piątek, 2 listopada 2012

Wszystkich Œwiętych


 Krwawe przeœladowania Koœcioła, którym poczštek dali Żydzi palestyńscy, a w cesarstwie Neron (w. I), rozbudziły także kult do męczenników. Rocznice ich męczeńskiej œmierci obchodzono rokrocznie, a ich groby nawiedzali wierni. Dzień ich zgonu uważano za dzień ich narodzin w niebie. Dlatego jako przyjaciołom Boga oddawano kult liturgiczny, który w wieku V z ruchu spontanicznego, prywatnego, przerodził się w kult aprobowany, urzędowy.
Od wieku IV datuje się także kult wyznawców: Ojców Apostolskich, Ojców Koœcioła, œwiętych biskupów, pustelników, ascetów, œwiętych dziewic i pokutnic. Ponieważ œwiętych męczenników było bardzo wielu, większoœć z nich stanowili bohaterowie bezimienni dlatego w Koœciele antiocheńskim już w wieku IV pierwszš niedzielę po Zielonych Œwiętach poœwięcono ich czci i pamięci. Na zachodzie papież Bonifacy IV, 13 maja 608 roku, starożytny panteon, rzymskš œwištynię pogańskš ku czci wszystkich, zwłaszcza nieznanych bóstw, poœwięcił czci Matce Bożej i œwiętym męczennikom. W wieku VIII zmieniono tytuł,rozszerzajšc go: ku czci Matki Bożej, męczenników i wszystkich sprawiedliwych. Papież Jan XI w roku 935 ustanowił osobne œwięto ku czci Wszystkich Œwiętych, wyznaczajšc je na dzień 1 listopada. Œwištynia ta istnieje do dnia dzisiejszego w Rzymie, chociaż nie przypomina w niczym blaskiem œwištyni pierwotnej.
Tak więc tajemnica dnia dzisiejszego przypomina nam przede wszystkim tych Œwiętych Pańskich, którzy nie majš swoich osobnych dni w roku liturgicznym, rzeszę „nieznanych żołnierzy” Bożych. A muszš być ich niezliczone zastępy, skoro œw. Jan Apostoł pisze, ze nie mógł ich nikt zliczyć — „z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków” (Ap 7,9). Kult Œwiętych Pańskich nie tylko nie sprzeciwia się czci Bożej, ale jš pomnaża. Œwięci bowiem sš przyjaciółmi Pana Boga i współdziedzicami w chwale Jezusa Chrystusa. Kto miłuje Pana Boga, miłuje również Jego przyjaciół.
Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych - Dzień Zaduszny

Koœciół wspomina dzisiaj w liturgii wszystkich wierzšcych w Chrystusa, którzy odeszli już z tego œwiata, a teraz przebywajš w czyœćcu. Przekonanie o istnieniu czyœćca jest jednym z dogmatów naszej wiary. Dzień Zaduszny nie jest "Œwiętem Zmarłych", bo Koœciół nie wspomina ludzi potępionych w piekle. W zwišzku z Dniem Zadusznym można uzyskać odpusty dla zmarłych. Nawiedzajšc pobożnie cmentarz w dniach 2-8 listopada i modlšc się "choćby tylko w myœli" za dusze zmarłych, przy zachowaniu stałych warunków odpustu: stanu łaski uœwięcajšcej, przyjętej w danym dniu Komunii œw., wolnoœci od przywišzania do grzechu (nawet lekkiego) i modlitwy w intencjach Ojca Œwiętego (np. "Ojcze nasz" i "Zdrowaœ Mario"). Ujrzałam Anioła Bożego, który mi kazał pójœć za sobš. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a nim całe mnóstwo dusz cierpišcych. Te dusze modlš się bardzo goršco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjœć z pomocš. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednoznacznie, że największym dla nich cierpieniem, to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożš odwiedzajšcš dusze w czyœćcu. Dusze nazywajš Maryję„Gwiazdš Morza”. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjœcia.Wyszliœmy za drzwi tego więzienia cierpišcego. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział:
Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale sprawiedliwoœć każe. Od tej chwili œciœle obcuję z duszami cierpišcymi. (Dz 20)
Maria Simma o kontaktach z duszami czyœćcowymi

