacerdotes, religiosos, religiosas e
váris pessoas seculares), cai por terra como morto sob os tiros de uma arma de
fogo
.
o Anch’Egli, camminando faticosamente verso la Croce tra i
cadaveri dei martirizzati (vescovi, sacerdoti, religiosi, religiose e numerosi
laici) cade a terra come morto, sotto i colpi di arma da fuoco
.
o Lui aussi, marchant péniblement vers la Croix parmi les
cadavres des personnes martyrisées (évęques, prętres, religieux, religieuses et
nombreux laďcs), tombe ŕ terre comme mort, sous les coups d’une arme ŕ feu
.
o “Zgodnie z interpretacją pastuszków, interpretacją potwierdzoną
niedawno przez siostrę Łucję, „Biskup ubrany na biało”, który się modli za
wszystkich wierzących to Papież. On również, krocząc z trudnością ku Krzyżowi,
pośród zwłok umęczonych ludzi (biskupów, kapłanów, zakonników, zakonnic i
licznych ludzi świeckich) upada na ziemię jak martwy pod kulą karabinu
.”
o
Dokładne brzmienie w opublikowanej przez Watykan wersji:
“ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku”.
Polski przekład pochodzi ze strony internetowej:
http://www.voxdomini.com.pl/inne/sekret.htm
Original Title :“The Fourth Secret of Fatima”. Mainstream
Italian Author Argues
Third Secret of Fatima Not Entirely Revealed. Secretary of
Pope John XXIII Admits There Are Two Texts.
Source: http://www.cfnews.org/Socci-FourthSecret.htm
piątek, 13 maja 2011 08:57
Polecane: John Vennari - Fatima i wielka kara
rozmiar czcionki zmniejsz czcionkę zwiększ rozmiar czcionki Drukuj E-mail Skomentuj!
Oceń ten artykuł 1 2 3 4 5 (7 głosów)
http://www.wroclawskikomitet.pl/komitet/ogloszenia/item/455-polecane-john-vennari-fatima-i-wielka-kara
“…Proroctwo to spełnia się na naszych oczach: doświadczamy
Bożej kary w postaci tych, którzy – zajmując odpowiedzialne stanowiska w
Kościele – nie uznają już niezmienności obiektywnej prawdy i na różne sposoby
nauczają nowej doktryny, sprzecznej z tym, co Kościół zawsze przekazywał.”
Wierz mi jednak, Ojcze, Bóg ukarze świat, i to w straszliwy
sposób. Kara z nieba jest już bliska.
s. Łucja do ks. Fuentesa
W minionym roku [artykuł pochodzi z roku 2008] wspominaliśmy
rocznice trzech ważnych wydarzeń, które dokonały się w XX wieku:
100. rocznicę ogłoszenia niezwykle ważnych dokumentów
wymierzonych w modernizm, czyli Syllabusa błędów modernistów, ogłoszonego 4
lipca 1907 r. – oraz antymodernistycznej encykliki Pascendi, ogłoszonej 8
września tego samego roku.
90. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie w roku 1917.
50. rocznicę słynnego wywiadu udzielonego przez s. Łucję ks.
Fuentesowi.
W trakcie niniejszego wykładu zajmować się będziemy
wszystkimi wspomnianymi wydarzeniami, a rozpoczniemy od wywiadu, który ks.
Fuentes przeprowadził z s. Łucją w klasztorze w Coimbrze 26 grudnia 1957 r. S.
Łucja powiedziała wówczas:
Ojcze, Najświętsza Dziewica jest bardzo smutna, gdyż nikt
nie przywiązuje żadnego znaczenia do Jej przesłania, ani dobrzy, ani źli.
Dobrzy nadal kroczą swą drogą, nie przywiązując jednak do niego znaczenia. Źli,
nie widząc kary Bożej, która właśnie na nich spada, nadal prowadzą życie w
grzechu, nie przejmując się nim wcale. Wierz mi jednak Ojcze, Bóg ukarze świat
i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska.
Zatrzymajmy się na chwilę nad ową „karą z nieba”, straszną
karą, o której mówi s. Łucja. Kara, o której wspomina, wydaje się wykraczać
poza to, o czym mówiła Matka Boża podczas objawienia w Fatimie 13 lipca 1917 r.
Tego dnia Najświętsza Maryja Panna ostrzegła trójkę dzieci – Hiacyntę,
Franciszka i Łucję – że jeśli ludzie nie przestaną obrażać Boga, ukarze On
świat „poprzez wojnę, głód i prześladowanie Kościoła oraz Ojca Świętego”. Narzędziem,
którym Bóg miał się posłużyć przy wymierzaniu tej kary, miała być Rosja.
