Z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Małgorzata Rutkowska
W apelu zapraszającym na pielgrzymkę w obronie Radia Maryja i Telewizji Trwam na Jasną Górę stawia Ojciec dramatyczne pytanie: "Czy o taką Polskę walczyliśmy?". Jakie jest dziś największe zagrożenie dla naszego Narodu?
- Zasadniczo bardzo niebezpieczną sprawą jest to, co nazywam globalną lewicową rewolucją kulturową. To nie jest tylko ateizm czy sprzeciwianie się Panu Bogu, jak to było robione w czasach "jedynie słusznego systemu". Tu jest coś większego. Rewolucja kulturowa, czyli najkrócej mówiąc, odejście od tego, co normalne, ku temu, co nienormalne. To widać szczególnie w bardzo szeroko pojętej sferze, która dotyczy rodziny. Ktoś może powiedzieć, że to przypadek, może brak zrównoważenia u niektórych ludzi. Nie! Widać, że to jest robione w sposób zaprogramowany. Jednym z elementów tej rewolucji jest uderzenie w Kościół.
Doświadczamy tego szczególnie mocno w ostatnich tygodniach. Agresywny antyklerykalizm nie jest już domeną skrajnych grup, ale wręcz przepustką na salony.
- Różne rzeczy będą nam podrzucali, żeby tylko ludzi zniechęcić do Kościoła, by Polacy odwrócili się od ludzi Kościoła, odeszli od Pana Boga. Bo tylko z Panem Bogiem jest przyszłość - jak powiedział Ojciec Święty Benedykt XVI.
Rząd wytacza antykościelne działa: Komisja Majątkowa, Fundusz Kościelny, katecheza w szkołach, zamach na Ordynariat Polowy.
- To tylko jeden z elementów. Dlaczego nie pokazują, jak jest naprawdę? Zamiast tego jest manipulacja obliczona na to, żeby przedstawić Kościół jako niesprawiedliwy, pazerny na sprawy materialne, chciwy. To jest bardzo fałszywe przedstawienie sprawy. Mało powiedzieć, że to cynizm, wielka przewrotność.
Dlaczego Kościół znów jest kreowany na wroga?
- Kreowanie wroga jest równocześnie działaniem na emocje. Jeżeli uda się dokonać manipulacji przez emocje, bardzo ciężko jest doprowadzić do prawdy, bo ludzie ulegający emocjom nie kierują się rozumem, myśleniem.
Dyskryminacja Telewizji Trwam w dostępie do cyfrowego multipleksu jest elementem strategii ateizacyjnej?
- Nasze media - Radio Maryja, Telewizja Trwam, "Nasz Dziennik" - są środkami komunikowania. W komunikowaniu jest nastawienie na dialog - dialog na argumenty prawdy, miłości, dobra wspólnego. Warunkiem komunikacji musi być uczciwość w poznawaniu, w przedstawianiu argumentów. Jeżeli to odbiorą, to po prostu ludzie nie poznają prawdy. Konsekwencją kłamstwa jest zniewolenie umysłu, serc, zniewolenie człowieka.
Stąd tak ogromna walka o wolne media katolickie, media, które stają się kluczem do sytuacji w Polsce.
- Zawsze prawda prowadzi do wolności. Pan Jezus powiedział: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Prawda jest również siłą pokoju, tylko w pokoju można razem budować dobro wspólne.
Jeżeli rządzący reglamentują wolne media, to znaczy, że nie chcą wolności w Polsce?
- Nie chciałbym tak stawiać sprawy, że wszyscy rządzący w Polsce nie chcą wolności, ale zobaczymy. Gdyby rzeczywiście nie chcieli, to byłoby przerażające, znaczyłoby, że mają bardzo złe zamiary. Jeżeli to byłaby metoda, żeby nas zniewolić, nie dopuścić prawdy, nie wyobrażam sobie tego. To byłoby straszne, bardzo źle świadczyło o tych ludziach, aż nie chcę myśleć, żeby rządzący to planowali.
Ale poznajemy po czynach i owocach.
- Są sprawy, które niepokoją.
Robią to ludzie z Platformy, którzy od lat odmieniali słowo "wolność" we wszystkich przypadkach. Teraz zamykają usta Telewizji Trwam.
- Jeżeli chodzi o Telewizję Trwam, Radio Maryja - z tych informacji, które posiadam, są wobec nas bardzo złe zamiary. Tyle mogę powiedzieć.