Maria Simma twierdzi, że dusze czyœćcowe najczęœciej gromadzš się wokół ołtarzy i w miejscach gdzie zmarły. Przychodzš do niej nie z czyœćca lecz z czyœćcem. Czas pobytu w czyœćcu zależy od iloœci i ciężaru popełnionych grzechów. Niektóre dusze przebywajš bardzo krótko, inne kilkanaœcie lub kilkadziesišt lat, ale sš takie, które muszš pokutować aż do dnia Sšdu Ostatecznego. Bardzo żałujš wszystkich zmarnowanych okazji do czynienia dobra dla innych ludzi i Boga. Po œmierci nie sš w stanie już nic dobrego uczynić, dlatego tak bardzo oczekujš naszej pomocy. Maria Simma bardzo mocno podkreœla fakt, że Pan Bóg Zdecydowanie zabrania ludziom żyjšcym na ziemi wzywania czy wywoływania dusz zmarłych. Ona nigdy nie wzywała żadnej duszy, przychodziły do niej tylko za pozwoleniem Bożym.  Kto uczestniczy w seansach spirytystycznych naraża się na wielkie niebezpieczeństwo zniewolenia a nawet opętania przez duchy nieczyste. W czasie wywoływania duchów szatan podszywa się pod dusze zmarłych, aby kłamać i utwierdzać ludzi w kłamstwie. Dlatego tak bardzo niebezpieczne sš różnego rodzaju praktyki spirytystyczne, gdyż tak zwane wywoływanie zmarłych jest w rzeczywistoœci kontaktowaniem się ze złymi duchami, a to jest niezwykle niebezpieczne dla wszystkich bioršcych w tym udział, nawet dla postronnych obserwatorów. Maria podkreœlała, że najgorszš pułapkš dla ludzi pobożnych Maria Simma przestrzega przed zboczeniami seksualnymi, a szczególnie przed praktykami homoseksualnymi, gdyż pochodzš one z inspiracji Szatana. Wielkš winę ponoszš ci, którzy im ulegajš twierdzšc, że takimi się urodzili i majš do nich pełne prawo. Dusze czyœćcowe, powiedziały również Marii, że życie człowieka na ziemi jest tylko jedno i jest niepowtarzalne. Dlatego reinkarnacja jest wymysłem szatana, który pragnie ludzi wprowadzać w błšd i odcišgać ich do Boga. Reinkarnację trzeba więc traktować jako diabelski trick i podstępnš pokusę ojca kłamstwa.
  
CZYŒŚCIEC
Wiele œświadectw w istnienie czyœćca i modlitw za zmarłych znajdujemy u œw. Augustyna. Po œmierci swej Matki żarliwie prosi miłosiernego Boga o łaskę dla niej: „Odpuœć – błagam – odpuœć jej, Panie! Nie idŸ z niš na sšd! Niech nad sšdem góruje miłosierdzie. Bo przecież słowa Twoje sš niezawodne, a miłosiernym miłosierdzie obiecałeœ.”. Ponadto w swym słynnym dziele Państwo Boże œw. Augustyn pisał o istniejšcej w Koœciele praktyce modlitw za zmarłych. Rozróżniał tych, którzy wraz z diabłem sš potępieni, dla których te modlitwy już nie odnoszš żadnego już skutku oraz tych, którzy zmarli w swych niedoskonałoœciach, ale nie byli radykalnie odwróceni od Boga w swej bezbożnoœci czy zatwardziałej niewierze. Potwierdzeniem takiej wiary były dla œw. Augustyna słowa Chrystusa o tym, że sš pewne grzechy, które ani w tym, ani w przyszłym życiu nie będš odpuszczone. W innym swym dziele pisał na temat czyœćca: „Przez ten czas, który oddziela œmierć człowieka od ostatecznego zmartwychwstania, przebywajš dusze w tajemniczych miejscach, według tego, czego każda jest godna, pokoju czy utrapienia, stosownie do losu, na jaki sobie zasłużyła, gdy żyła w ciele. Nie można zaprzeczyć, że dusze zmarłych doznajš ulgi dzięki pobożnoœci swoich żyjšcych bliskich, gdy za nich składa się ofiarę poœrednika albo daję się w Koœciele jałmużny. Ale to tym tylko pomaga, którzy, gdy żyli, zasłużyli sobie, aby im to potem mogło pomagać. Jest bowiem pewien sposób prowadzenia życia, ani tak dobry, by tego potrzebować po œmierci, ani tak zły, aby to po niej nie pomagało.” 

W pewnej chwili wieczorem przyszła do mnie (œw.Faustyny) jedna ze zmarłych Sióstr, która już przedtem była u mnie parę razy; jak jš widziałam pierwszy raz w stanie bardzo cierpišcym, a póŸniej stopniowo w mniejszych cierpieniach, a w ten wieczór ujrzałam jš szczęœciem promieniujšcš i powiedziała mi, że już jest w niebie i powiedziała, że Bóg doœwiadczył tym utrapieniem dom ten dlatego, że Matka Generalna poddała się wštpliwoœciom jakoby nie dowierzajšc o tym, com powiedziała o duszy tej. Ale teraz na znak, że dopiero teraz jest w niebie, Pan Bóg będzie błogosławił domowi temu, potem zbliżyła się do mnie i uœcisnęła mnie serdecznie i powiedziała - już muszę odejœć. Zrozumiałam, jak œcisła jest łšcznoœć tych trzech etapów życia dusz, to jest ziemia, czyœciec, niebo. (Dz 594)
W pewnej chwili, kiedy zaniemogła œmiertelnie jedna z naszych Sióstr, i zeszło się całe Zgromadzenie, a był także i kapłan, który udzielił chorej absolucji, wtem ujrzałam mnóstwo duchów ciemnoœci. W tej chwili zapominajšc się. że jestem w towarzystwie Sióstr, chwyciłam za kropiło i poœwięciłam ich i znikły zaraz; jednak kiedy Siostry przyszły do refektarza, Matka Przełożona zrobiła mi uwagę, że nie powinnam œwięcić chorej w obecnoœci kapłana, że do niego najeży ta czynnoœć. Przyjęłam to upomnienie w duchu pokuty, ale wielkš przynosi ulgę œwięcona woda dla umierajšcych. (Dz 601)