Matka Boża powiedziała: „Aby temu zapobiec, przyjdę prosić o
poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu”. Obiecała, że jeśli ów akt zostanie
dokonany, Rosja nawróci się, a światu zostanie dany okres pokoju. Niepokalana
ostrzegła również, że jeśli Jej prośba nie zostanie spełniona,
Rosja rozszerzy swe błędy na cały świat, wzbudzając wojny i
prześladowania Kościoła. Dobrzy będą ponosić męczeństwo, Ojciec Święty będzie
musiał wiele wycierpieć, a niektóre narody zostaną unicestwione.
Widzimy więc, że na karę, o której mówiła Matka Boża 13
lipca, miały się składać:
wojna;
głód;
prześladowanie Ojca Świętego;
unicestwienie całych narodów.
A propos unicestwienia całych narodów: podczas wywiadu
udzielonego ks. Fuentesowi s. Łucja stwierdziła, że Matka Boża powiedziała jej,
Hiacyncie i Franciszkowi „wielokrotnie (…) że wiele narodów zniknie z
powierzchni ziemi”. Znamy tylko jedną wzmiankę o tym – z lipca 1917 r., a
jednak s. Łucja twierdzi, że Matka Boża mówiła o unicestwieniu wielu narodów
„wielokrotnie”!
Ale nie na tym aspekcie kary pragniemy się dziś skupić. (…)
W 1957 r., zaledwie kilka lat przed II Soborem Watykańskim i
kryzysem wiary, jaki po nim nastąpił, przed wydarzeniami lat 60., których
konsekwencje odczuwamy do dziś, s. Łucja powiedziała:
Ojcze, diabeł zamierza wypowiedzieć decydującą bitwę
Najświętszej Dziewicy, ponieważ wie, co obraża Boga najbardziej – i w krótkim
czasie zdobędzie wielką liczbę dusz. Diabeł stara się ze wszystkich sił
zwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób wierni zostaną
opuszczeni przez swych pasterzy, przez co łatwiej będzie mu ich pochwycić.
W latach 50. niewiele wskazywało na rychły kryzys wśród
duchowieństwa. Mało wskazywało na to, że będziemy pozbawieni dobrego,
solidnego, katolickiego przywództwa, czego rezultatem mogłyby być chaos i
apostazja wielkiej liczby katolików. Wydaje się jednak, że s. Łucja w
tajemniczy sposób dokładnie przewidziała rozwój wypadków: diabeł zdobył dusze poświęcone
Bogu, skutkiem było opuszczenie wiernych przez ich pasterzy, co z kolei
uczyniło z nich łatwy łup dla diabła.
Kara
Czy jednak Bóg mógłby ukarać ludzkość w taki sposób? Czy
pozwoliłby, aby „zwodniczy wpływ” zdobył dusze Mu poświęcone? – Odpowiedź
brzmi: tak. Wiemy o tym z licznych źródeł.
Po pierwsze, mamy świadectwo św. Jana Eudesa, jednego z
licznych propagatorów nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz
„godnego podziwu” – jak je określał – Serca Maryi. Św. Jan Eudes powiedział, że
kiedy Bóg gniewa się na swój lud, zsyła mu – jako karę – złych kapłanów. Oto,
co napisał w książce Kapłan, jego godność i obowiązki:
Najbardziej widoczną oznaką Bożego gniewu i zarazem
najstraszliwszą karą, jaką może On wymierzyć światu, jest sytuacja, kiedy
pozwala On, by jego lud wpadł w ręce ludzi, którzy są duchownymi bardziej z
nazwy niż z uczynków, kapłanów okrutnych jak wilki drapieżne, ludzi, którym
brak miłości i oddania powierzonej im owczarni (…). Gdy Bóg zezwala na takie
rzeczy, jest to bardzo konkretna oznaka, że gniewa się On na swój lud (…).
Dlatego właśnie woła On nieustannie do chrześcijan: „Powróćcie, o zbuntowane
dzieci (…) a dam wam pasterzy wedle serca mojego» (Jer 3, 14–15). Tak więc
nieprawości w życiu kapłanów są chłostą wymierzoną ludowi w konsekwencji jego
grzechów.
Św. Jan Eudes ostrzega nas, że jako karę za grzechy ludzi
Bóg ześle nam kapłanów, którzy nie są ukształtowani według Jego serca, mających
ducha obcego Najświętszemu Sercu Zbawiciela i Niepokalanemu Sercu Maryi.
Innym przykładem tego, jak Bóg karze swój lud, jest
zniszczenie kościołów i świętych miejsc. W pięknej broszurze poświęconej
obrazowi Matki Bożej Nieustającej Pomocy redemptorysta o. Benedykt D’Orazio
wyjaśnia:
Kiedy Bóg pragnie okazać swe niezadowolenie nieposłusznemu
ludowi, zwykle odrzuca święte dary, jakie Mu on zanosi, a niekiedy nawet
zezwala, by zabrano lub zniszczono ołtarze i święte obrazy.