Nie spodziewa się Ojciec zmiany decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji?
- Nie, dlaczego? Gdybym się nie spodziewał, nie zabiegałbym i nie modlił się także o to. Ufam, że Pan Bóg da nam wszystkim łaskę, żebyśmy mogli w prawdzie rozwiązać tę sprawę. Rozeznać, to znaczy być bardzo odpowiedzialnym za przyszłość - własną i innych. Wierzę, że decydenci dokonają pewnej refleksji, która wyda dobre owoce. Owoce, o które zabiegamy.
Powinna przemówić społeczna siła poparcia dla Telewizji Trwam?
- Może zobaczą, że nie jesteśmy tacy straszni, że nikomu nie zagrażamy. My chcemy służyć prawdzie, Panu Bogu, Kościołowi, Narodowi i Ojczyźnie, nie mamy zapędów do panowania. Chcemy służyć, niech nikt nie boi się dialogu na argumenty, ale trzeba się bać argumentu siły.
Kilka dni temu Krajowa Rada wszczęła postępowanie wobec stacji ATM, która nie realizuje koncesji. Będzie zmiana decyzji?
- Już wcześniej pokazywaliśmy nieprawidłowości w przyznawaniu koncesji. Zobaczymy...
Przedstawiciele KRRiT cały czas nam wmawiają, że nawet bez koncesji na multipleks Telewizja Trwam nie zniknie, bo może nadawać przez satelitę.
- Jeżeli to jest na serio, to jest to cynizm. Nadawać, oczywiście, możemy, tylko ilu ludzi będzie to widziało. To jest przewrotność, szkoda nawet mówić.
W ciągu dwóch miesięcy dwa miliony ludzi stanęło w obronie Telewizji Trwam. Władza w końcu zareaguje?
- Nie wiem. To pokaże, czy mają dobrą wolę, czy nie.
Takiego protestu nie było od lat. Może to będzie kamyk, który poruszy lawinę zmian?
- Chciałbym, żeby to prowadziło do dialogu na argumenty prawdy, dobra wspólnego, poszanowania drugiego człowieka, a nie do bycia przeciwko komuś, przeciwko człowiekowi. Żebyśmy doszli do zjednoczenia w prawdzie - wszyscy, i rządzący, i rządzeni. Nie widzę w decydentach wrogów. Myślę, że może tu chodzi o jakiś błąd poznawczy i to należałoby skorygować. Wierzę w dobrą wolę. To się objawia tylko przez uczynki. Zobaczymy, jakie będą. Bo człowiek może popełnić błąd, ale byłoby czymś diabelskim, gdyby chciał trwać w błędzie.
Okazja do naprawienia krzywdy będzie jeszcze w tym roku, kiedy TVP zwolni miejsce na pierwszym multipleksie.
- Nie, nie. Jeżeli mają dobrą wolę, to powinni zrobić to teraz. Gdy się chce naprawić błąd, nie obiecuje się gruszek na wierzbie, tylko uczciwie się postępuje. Jeżeli był błąd, trzeba go naprawić. I nie mówić "kiedyś", tylko "natychmiast".
KRRiT utrzymuje, że teraz nie może tego zrobić.
- Najpierw mówili, że my mamy bardzo dużo pieniędzy, że mamy imperium. A później dowiedzieliśmy się, że jesteśmy nędzarzami. Tak samo było z Radiem Maryja. Mówili: "Nie dacie rady finansowo, dlatego wam nie dajemy". Też padały takie argumenty. Niech się nie przejmują, to jest nasz problem. Jak nie damy rady, to się wycofamy, wtedy dadzą komuś innemu to miejsce. Bo chętnych pewno będzie trochę.
Polsat ma nawet pięć miejsc na multipleksie.
- ITI też chyba kilka, inni również po kilka. To nie jest pluralizm, ideowo nie ma tu żadnego pluralizmu.
Będzie totalny przechył na lewo?
- Absolutnie, nawet nie przechył, ale monopol liberalno-lewicowy. I to jest bardzo niebezpieczne.
Krajowa Rada ma ustawowy obowiązek zagwarantować pluralizm w mediach.
- Zobaczymy, czy rzeczywiście przestrzega się prawa, czy to jest demokracja, czy metody totalitarne.
