Zginął, bo nosił szkaplerz
Historia
ta wydarzyła się na początku XX w. w Zairze. Mieszkaniec tego kraju
Izydor Bakanja od misjonarzy dowiedział się o Chrystusie. Kilka miesięcy
później - 6 maja 1906 r. - przyjął chrzest i obrał imię Izydor. W tym
dniu otrzymał także szkaplerz karmelitański. Ten znak Maryi przywiódł go
do męczeństwa.
Bakanja
pochodził z rodziny ubogich rolników afrykańskiego plemienia Boanga.
Urodził się pod koniec XIX w. w wiosce Bokendela-Bekalaka. Jako młody
chłopiec Bakanja opuścił dom rodzinny i udał się do odległej Mbandaki.
Tam znalazł pracę w jednej z kolonizacyjnych firm budowlanych.
Przeprowadzka ta zmieniła całe jego życie, gdyż w Mbandaki spotkał
misjonarzy, od których po raz pierwszy usłyszał o Chrystusie. Po kilku
miesiącach przygotowania młody mężczyzna przyjął chrzest, w czasie
którego otrzymał imię Izydor. Misjonarze założyli na jego szyję
szkaplerz karmelitański.
Biczowanie
Trudna
sytuacja spowodowała, że Izydor powrócił w rodzinne strony. Ponieważ
tam jeszcze ludzie nie słyszeli o Chrystusie, chciał ich pozyskać dla
Niego. Ewangelizację rozpoczął od najbliższych. Niestety, bez
pozytywnych efektów. Jako że w rodzinnej miejscowości trudno było mu żyć
jako chrześcijaninowi, wyjechał z niej i znalazł pracę w miejscowości
Busiry. Był służącym u jednego ze współwłaścicieli belgijskiej spółki
handlowej, zajmującej się eksportem kauczuku i kości słoniowej.
Niedługo
potem Izydor wraz ze swym pracodawcą przeniósł się do Ikili, gdzie
został pomocnikiem innego kolonizatora - Van Cautera. Człowiek ten był
agnostykiem. Żywił awersję do chrześcijan i nie pozwalał swoim
pracownikom na noszenie jakichkolwiek symboli religijnych. Kiedy Van
Cauter zobaczył szkaplerz u Izydora, zażądał, by ten zdjął "księżowską
błyskotkę". Ponieważ mężczyzna odmówił, został skazany na biczowanie.
Jednak ta kara nie przeraziła chrześcijanina, który nadal uczył innych
pracowników modlitwy i zachęcał ich do przyjęcia chrztu. To jeszcze
bardziej rozwścieczyło Van Cautera. Wezwał Izydora, zerwał z jego szyi
szkaplerz i nakazał wymierzyć mu karę chłosty. Skórzanymi batami
zakończonymi ostrymi haczykami biczowano go ponad dwieście razy.
Zmaltretowanego mężczyznę porzucono w lesie. Jego ciało było strasznie
okaleczone. Wdało się zakażenie.
Bo był chrześcijaninem
Przypadkowo
przechodzący inspektor plantacji kauczuku znalazł konającego Izydora i
przewiózł go do pobliskiej wioski. Tam zajęli się nim miejscowi
chrześcijanie. Mężczyzna jednak nie wrócił już do zdrowia. Następne
miesiące jego życia były powolnym konaniem. Izydor bardzo cierpiał, ale
na nikogo się nie skarżył. Z jego ust usłyszeć można było słowa:
"Umieram, bo jestem chrześcijaninem. (...) Torturowano mnie tylko
dlatego, że jestem chrześcijaninem". Co więcej: przebaczył swojemu
oprawcy. Do misjonarzy, którzy przyjechali, by go odwiedzić powiedział:
"Naprawdę nie gniewam się na niego. Kazał mnie ubiczować - cóż, to jego
sprawa, bo powinien wiedzieć, co robi. Ja będę się za niego modlił. Tak,
kiedy będę w niebie, będę się za niego dużo modlił".
Izydor
do końca swoich dni nie rozstawał się z różańcem. Modlił się za swego
prześladowcę i w intencji rozwoju chrześcijaństwa wśród swych rodaków.
Izydor umarł w sierpniu 1909 r. Nawet w momencie śmierci na szyi miał szkaplerz.
Jego
męczeństwo za wiarę stwierdził werdykt cywilnego trybunału: "Z
przeprowadzonych badań wynika jasno, że tortury fizyczne, które
doprowadziły do śmierci Izydora Bakanja, a które zostały mu zadane za
noszenie przez niego zewnętrznych oznak wiary, stanowiły zamach na jego
moralną osobowość i na wolność kultu".
Śmierć
Izydora Bakanja przyniosła owoce - jego rodacy zaczęli masowo
przyjmować chrześcijaństwo. Heroiczna postawa męczennika wywarła duże
wrażenie na współczesnych mu ludziach. Świadectwa chrześcijan
kongijskich mówią, że jego grób był zawsze otaczany szczególną czcią, a
drewniany krzyż upamiętniał miejsce jego męczeństwa.
Błogosławiony...
W
kwietniu 1994 r. Bł. Jan Paweł II wyniósł na ołtarze Izydora Bakanja. W
czasie uroczystości powiedział m.in.: "Beatyfikacja dzisiejsza ma
szczególną wymowę. Jest to wymowa heroicznej wiary (...). Człowiekiem
takiej właśnie heroicznej wiary byłeś ty, Izydorze Bakanja, młody
chrześcijaninie z Zairu. (...) Twoje uczestnictwo w paschalnym misterium
Chrystusa, w najwyższym dziele Jego miłości, było całkowite. Pragnąłeś
za wszelką cenę pozostać wierny przyrzeczeniom twojego chrztu i tak jak
twój Mistrz zostałeś za to ubiczowany. Przebaczyłeś swoim prześladowcom,
jak twój Mistrz na krzyżu, i stałeś się twórcą pokoju i pojednania.
(...) Zapraszasz nas do przyjęcia, za twoim przykładem, daru Jezusa,
który na krzyżu ofiarował nam swoją Matkę (por. J 19, 27). Odziany w
"szatę Maryi", tak jak Ona i razem z Nią, kontynuowałeś twoją
pielgrzymkę wiary (...) Pomóż nam, którzy musimy przejść tę samą drogę,
abyśmy potrafili patrzeć z ufnością na Maryję, obrać Ją sobie za
przewodniczkę i pod Jej opieką kroczyć mężnie przez życie, świadcząc
wobec innych o Chrystusie i o Jego Ewangelii".