O. D’Orazio pisał te słowa w kontekście odrzucenia przez
prawosławnych ustanowionej przez Boga instytucji papiestwa. W rezultacie
prawosławni utracili cudami słynący obraz Matki Bożej Zwycięskiej. Został on
wywieziony ze Wschodu przez Wenecjan i umieszczony w bazylice Św. Marka w
Wenecji.
Jak wyjaśnia o. D’Orazio, w podobny sposób:
Domek Loretański został cudownie przeniesiony do Loreto (w
środkowych Włoszech – przyp. red. Zawsze wierni).
Kościół na Zachodzie wszedł w posiadanie obrazu Matki Bożej
Dobrej Rady (czczony w kościele w Genazzano koło Rzymu – przyp. red. Zawsze
wierni) oraz ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy (obecnie w kościele pw. Św.
Alfonsa Liguoriego w Rzymie – przyp. red. Zawsze wierni).
Jak pisze o. D’Orazio, kara ta spadła na „ludzi, którzy byli
zaślepieni i zatwardziałego serca przez stałe nadużywanie łask, jakimi Bóg
obdarzał ich w obfitości”.
Na podstawie pism św. Jana Eudesa i o. Benedykta D’Orazio
widzimy więc, że Bóg niekiedy karze swój lud, pozwalając nawet, by przedmioty i
miejsca kultu uległy zniszczeniu. Bóg zezwala niekiedy, „by zabrano lub
zniszczono ołtarze i święte obrazy” i karze swój lud, posyłając im złych
pasterzy – kapłanów nie według Jego serca, ale mających w sobie ducha tego
świata, czyli ducha Antychrysta.
Nie sądzę, by wykazanie, że znamiona tego rodzaju kary Bożej
można odnaleźć w Kościele po Vaticanum II, wymagało wielu przykładów.
Praktycznie w każdym kościele zniszczono ołtarz albo przynajmniej zastąpiono go
protestanckim w stylu stołem. Praktycznie każdy kościół doświadczył, w takiej
czy innej formie, tego, co możemy nazwać dewastacją jego wnętrza – w każdym
widzimy dziś współczesne brzydkie sprzęty liturgiczne i obrazy, które nie
ilustrują już prawd wiary.
Częstokroć kościoły zostały dosłownie ogołocone. Tak było w
przypadku kościoła pw. Św. Leona, mojego kościoła parafialnego w
północno-wschodniej Filadelfii, gdzie dorastałem. Miał on niegdyś przepiękne
wnętrze, strzelisty wysoki ołtarz z wieloma małymi elementami, jak np. złożone
dłonie skierowane ku niebu, dwa ołtarze boczne, piękne rzeźby, imponujące
balaski, mozaikową posadzkę, piękny ośmiokątny pulpit z rzeźbionymi postaciami
oraz głowami cherubinów.
Gdzieś w środku lat 60. mianowano proboszczem niejakiego ks.
Quinna. (…) Pozostał tam przez około pięć lat – i całkowicie „odnowił”, czyli
zdewastował wnętrze kościoła tak, że obecnie przypomina on surową, protestancką
salę konferencyjną. Wspaniały pulpit zniknął, znikły wszystkie posągi za
wyjątkiem dwóch, usunięto wysoki ołtarz i zastąpiono go stołem wyglądającym jak
drewniana deska do prasowania.
Ten rodzaj kataklizmu dotykał jedną parafię po drugiej, a
miało to miejsce niespełna 10 lat po tym, jak s. Łucja zapowiedziała: „Bóg
ukarze świat, i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska”.
Jesteśmy też świadkami upadku dusz poświęconych Bogu. Nie
mówię tu o tych, którzy po soborze porzucili kapłaństwo i powrócili do życia
świeckiego w liczbie dotychczas niespotykanej. Mam na myśli tych, którzy
pozostali i przyjęli nową, zmodernizowaną wersję „katolicyzmu”, rodzaj
„niekatolickiego katolicyzmu”, „katolicyzmu liberalnego”, potępianego przez
wszystkich papieży przed 1958 r. Duchowni ci przyjęli sami, a następnie
narzucili wiernym bardzo liberalną koncepcję katolicyzmu, odnośnie do której
Pius IX ostrzegał, że może „nas ona zniszczyć”, może doprowadzić „religię do
ruiny” i „pozbawić nas możliwości wysługiwania sobie łask u Boga”.