Zakładając Radio Maryja, myślał Ojciec, że katolicy będą znów wykluczani z przestrzeni medialnej czy szerzej - publicznej?
- Nie! Ale szybko się o tym przekonałem. Myślałem, że nastąpiły zmiany, ale okazało się, że nie. W Ministerstwie Łączności urzędnicy z nas kpili, z pogardą mówiąc: "Jakim prawem wy, księża, katolicy, chcecie mieć radio". Absolutny brak woli dania nam częstotliwości. A jak nas oszukiwano! Już mieliśmy dostać koncesję, przewodniczący Krajowej Rady poprosił mnie do siebie, powiedział, że jutro wręczy ten dokument. "Czy ojciec zgadza się, czy wszystko jest w porządku z tymi stacjami?". Popatrzyłem, że tak. Następnego dnia wręczyli nam koncesję, podpisałem. A za chwilę okazało się, że brakuje siedmiu stacji. Takich chwytów było dużo. Były kłamstwa, naciski, również przez ludzi Kościoła. Trzeba cały czas patrzeć uważnie, obserwować, nie być naiwnym.
O czym świadczy sytuacja, że wciąż stosuje się te same metody wobec katolickiego nadawcy?
- Myślę, że gdybyśmy, mówiąc kolokwialnie, z ręki im jedli, to by nam nawet całe kanały telewizyjne dawali za darmo i jeszcze płacili. Jest taki kanał, który nazywa się religijnie, ale należy do pewnego koncernu - widzimy, co ten koncern robi, jak ateizuje, występuje przeciwko Kościołowi. Jeżeli nawet jest jeden dobry program, to nie znaczy, że całość jest dobra. Jak powiedział o. prof. Jacek Salij: "Jedna śliwka wrzucona w szambo powideł nie zrobi". Przepraszam, że odwołuję się do bardzo obrazowego języka. Widziałem na kanałach tego koncernu programy, w których źle się mówi o Benedykcie XVI, o pasterzach Kościoła. To nie jest katolickie. Krytykuje się księży biskupów przed widzami, a oni nie mogą przedstawić swoich racji, to jest gorsze od obgadywania, to są oszczerstwa na bardzo szeroką skalę. To jest grzech o wielkich konsekwencjach, bo wielu ludzi może być zwiedzionych. Na pewno by dali nam kanały, gdybyśmy byli układni, tańczyli, jak nam zagrają, byli ulegli. Nawet by nas odznaczali, tylko trzeba patrzeć, kto daje, za co i komu. My mamy żyć w prawdzie. I dlatego idziemy do Matki Bożej danej nam ku obronie naszego Narodu.
Media katolickie nie mogą być na kolanach przed światem, ale przed Bogiem?
- Cały czas jesteśmy z Maryją. Ona jest naszą Przewodniczką, najkrótszą drogą do Chrystusa, jest naszą Matką, wie, czego nam trzeba, nie da nam zrobić krzywdy. Ona zetrze głowę węża. Maryja jest Pogromczynią mocy piekielnych, to dlaczegóż by i tu nie mogła pomóc. Ona jest Nieustającej Pomocy, niech pomoże ludzkim sercom otworzyć się na drugiego człowieka, na jego potrzeby, żeby umysły się rozjaśniły, zobaczyły prawdę. Niech doprowadzi każdego do Prawdy, do Pana Boga, bo tylko z Nim jest przyszłość. Dziękuję za rozmowę.
W apelu zapraszającym na pielgrzymkę w obronie Radia Maryja i Telewizji Trwam na Jasną Górę stawia Ojciec dramatyczne pytanie: "Czy o taką Polskę walczyliśmy?". Jakie jest dziś największe zagrożenie dla naszego Narodu?
- Zasadniczo bardzo niebezpieczną sprawą jest to, co nazywam globalną lewicową rewolucją kulturową. To nie jest tylko ateizm czy sprzeciwianie się Panu Bogu, jak to było robione w czasach "jedynie słusznego systemu". Tu jest coś większego. Rewolucja kulturowa, czyli najkrócej mówiąc, odejście od tego, co normalne, ku temu, co nienormalne. To widać szczególnie w bardzo szeroko pojętej sferze, która dotyczy rodziny. Ktoś może powiedzieć, że to przypadek, może brak zrównoważenia u niektórych ludzi. Nie! Widać, że to jest robione w sposób zaprogramowany. Jednym z elementów tej rewolucji jest uderzenie w Kościół.