Ten ogólnoświatowy proces niszczenia wiary, wywołany
liberalnym katolicyzmem, rozpoczął się zaledwie kilka lat po tym, jak s. Łucja
powiedziała: „Kara z nieba jest już bliska”. Jesteśmy świadkami wielkiej kary –
dokonuje się ona na naszych oczach. Trwa już 40 lat i z czysto ludzkiego punktu
widzenia nic nie wskazuje na jej rychły koniec.
„Działanie błędu”
Jednak to nie wszystko. Nie tylko nasze „ołtarze i święte
obrazy zabrano lub zniszczono”. To, co utraciliśmy, jest daleko cenniejsze, ważniejsze
i ma bardziej fundamentalne znaczenie. Chcę powiedzieć wam o tym, co uważam za
samą naturę kary, jakiej jesteśmy obecnie świadkami. Z niej wynikają wszystkie
materialne kary, przed którymi ostrzegała Matka Boża w Fatimie.
Tym, co utraciliśmy, co utraciła olbrzymia większość
katolickiego duchowieństwa, jest przekonanie o niezmienności obiektywnej
prawdy. Świadomość prawdziwej wartości świętych obrazów i szacunek wobec
ołtarzy są bowiem wynikiem uznania niezmienności prawdy – niezmienności wiary katolickiej.
Jestem przekonany, że właśnie owa utrata wiary w niezmienność obiektywnej
prawdy jest „zwodniczym wpływem” naszych czasów i że ten zwodniczy wpływ jest
karą zesłaną na świat przez Boga.
W jaki sposób Pismo św. ostrzega nas przed nadejściem Antychrysta,
a w domyśle przed nadejściem ducha anty-Chrystusowego, pojawiającego się w
każdym czasie? „Dlatego, że z miłością prawdy nie przyjęli, aby byli zbawieni.
Dlatego podda ich Bóg działaniu błędu, aby uwierzyli kłamstwu” (2 Tes 2, 10).
Jestem więc przekonany, że zwodniczym wpływem naszych czasów, „działaniem
błędu”, jest utrata wiary w niezmienność obiektywnej prawdy.
W jaki sposób się to przejawia? W takich na przykład
twierdzeniach:
Kościół zawsze nauczał, że jest jedynym prawdziwym
Kościołem, poza którym nie ma zbawienia, obecnie jednak wierzymy, że można
osiągnąć zbawienie w każdej religii.
Kościół zawsze nauczał, że Pismo św. nie zawiera błędów,
obecnie jednak wierzymy, że Biblia zawiera błędy historyczne, naukowe i
rzeczowe, pomimo że nadal traktujemy ją jako świętą księgę.
Papieże zawsze nauczali, że filozofia św. Tomasza z Akwinu
jest wieczystą filozofią Kościoła i że jego metafizyka nie zawiera błędów oraz
że metodę, doktrynę i zasady św. Tomasza należy traktować z pietyzmem i dawać
im prymat przed innymi systemami, obecnie jednak uważamy, że tomizm jest
„ograniczony i skostniały”, że musimy porzucić św. Tomasza na rzecz
współczesnych systemów filozoficznych, aby uczynić katolicyzm bardziej
„odpowiednim” dla współczesnego człowieka.
Kościół zawsze nauczał, że Msza św. jest nade wszystko
ofiarą – bezkrwawym odnowieniem Kalwarii, z kapłanem działającym w osobie
Chrystusa. Obecnie jednak uważamy, że Msza jest jedynie wspomnieniem Ostatniej
Wieczerzy, świętym posiłkiem celebrowanym na pamiątkę Chrystusa; potrzebujemy
więc Mszy opartej na protestanckim wzorcu kultu.
Temu wymogowi odpowiada nowa Msza, jak to wykazali w sposób
przekonujący kardynałowie Ottaviani i Bacci w 1969 r. Abp Bugnini, architekt
nowej Mszy, otwarcie wyjawiał zasady, na których budował swoją nową liturgię.
Jak powiedział:
Musimy usunąć z naszych katolickich modlitw oraz z
katolickiej liturgii wszystko, co mogłoby stanowić cień nawet przeszkody dla
naszych braci odłączonych, czyli protestantów.
Tak więc, z uwagi na nową, ekumeniczną koncepcję liturgii,
zmodyfikowano Mszę ze względu na tych, którzy nie wierzą w ofiarnicze
kapłaństwo, którzy nie wierzą, że Chrystus jest obecny w Najświętszym
Sakramencie.
Aggiornamento! Oto nowy imperatyw od czasu soboru: zmiany,
zmiany, zmiany…
Owa niezdolność do uznania niezmienności obiektywnej prawdy
znajduje wyraz w herezji modernizmu – przekonaniu, że jakaś część katolickich
dogmatów może z czasem ulec zmianie, że religia musi zmieniać się z czasem, że
to, czego Kościół nauczał 100 lat, temu musi zostać zapomniane, inaczej
przedstawione czy też zaktualizowane.
Sloganem ostatniego soboru było aggiornamento –
‘uwspółcześnienie’.
Papieskie ostrzeżenia
Stwierdziwszy, że dzisiejsze duchowieństwo utraciło właściwe
rozumienie prawdy, chciałbym wyjaśnić, że nie jest to mój własny wymysł. Przez
minionych 100 lat wielcy papieże – zwłaszcza św. Pius X, Pius XI i Pius XII –
przyznawali, że owa niechęć do uznania niezmienności obiektywnej prawdy stawała
się stopniowo coraz poważniejszym problemem. Niepokojące symptomy występowały u
znacznej części duchowieństwa i katolickich „intelektualistów”.
Co napisał o modernistach św. Pius X, kiedy potępiał
modernizm we wspaniałej encyklice Pascendi? Napisał, że „wypaczają oni wieczną
koncepcję prawdy”. W Syllabusie błędów modernistów, w którym potępił 65 ich
głównych tez, święty papież napiętnował m.in. twierdzenie: „*Prawda nie jest
bardziej niezmienna, niż sam człowiek, ponieważ ewoluuje ona razem z nim, w nim
i przez niego”. Dlaczego św. Pius X musiał to potępić? Ponieważ w konsekwencji
przyjęcia tego twierdzenia modernistyczni kapłani, biskupi i teologowie zaczęli
negować fakt, że prawda jest niezmienna. Św. Pius X musiał więc ogłosić
Syllabusa oraz napisać encyklikę o tym najbardziej fundamentalnym błędzie. Jednak
nawet to nie wystarczyło. Trzy lata później św. Pius X zaprowadził obowiązek
składania przysięgi antymodernistycznej, ponieważ był świadom, że moderniści
nie porzucili swych błędów – stworzyli tajne przymierze i nadal wypaczali
katolicką doktrynę.
Jednak niebezpieczeństwa nie udało się całkowicie zażegnać.
Kwestionowanie niezmienności prawdy nie zakończyło się wraz ze śmiercią Piusa
X. Nadal było wielu kapłanów, biskupów, zakonników i teologów, zarażonych tym
„działaniem błędu”. Już 14 lat po wprowadzeniu przez św. Piusa X przysięgi
antymodernistycznej jego następca Pius XI kazał Świętemu Oficjum potępić 12
fałszywych tez filozoficznych, zyskujących wpływ wśród kapłanów i teologów.
Miało to miejsce 1 grudnia 1924 r.
Jedną z tych tez była nowa definicja prawdy, która – mówiąc
w skrócie – negowała to, że prawda jest zgodnością intelektu z zewnętrzną
rzeczywistością. Wedle tej nowej koncepcji prawda jest po prostu zgodnością
naszego intelektu z życiem i jego stale zmieniającymi się okolicznościami, tak,
że wszystko podlega ciągłym zmianom i postępowi. Prawda nieustannie „staje
się”. Jak widać, papież nadal musiał korygować fałszywą, rozpowszechnioną wśród
wielu kapłanów i teologów koncepcję, wedle której nie istnieje niezmienna,
obiektywna prawda.
W latach 30. i 40. problem ten wciąż istniał i sytuacja
stawała się coraz gorsza. Skutkiem katastrofy II wojny światowej było
osłabienie czujności nawet dobrych biskupów wobec wzrostu wpływów
modernistycznych. W tym czasie błąd, wedle którego prawda znajduje się w stanie
nieustannej zmiany, zaczęto w coraz większym stopniu odnosić do religii.
Jezuita ks. Henryk Boulliard, propagujący coś, co nazywał „nową teologią”,
stwierdził nawet: „Teologia, która nie jest aktualna (tj. nie podlega
nieustannej zmianie), będzie teologią fałszywą”.
W obliczu propagowania tej fałszywej koncepcji prawdy głos
zabrał również Pius XII. W 1946 r. pisał: „Wiele się mówi (jednak bez
niezbędnej jasności) o «nowej teologii», która musi się znajdować w stanie
stałego przeobrażenia, tak jak wszystkie inne rzeczy tego świata, znajdujące
się w ciągłym procesie zmiany i ruchu, nie osiągając nigdy swego kresu.
Gdybyśmy mieli przyjąć taką opinię, co stałoby się z niezmiennymi dogmatami
wiary katolickiej, co stałoby się z jednością i trwałością tej wiary?”.
Jest to oczywiście pytanie retoryczne: dla Piusa XII
odpowiedź jest oczywista – jedność i trwałość wiary, niezmienność dogmatów
zostałyby w systemie „nowej teologii” zniszczone (…)
Dlatego właśnie o. Garrigou-Lagrange OP, jeden z
najwybitniejszych tomistów XX wieku, zwalczał „nową teologię”. W artykule z
1946 r., zatytułowanym: Dokąd prowadzi nas nowa teologia?, słusznie ostrzegał,
że jej konsekwencją jest modernizm.