Doświadczamy tego szczególnie mocno w ostatnich tygodniach. Agresywny antyklerykalizm nie jest już domeną skrajnych grup, ale wręcz przepustką na salony.
- Różne rzeczy będą nam podrzucali, żeby tylko ludzi zniechęcić do Kościoła, by Polacy odwrócili się od ludzi Kościoła, odeszli od Pana Boga. Bo tylko z Panem Bogiem jest przyszłość - jak powiedział Ojciec Święty Benedykt XVI.
Rząd wytacza antykościelne działa: Komisja Majątkowa, Fundusz Kościelny, katecheza w szkołach, zamach na Ordynariat Polowy.
- To tylko jeden z elementów. Dlaczego nie pokazują, jak jest naprawdę? Zamiast tego jest manipulacja obliczona na to, żeby przedstawić Kościół jako niesprawiedliwy, pazerny na sprawy materialne, chciwy. To jest bardzo fałszywe przedstawienie sprawy. Mało powiedzieć, że to cynizm, wielka przewrotność.
Dlaczego Kościół znów jest kreowany na wroga?
- Kreowanie wroga jest równocześnie działaniem na emocje. Jeżeli uda się dokonać manipulacji przez emocje, bardzo ciężko jest doprowadzić do prawdy, bo ludzie ulegający emocjom nie kierują się rozumem, myśleniem.
Dyskryminacja Telewizji Trwam w dostępie do cyfrowego multipleksu jest elementem strategii ateizacyjnej?
- Nasze media - Radio Maryja, Telewizja Trwam, "Nasz Dziennik" - są środkami komunikowania. W komunikowaniu jest nastawienie na dialog - dialog na argumenty prawdy, miłości, dobra wspólnego. Warunkiem komunikacji musi być uczciwość w poznawaniu, w przedstawianiu argumentów. Jeżeli to odbiorą, to po prostu ludzie nie poznają prawdy. Konsekwencją kłamstwa jest zniewolenie umysłu, serc, zniewolenie człowieka.
Stąd tak ogromna walka o wolne media katolickie, media, które stają się kluczem do sytuacji w Polsce.
- Zawsze prawda prowadzi do wolności. Pan Jezus powiedział: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Prawda jest również siłą pokoju, tylko w pokoju można razem budować dobro wspólne.
Jeżeli rządzący reglamentują wolne media, to znaczy, że nie chcą wolności w Polsce?
- Nie chciałbym tak stawiać sprawy, że wszyscy rządzący w Polsce nie chcą wolności, ale zobaczymy. Gdyby rzeczywiście nie chcieli, to byłoby przerażające, znaczyłoby, że mają bardzo złe zamiary. Jeżeli to byłaby metoda, żeby nas zniewolić, nie dopuścić prawdy, nie wyobrażam sobie tego. To byłoby straszne, bardzo źle świadczyło o tych ludziach, aż nie chcę myśleć, żeby rządzący to planowali.
Ale poznajemy po czynach i owocach.
- Są sprawy, które niepokoją.
Robią to ludzie z Platformy, którzy od lat odmieniali słowo "wolność" we wszystkich przypadkach. Teraz zamykają usta Telewizji Trwam.
- Jeżeli chodzi o Telewizję Trwam, Radio Maryja - z tych informacji, które posiadam, są wobec nas bardzo złe zamiary. Tyle mogę powiedzieć.
Nie spodziewa się Ojciec zmiany decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji?
- Nie, dlaczego? Gdybym się nie spodziewał, nie zabiegałbym i nie modlił się także o to. Ufam, że Pan Bóg da nam wszystkim łaskę, żebyśmy mogli w prawdzie rozwiązać tę sprawę. Rozeznać, to znaczy być bardzo odpowiedzialnym za przyszłość - własną i innych. Wierzę, że decydenci dokonają pewnej refleksji, która wyda dobre owoce. Owoce, o które zabiegamy.
Powinna przemówić społeczna siła poparcia dla Telewizji Trwam?
- Może zobaczą, że nie jesteśmy tacy straszni, że nikomu nie zagrażamy. My chcemy służyć prawdzie, Panu Bogu, Kościołowi, Narodowi i Ojczyźnie, nie mamy zapędów do panowania. Chcemy służyć, niech nikt nie boi się dialogu na argumenty, ale trzeba się bać argumentu siły.