Głównymi propagatorami „nowej teologii” byli: o. Dominik
Chenu, ks. Karol Rahner, o. Iwo Congar i ks. Henryk de Lubac. Wszyscy głosili
koncepcje, które za pontyfikatu Piusa XII potępiło Św. Oficjum albo uznało je
za podejrzane.
W wielkim skrócie: na krótko przed i w trakcie Vaticanum II
– będącego soborem jedynie pastoralnym (…) – ci sami ludzie zostali zaproszeni
przez Jana XXIII jako eksperci teologiczni, jako doradcy liberalnych biskupów
(…). Ludzie ci nigdy nie wycofali się ze swoich heterodoksyjnych poglądów ani
ich nie odwołali, i to właśnie oni sporządzili szkice dokumentów soborowych! Na
soborze tryumf odniosła więc właśnie lansowana przez nich teologia – liberalna
i modernistyczna.
O. Henrici, zwolennik „nowej teologii”, przechwalał się, że
jej lyońska mutacja (Lyon był ojczyzną teologii de Lubaca) „stała się oficjalną
teologią II Soboru Watykańskiego”.
Marceli Prelot, liberalny senator z regionu Dobbs we
Francji, pisał: „Przez półtora wieku walczyliśmy, by nasze opinie zwyciężyły w
Kościele – i nie odnieśliśmy sukcesu. W końcu nadszedł II Sobór Watykański i
odnieśliśmy tryumf. Od tego czasu tezy i zasady liberalnego katolicyzmu zostały
definitywnie i oficjalnie zaakceptowane przez Stolicę Apostolską”.
Pamiętajmy, przed czym ostrzegał Pius IX. Ten liberalny
katolicyzm – jak mówił – zniszczyłby nas, doprowadziłby do ruiny religię,
uniemożliwiłby nam wysługiwanie łask Bożych. Taka jest właśnie prawdziwa natura
tego, do czego doprowadził II Sobór Watykański.
Wszystko to bierze się z owego błędu (…) polegającego na
odmowie uznania niezmienności obiektywnej prawdy. Uważam, że jest to główna
duchowa kara, jaką Bóg na nas zsyła i że właśnie to wypaczanie prawdy niszczy
prawdziwą wiarę i ściągnie na nas kary materialne, przed którymi ostrzegała nas
Matka Boża w Fatimie.
Nowa interpretacja
Podam krótki przykład tej fałszywej koncepcji prawdy,
przytaczając pewne stwierdzenia poczynione niedawno przez kogoś, kto, wedle
określenia s. Łucji, „zajmuje w Kościele odpowiedzialne stanowisko”.
12 maja 2007 r., podczas konferencji zorganizowanej w
Moskwie z okazji 90. rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie, abp Tadeusz
Kondrusiewicz, ówczesny katolicki metropolita Moskwy, publicznie stwierdził, że
nawrócenie Rosji zapowiedziane przez Matkę Bożą nie oznacza nawrócenia
rosyjskich prawosławnych na katolicyzm. Jak powiedział:
Twierdzenie, że to, co Najświętsza Dziewica mówiła o
nawróceniu Rosji, odnosi się do jej nawrócenia na katolicyzm, jest absolutnie
fałszywe. (…) Rosja jest krajem nade wszystko prawosławnym i to przede
wszystkim Rosyjska Cerkiew Prawosławna jest odpowiedzialna za nawracanie ludzi
na chrześcijaństwo.
Również 13 dni później – 25 maja 2007 r. – hierarcha
powiedział:
Matka Boża Fatimska mówiła o nawróceniu Rosji do Boga, ale
nie powiedziała, że musi być ona wyłącznie katolicka. Jako Kościół katolicki
pomagamy naszym prawosławnym braciom i pracujemy wspólnie nad kontynuacją i
rozwojem dialogu pomiędzy nami.
To samo powtórzył kard. Poupard w czerwcu ubiegłego roku. W
ekumenicznej euforii wyrwało mu się nawet stwierdzenie (będące historycznym
błędem), jakoby „Watykan nigdy nie chciał uczynić z Rosji narodu katolickiego”.
Jest to sprzeczne nie tylko z orędziem fatimskim,
zapowiadającym nawrócenie Rosji, ale również z samą wiarą katolicką.
Sobór Florencki i Pius X
Jest oczywistym faktem, że członkowie wspólnoty wyznaniowej,
którą nazywamy Rosyjską Cerkwią Prawosławną, są schizmatykami. Określenie to
nie powinno być traktowane jako obelżywe; oddaje ono jedynie sytuację, w jakiej
znajdują się członkowie tej grupy religijnej. W XI wieku odłączyła się ona od
Kościoła katolickiego, a schizma ta nie została dotąd uleczona.
Sobór Florencki nauczał w sposób nieomylny, że schizmatycy
pozostają poza Kościołem i nie mogą być zbawieni, jeśli się nie nawrócą do
jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego. Prawdę tę powtórzył
najwybitniejszy papież XX wieku – św. Pius X. Pisał on jednoznacznie o
konieczności powrotu schizmatyckich wyznawców prawosławia do Kościoła
katolickiego. W mało znanej encyklice z 1910 r. Ex quo stwierdził, że wszelkie
wysiłki podejmowane na rzecz zjednoczenia z prawosławnymi
będą daremne, jeśli najpierw i nade wszystko nie będą oni
[prawosławni] wyznawać prawdziwej i całej katolickiej wiary, która została
uświęcona i przekazana przez Pismo św., Tradycję Ojców, zgodę Kościoła, sobory
powszechne i dekrety papieskie.
Na zakończenie Pius X wyraził pragnienie, by Bóg
„przyśpieszył dzień, w którym narody Wschodu powrócą do katolickiej jedności i
zjednoczone ze Stolicą Apostolską, po odrzuceniu swych błędów, dotrą do portu
wiecznego zbawienia”.
Święty papież powtarza więc, że prawosławni:
wyznają heretyckie doktryny, które muszą porzucić;
z powodu schizmy nie pozostają w jedności z Kościołem
Chrystusowym;
nie dotrą do portu zbawienia, o ile nie porzucą swych błędów
i nie przyłączą się do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego przez
podporządkowanie się prawowitej władzy apostolskiej Następców św. Piotra.
Wbrew ekumenicznej ideologii, wyznawanej obecnie przez
większość przywódców Kościoła i obecnej w nauczaniu abpa Kondrusiewicza oraz
kard. Pouparda, nawrócenie może mieć tylko jedno znaczenie: powrót
schizmatyków, heretyków i dysydentów do prawdziwego Kościoła ustanowionego
przez Jezusa Chrystusa – Kościoła katolickiego.
Termin ten został obecnie zawłaszczony przez modernistów i
jest przez nich używany w nowym, niekatolickim sensie. Pogodzenie się z jego
nowym znaczeniem oznaczałoby de facto kapitulację wobec modernizmu.
Należy stawiać opór modernizmowi
Jak wspomnieliśmy, modernizm polega zasadniczo na wierze w
możliwość pewnych modyfikacji w obrębie odwiecznej nauki dogmatycznej Kościoła.
Zgodnie z tym poglądem katolicka prawda dnia wczorajszego musi ulec
transformacji i zostać zastąpiona (albo inaczej przedstawiona), aby utorować
drogę dla nowych katolickich „prawd” jutra. Zasady religijne muszą się więc
zmieniać ze względu na zmiany w otaczającym nas świecie. Sto lat temu św. Pius
X potępił tę herezję w Syllabusie błędów modernistów (4 lipca 1907), w
encyklice Pascendi (8 września 1907) oraz poprzez zaprowadzenie obowiązku
składania przysięgi antymodernistycznej (1 września 1910).
Wypowiadając słowa przysięgi antymodernistycznej, składa się
wobec Boga m.in. taką uroczystą obietnicę: „Szczerze przyjmuję naukę wiary,
którą Apostołowie przekazali nam przez Ojców prawowiernych w tym samym sensie i
w tym samym zawsze rozumieniu; przeto jako herezję całkowicie odrzucam zmyśloną
teorię o ewolucji dogmatów, według której dogmaty zmieniają jedno znaczenie na
drugie i do tego odmienne od rozumienia, uprzednio istniejącego w Kościele”.
Ktoś mógłby powiedzieć, że wiąże to jedynie tych, którzy
składali przysięgę antymodernistyczną. W rzeczywistości jednak Pius X posłużył
się w jej formułowaniu tekstem ogłoszonym przez I Sobór Watykański, nauczającym
nieomylnie w konstytucji Dei Filius: „Niech zatem wzrasta (…) a wielorako
rozwija się rozumienie, wiedza i mądrość tak poszczególnych ludzi, jak i
wszystkich razem, tak pojedynczych osób, jak i całego Kościoła, wszystkich
pokoleń i wieków, ale w swoim tylko rodzaju, tj. w tej samej nauce, w tym samym
znaczeniu i w tej samej myśli”.