Kilka dni temu Krajowa Rada wszczęła postępowanie wobec stacji ATM, która nie realizuje koncesji. Będzie zmiana decyzji?
- Już wcześniej pokazywaliśmy nieprawidłowości w przyznawaniu koncesji. Zobaczymy...
Przedstawiciele KRRiT cały czas nam wmawiają, że nawet bez koncesji na multipleks Telewizja Trwam nie zniknie, bo może nadawać przez satelitę.
- Jeżeli to jest na serio, to jest to cynizm. Nadawać, oczywiście, możemy, tylko ilu ludzi będzie to widziało. To jest przewrotność, szkoda nawet mówić.
W ciągu dwóch miesięcy dwa miliony ludzi stanęło w obronie Telewizji Trwam. Władza w końcu zareaguje?
- Nie wiem. To pokaże, czy mają dobrą wolę, czy nie.
Takiego protestu nie było od lat. Może to będzie kamyk, który poruszy lawinę zmian?
- Chciałbym, żeby to prowadziło do dialogu na argumenty prawdy, dobra wspólnego, poszanowania drugiego człowieka, a nie do bycia przeciwko komuś, przeciwko człowiekowi. Żebyśmy doszli do zjednoczenia w prawdzie - wszyscy, i rządzący, i rządzeni. Nie widzę w decydentach wrogów. Myślę, że może tu chodzi o jakiś błąd poznawczy i to należałoby skorygować. Wierzę w dobrą wolę. To się objawia tylko przez uczynki. Zobaczymy, jakie będą. Bo człowiek może popełnić błąd, ale byłoby czymś diabelskim, gdyby chciał trwać w błędzie.
Okazja do naprawienia krzywdy będzie jeszcze w tym roku, kiedy TVP zwolni miejsce na pierwszym multipleksie.
- Nie, nie. Jeżeli mają dobrą wolę, to powinni zrobić to teraz. Gdy się chce naprawić błąd, nie obiecuje się gruszek na wierzbie, tylko uczciwie się postępuje. Jeżeli był błąd, trzeba go naprawić. I nie mówić "kiedyś", tylko "natychmiast".
KRRiT utrzymuje, że teraz nie może tego zrobić.
- Najpierw mówili, że my mamy bardzo dużo pieniędzy, że mamy imperium. A później dowiedzieliśmy się, że jesteśmy nędzarzami. Tak samo było z Radiem Maryja. Mówili: "Nie dacie rady finansowo, dlatego wam nie dajemy". Też padały takie argumenty. Niech się nie przejmują, to jest nasz problem. Jak nie damy rady, to się wycofamy, wtedy dadzą komuś innemu to miejsce. Bo chętnych pewno będzie trochę.
Polsat ma nawet pięć miejsc na multipleksie.
- ITI też chyba kilka, inni również po kilka. To nie jest pluralizm, ideowo nie ma tu żadnego pluralizmu.
Będzie totalny przechył na lewo?
- Absolutnie, nawet nie przechył, ale monopol liberalno-lewicowy. I to jest bardzo niebezpieczne.
Krajowa Rada ma ustawowy obowiązek zagwarantować pluralizm w mediach.
- Zobaczymy, czy rzeczywiście przestrzega się prawa, czy to jest demokracja, czy metody totalitarne.
Zakładając Radio Maryja, myślał Ojciec, że katolicy będą znów wykluczani z przestrzeni medialnej czy szerzej - publicznej?
- Nie! Ale szybko się o tym przekonałem. Myślałem, że nastąpiły zmiany, ale okazało się, że nie. W Ministerstwie Łączności urzędnicy z nas kpili, z pogardą mówiąc: "Jakim prawem wy, księża, katolicy, chcecie mieć radio". Absolutny brak woli dania nam częstotliwości. A jak nas oszukiwano! Już mieliśmy dostać koncesję, przewodniczący Krajowej Rady poprosił mnie do siebie, powiedział, że jutro wręczy ten dokument. "Czy ojciec zgadza się, czy wszystko jest w porządku z tymi stacjami?". Popatrzyłem, że tak. Następnego dnia wręczyli nam koncesję, podpisałem. A za chwilę okazało się, że brakuje siedmiu stacji. Takich chwytów było dużo. Były kłamstwa, naciski, również przez ludzi Kościoła. Trzeba cały czas patrzeć uważnie, obserwować, nie być naiwnym.
O czym świadczy sytuacja, że wciąż stosuje się te same metody wobec katolickiego nadawcy?
- Myślę, że gdybyśmy, mówiąc kolokwialnie, z ręki im jedli, to by nam nawet całe kanały telewizyjne dawali za darmo i jeszcze płacili. Jest taki kanał, który nazywa się religijnie, ale należy do pewnego koncernu - widzimy, co ten koncern robi, jak ateizuje, występuje przeciwko Kościołowi. Jeżeli nawet jest jeden dobry program, to nie znaczy, że całość jest dobra. Jak powiedział o. prof. Jacek Salij: "Jedna śliwka wrzucona w szambo powideł nie zrobi". Przepraszam, że odwołuję się do bardzo obrazowego języka. Widziałem na kanałach tego koncernu programy, w których źle się mówi o Benedykcie XVI, o pasterzach Kościoła. To nie jest katolickie. Krytykuje się księży biskupów przed widzami, a oni nie mogą przedstawić swoich racji, to jest gorsze od obgadywania, to są oszczerstwa na bardzo szeroką skalę. To jest grzech o wielkich konsekwencjach, bo wielu ludzi może być zwiedzionych. Na pewno by dali nam kanały, gdybyśmy byli układni, tańczyli, jak nam zagrają, byli ulegli. Nawet by nas odznaczali, tylko trzeba patrzeć, kto daje, za co i komu. My mamy żyć w prawdzie. I dlatego idziemy do Matki Bożej danej nam ku obronie naszego Narodu.
Media katolickie nie mogą być na kolanach przed światem, ale przed Bogiem?
- Cały czas jesteśmy z Maryją. Ona jest naszą Przewodniczką, najkrótszą drogą do Chrystusa, jest naszą Matką, wie, czego nam trzeba, nie da nam zrobić krzywdy. Ona zetrze głowę węża. Maryja jest Pogromczynią mocy piekielnych, to dlaczegóż by i tu nie mogła pomóc. Ona jest Nieustającej Pomocy, niech pomoże ludzkim sercom otworzyć się na drugiego człowieka, na jego potrzeby, żeby umysły się rozjaśniły, zobaczyły prawdę. Niech doprowadzi każdego do Prawdy, do Pana Boga, bo tylko z Nim jest przyszłość. Dziękuję za rozmowę.
Nowa komuna nabiera rozpędu
Z JEm. ks. kard. Stanisławem Nagim rozmawia Sławomir Jagodziński
W najnowszym dokumencie społecznym Episkopat Polski zwrócił uwagę, że dziś naszemu Narodowi zagraża poważny kryzys wartości, które spajały go przez stulecia i dawały siłę do przetrwania. Jakie ważne wartości gubi obecnie Polska?
- Wartościami tymi przez wieki była wiara i wszystko to, co z niej wypływa, poczucie związku pomiędzy Kościołem i państwem. Państwo od samego początku wiedziało, że istnieje w oparciu o Kościół. Wiedziało, że wobec tego musi się kierować wartościami, które Kościół reprezentuje. Co więcej, w tym dobrym okresie stosunków państwo - Kościół państwo było też świadome swojej misji stawania w obronie wiary i w obronie Kościoła.
W najnowszym dokumencie społecznym Episkopat Polski zwrócił uwagę, że dziś naszemu Narodowi zagraża poważny kryzys wartości, które spajały go przez stulecia i dawały siłę do przetrwania. Jakie ważne wartości gubi obecnie Polska?
- Wartościami tymi przez wieki była wiara i wszystko to, co z niej wypływa, poczucie związku pomiędzy Kościołem i państwem. Państwo od samego początku wiedziało, że istnieje w oparciu o Kościół. Wiedziało, że wobec tego musi się kierować wartościami, które Kościół reprezentuje. Co więcej, w tym dobrym okresie stosunków państwo - Kościół państwo było też świadome swojej misji stawania w obronie wiary i w obronie Kościoła.