Wszyscy katolicy mają obowiązek wierzyć, że dogmaty się nie
zmieniają, że musimy wierzyć w katolicką prawdę „w tej samej nauce, w tym samym
znaczeniu i w tej samej myśli”, jaka zawsze była nauczana. Tragedia polega na
tym, że znajdujemy się w wyjątkowym punkcie historii, gdy większość ludzi
zajmujących odpowiedzialne stanowiska w Kościele stała się ofiarami błędu
modernizmu – wiary w to, że pewne aspekty doktryny katolickiej mogą się z
czasem zmieniać. (…)
Możemy teraz lepiej zrozumieć, dlaczego kard. Ciappi, teolog
papieski służący pięciu kolejnym biskupom Rzymu, powiedział: „W trzeciej
tajemnicy fatimskiej czytamy między innymi, że wielka apostazja w Kościele
rozpocznie się od jego szczytów”. Możemy też lepiej zrozumieć słowa s. Łucji
wypowiedziane do ks. Fuentesa w 1957 r., wedle których Bóg zamierza ukarać
świat, a „diabeł czyni wszystko, by zwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w
ten sposób może pozbawić dusze wiernych ich pasterzy, przez co łatwiej będzie
mógł ich pochwycić”.
Proroctwo to spełnia się na naszych oczach: doświadczamy
Bożej kary w postaci tych, którzy – zajmując odpowiedzialne stanowiska w
Kościele – nie uznają już niezmienności obiektywnej prawdy i na różne sposoby
nauczają nowej doktryny, sprzecznej z tym, co Kościół zawsze przekazywał. Zostaliśmy
opuszczeni przez naszych pasterzy, ponieważ nie możemy już od nich oczekiwać,
że będą stać na straży katolickiej wiary i dyscypliny. Nie możemy oczekiwać, że
będą nas nauczali integralnej wiary katolickiej, „całej i nienaruszonej”, jak
to nakazuje wyznanie wiary św. Atanazego. Wyraźnym na to dowodem jest choćby
fakt, że tysiące katolickich rodziców muszą brać na siebie obowiązek nauczania
swych dzieci w domach z powodu gorszącego programu nauczania w szkołach
diecezjalnych.
Apostoł Paweł ostrzegał św. Tymoteusza: „Przyjdzie bowiem
czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości zgromadzą
sobie nauczycieli – mając uszy chciwe na pochlebstwa i od prawdy słuch z
pewnością odwrócą, a obrócą się ku baśniom” (2 Tm 4, 3–4). Ponieważ oczywiste
jest, że żyjemy w czasie powszechnego „odwrócenia się” od prawdy, naszym
obowiązkiem jest czynić co w naszej mocy na rzecz powrotu do niej.
Musimy:
Przyjmować jako pewnik niezmienność katolickiej prawdy.
Akceptować to, że wiara katolicka się nie zmienia, i trzymać
się katolickiej doktryny w takiej postaci, w jakiej zawsze jej nauczano, „w tym
samym znaczeniu i w tym samym wyjaśnieniu”.
Modlić się za zarażonych współczesnymi błędami i publicznie
się im sprzeciwiać.
Żyć orędziem fatimskim, odmawiać codziennie różaniec,
praktykować nabożeństwo pięciu pierwszych sobót, ofiarować codzienne obowiązki
Bogu jako akt zadośćuczynienia.
W walce tej, w której ostatecznym zwycięzcą będzie – jak
wiemy – Najświętsza Maryja Panna, powinniśmy czerpać inspirację ze słów s.
Łucji do ks. Fuentesa:
Dlatego właśnie jest konieczne, żebyśmy wszyscy zaczęli
zmieniać się duchowo. Każdy z nas musi nie tylko ratować swoją własną duszę,
ale również pomóc tym wszystkim, których Bóg postawi na naszej drodze. Ω
Jan Vennari
Za: „Catholic Family News” tłumaczył Tomasz Maszczyk
ZOB. RÓWNIEŻ:
“Czwarta Tajemnica Fatimska” – John Vennari
FATIMA – Aktualność przesłania i konsekwencje
niesubordynacji (BIBUŁA, Numer 20, maj 2005)
Czy siostra Łucja zmarła w 1949 roku? Spór wokół kontrowersyjnych
zdjęć
Ohyda w Sanktuarium Fatimskim
Moje spotkania z abp. Capovillą – Solideo Paolini
Ekumenizm w świetle objawień Matki Bożej w Fatimie – Ks.
Karol Stehlin FSSPX
Watykan unika debaty na temat III Tajemnicy Fatimskiej.
Dziennikarze Socci i Paolini zaatakowani przez ochroniarzy watykańskich
Fatima wzgardzona. Poświęcenie Rosji wciąż niedokonane – ks.
Fabrice Delestre
FATIMA: 90 lat lekceważenia orędzia Matki Bożej – Michał
Buszewski
http://www.bibula.com/?p=2461