To się nazywało: Polska przedmurzem chrześcijaństwa. Przecież nasza Ojczyzna spełniała tę rolę aż do XX wieku. Nie można np. odłączać zwycięstwa pod Wiedniem od Bitwy Warszawskiej. To było przecież takie samo osłanianie Polski, cywilizacji europejskiej i świata przed groźnym Wschodem, choć w nieco innej odmianie - najpierw przed islamem, a w 1920 roku przed zarazą bolszewicką. Doskonale rozumiał to przez całą historię Naród, który zawsze stawał w obronie Kościoła. Kościół ze swej strony wspierał państwo w realizacji najważniejszych zadań, które służyły Narodowi, takich jak choćby edukacja, pomoc potrzebującym, chorym... I to są te ogólnie pojęte wartości, które państwu towarzyszyły od początku, czyli od tysiąca lat.
Dzisiejsza władza w Polsce dąży do zniszczenia tej relacji i rozpoczyna wojnę z Kościołem.
- Jedną z podstawowych zasad w relacjach państwo - Kościół powinna być zasada autonomii. Kościół i państwo to byty autonomiczne, a więc funkcjonujące według własnych ontologii. Ale ta autonomia pociąga za sobą dobrze rozumianą tolerancję i współpracę, gdyż oba te byty pracują dla dobra Ojczyzny i dobra Narodu. Powiedzmy więc wprost: konflikt między nimi poza tym, że szkodzi i państwu, i Kościołowi, to szkodzi też Narodowi. Dlatego wzbudzanie jakiegokolwiek elementu walki pomiędzy tymi bytami zawsze jest działaniem niebezpiecznym i groźnym. Stąd też Kościół w trosce o Naród, w trosce o zachowanie naszego dziedzictwa religijnego i kulturalnego nie chce walki z państwem. Ale jednocześnie nie może być obojętny na walkę, na to, że jest atakowany przez władzę i musi odpowiedzieć odporem. Dlatego, że Kościół musi bronić swej autonomii, swego prawa do pełnienia misji w Narodzie. Swego prawa do głoszenia Ewangelii słowem i czynem. Jeżeli Kościołowi próbuje się tę autonomię odbierać, coś mu narzucać, ograniczać jego funkcjonowanie, to musi powiedzieć "non possumus". W historii potwierdził, choćby męczeństwem wielu swych członków, że jest do tego zdolny.
Dzisiejsza władza w Polsce dąży do zniszczenia tej relacji i rozpoczyna wojnę z Kościołem.
- Jedną z podstawowych zasad w relacjach państwo - Kościół powinna być zasada autonomii. Kościół i państwo to byty autonomiczne, a więc funkcjonujące według własnych ontologii. Ale ta autonomia pociąga za sobą dobrze rozumianą tolerancję i współpracę, gdyż oba te byty pracują dla dobra Ojczyzny i dobra Narodu. Powiedzmy więc wprost: konflikt między nimi poza tym, że szkodzi i państwu, i Kościołowi, to szkodzi też Narodowi. Dlatego wzbudzanie jakiegokolwiek elementu walki pomiędzy tymi bytami zawsze jest działaniem niebezpiecznym i groźnym. Stąd też Kościół w trosce o Naród, w trosce o zachowanie naszego dziedzictwa religijnego i kulturalnego nie chce walki z państwem. Ale jednocześnie nie może być obojętny na walkę, na to, że jest atakowany przez władzę i musi odpowiedzieć odporem. Dlatego, że Kościół musi bronić swej autonomii, swego prawa do pełnienia misji w Narodzie. Swego prawa do głoszenia Ewangelii słowem i czynem. Jeżeli Kościołowi próbuje się tę autonomię odbierać, coś mu narzucać, ograniczać jego funkcjonowanie, to musi powiedzieć "non possumus". W historii potwierdził, choćby męczeństwem wielu swych członków, że jest do tego zdolny.
Jeśli dziś Donald Tusk czy Waldemar Pawlak uważają, że państwu przeszkadza Kościół, to muszą wiedzieć, że stają w sprzeczności z całą tysiącletnią historią Polski w oparciu o modę antyklerykalizmu mającą swe inspiracje w przepoczwarzonym komunizmie czy w zlaicyzowanym Zachodzie. Panie Tusk, panie Pawlak, gdzie dziś się znajdujecie? Jeżeli panowie uważacie, że Polsce niepotrzebny jest Kościół, to nie jesteście na tej ziemi pomiędzy Tatrami a Bałtykiem, bo tu Kościół szedł zawsze ręka w rękę z państwem w służbie Narodowi i Ojczyźnie. WIĘCEJ na: www.naszdziennik.pl
Oprac. Jerzy Poleszczuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz