Coraz mniej
Polaków stać na wakacyjne wyjazdy. W ubiegłym roku wzrosła liczba osób
zagrożonych i dotkniętych ubóstwem.
Według
GUS, bieda w Polsce doskwiera szczególnie rodzinom wielodzietnym. Pani
Maria z Wielkopolski na podręczniki dla sześciorga dzieci będzie musiała
zaciągnąć kredyt.
To kolejny
przykład ubożenia polskiego społeczeństwa, ubożenia, które w Polsce pod rządami
Donalda Tuska coraz bardziej się nasila.
Z ostatnich
danych ośrodków badania opinii społecznej wynika, że w tym roku na urlopowe
wyjazdy wybiera się jedynie 25 proc. respondentów. W minionym roku z wypoczynku
poza miejscem swojego zamieszkania skorzystało 31 proc. ankietowanych. Aż
połowa z tych, którzy zadeklarowali, że nigdzie nie wyjechali na wypoczynek,
przyznała, że powodem był brak pieniędzy.
Czytając
ostatni raport Głównego Urzędu Statystycznego, trudno nie wyciągnąć wniosków,
że wielu Polakom pieniędzy brakuje nie tylko na wakacje, ale wręcz na artykuły
pierwszej potrzeby.
Z danych GUS wynika, że w ostatnich latach wzrosła liczba
osób zagrożonych ubóstwem lub żyjących wręcz poniżej granicy ubóstwa.
Na "zielonej wyspie" kwitnie bieda
Na "zielonej wyspie" kwitnie bieda
"Po okresie spadku w latach
2006-2008, a następnie paroletniej stabilizacji, w 2011 r. odnotowano wzrost
poziomu zagrożenia ubóstwem skrajnym w Polsce" - stwierdza GUS w
przedstawionym w czerwcu raporcie pt. "Ubóstwo w Polsce w 2011 r.".
Z dokumentu wynika, że poniżej tzw.
ustawowej granicy ubóstwa (351 zł na osobę w rodzinie i 477 zł na osobę
samotną) w ubiegłym roku żyło 6,5 proc. osób w gospodarstwach domowych. GUS
przyznaje jednak, że granica ustawowa ubóstwa nie oddaje rzeczywistej skali
problemu biedy w Polsce. Tak więc utrzymując niskie "progi ubóstwa"
przy rosnących cenach towarów i usług i zamrożonych płacach, rząd o połowę
"zredukował" biedę w Polsce. Ale tylko na papierze. W rzeczywistości
coraz bardziej drąży ona polskie społeczeństwo. W minionym roku aż 47 proc.
rodzin z czworgiem lub większą liczbą dzieci miało wydatki na takim poziomie.
To pokazuje, że biedą dotknięte są przede wszystkim rodziny wielodzietne.
Profil biedy?
Przyznają to również autorzy raportu GUS. "Grupę najbardziej zagrożoną ubóstwem stanowią rodziny wielodzietne. Już przy trojgu dzieciach odsetek ubogich przekracza przeciętną. Wśród małżeństw z co najmniej czworgiem dzieci na utrzymaniu - ok. 29,5 proc. osób żyło w 2011 r. w sferze ubóstwa ustawowego i ok. 24 proc. w sferze ubóstwa skrajnego. Dla porównania - osoby z rodzin niepełnych były we względnie lepszej sytuacji niż osoby z rodzin wielodzietnych" - zaznaczono w raporcie.
Profil biedy?
Przyznają to również autorzy raportu GUS. "Grupę najbardziej zagrożoną ubóstwem stanowią rodziny wielodzietne. Już przy trojgu dzieciach odsetek ubogich przekracza przeciętną. Wśród małżeństw z co najmniej czworgiem dzieci na utrzymaniu - ok. 29,5 proc. osób żyło w 2011 r. w sferze ubóstwa ustawowego i ok. 24 proc. w sferze ubóstwa skrajnego. Dla porównania - osoby z rodzin niepełnych były we względnie lepszej sytuacji niż osoby z rodzin wielodzietnych" - zaznaczono w raporcie.
Jest to
właśnie dodatkowy problem męża pani Marii z woj. wielkopolskiego. Ale jego
przykład pokazuje, że choroba, choć utrudnia aktywność, to jednak nie musi jej
uniemożliwiać. Mężczyzna, mimo że przeszedł trepanację czaszki i często musi
korzystać z pomocy lekarza, nie poddaje się. Prowadzi drobną działalność
gospodarczą, by zarobić na utrzymanie rodziny. Pomagają w tym zarobki żony,
nauczycielki kontraktowej.
Dodaje, że mimo to ich dochody
rozłożone na dziewięć osób ledwie przekraczają poziom ubóstwa ustawowego, czyli
351 zł na osobę.
Nieco
większe są dochody pana Tadeusza i pani Grażyny z województwa
warmińsko-mazurskiego. To jedno z województw, w których - jak wynika z raportu
GUS - mieszka najwięcej osób o wydatkach poniżej granicy ubóstwa. Pozostałe to
- jak w poprzednich latach - podlaskie, lubelskie i świętokrzyskie. Pan Tadeusz
również "pasuje" do modelu GUS z innego powodu. On także ma problemy
ze zdrowiem z powodu wypadku, który miał jeszcze przed ślubem.
Pracowite wakacje
Pracowite wakacje
Ale to tylko
statystyka. Ludzie dotknięci lub zagrożeni ubóstwem żyją we wszystkich
województwach. Dla większości z nich czas wakacji... będzie zapewne szczególnie
pracowity.
- Ostatni
raz na wakacje całą rodziną wyjechaliśmy w 2008 r., a to tylko dzięki pomocy
diecezjalnej Caritas, miejscowego księdza proboszcza oraz naszej wspólnoty -
mówi pani Maria z województwa wielkopolskiego. Wraz z mężem wychowuje siedmioro
dzieci. Cieszy się, że w tym roku przynajmniej dwaj jej synowie pojadą na
krótki wypoczynek dzięki pomocy miejscowego kapłana. - Jeden syn pojedzie z
ministrantami jako opiekun, a drugi - jako uczestnik wypoczynku nad wodą -
wyjaśnia. - Nasze starsze dzieci szukają jakiejś dorywczej pracy - pomoc w
ogrodzie itp., aby mieć pieniądze na ubranie, obuwie czy po prostu na lody -
relacjonuje matka. Ponadto dzieci pomagają w pracach w ogródku działkowym,
gdzie rodzina uprawia owoce i warzywa, z których wykonuje przetwory na zimę.
Wakacje takim rodzinom kojarzą się raczej z pracą, tym bardziej że zaraz po nich zaczyna się rok szkolny, a to oznacza konieczność zakupu wyprawek dla dzieci: książek, zeszytów, kredek itd. Wyprawka na kredyt
Wakacje takim rodzinom kojarzą się raczej z pracą, tym bardziej że zaraz po nich zaczyna się rok szkolny, a to oznacza konieczność zakupu wyprawek dla dzieci: książek, zeszytów, kredek itd. Wyprawka na kredyt
- Darmowa
edukacja nie jest darmowa, bo wyprawka dziecka do szkoły z pakietem podstawowym
to koszt ok. 500 złotych. Przedszkola, żłobki też nie są darmowe, opieka
zdrowotna również jest dzisiaj tematem kontrowersyjnym - wyliczają z kolei
państwo Tadeusz i Grażyna z woj. warmińsko-mazurskiego. Wychowują troje dzieci
w wieku 1, 3 i 5 lat.
.- Będziemy
musieli zaciągać kredyt, by kupić dzieciom podręczniki do szkoły - mówi smutno.
Polityka edukacyjna dotychczasowych rządców resortu edukacji wywołuje cierpkie
komentarze rodziców, których kosztem politycy testują swoje oryginalne pomysły
oświatowe. - Polskim reformom oświatowym nadaje się złe kierunki, ponieważ co
roku zmieniane są podręczniki, więc nie możemy wykorzystywać powtórnie książek,
z których uczyły się starsze dzieci. To jest tylko nakręcanie dochodów wydawnictwom
- wskazuje oburzona pani Maria.
Bo to nie ich wyborcy?
Bo to nie ich wyborcy?
- Ubóstwo obecnego rządu kompletnie nie interesuje, o
czym przekonuję się każdego dnia w Sejmie RP. Takiego poziomu cynizmu,
ignorancji, arogancji i nieodpowiedzialności rządzących nigdy dotąd nie
widziałam - mówi oburzona prof. Józefa Hrynkiewicz, kierownik Zakładu
Profilaktycznych Funkcji Polityki Społecznej w Instytucie Stosowanych Nauk
Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, obecnie poseł PiS. Profesor Hrynkiewicz właśnie taką
postawą tłumaczy zjawisko wzrostu poziomu ubóstwa w okresie rządów PO, choć
jego przyczyny są od lat podobne, tyle że nie zawsze ujmowane w statystykach. A
jednak wielu z nich zdobyło awans zawodowy na obczyźnie, a zapewnione im
warunki, również w ramach wsparcia rodziny, sprawiają, że nie chcą dziś wracać
na "zieloną wyspę" Donalda Tuska.
Jego rząd,
poza kilkoma propagandowymi pomysłami, jak choćby zwiększenie limitu odliczeń
na trzecie dziecko i kolejne, niewiele zrobił, by nie tylko zachęcić emigrantów
do powrotu, ale przynajmniej nie dopuścić do dalszego ubożenia społeczeństwa.
Eksperci, ale także same rodziny, wskazują, że aby zmniejszać poziom
biedy w Polsce, trzeba podejmować działania wręcz odwrotne do pomysłów obecnego
rządu - stymulować powstawanie nowych firm, ale też nie likwidować tych
działających dotychczas, obniżyć 23-procentowy podatek VAT na artykuły
dziecięce, odmrozić próg minimum uprawniający do pomocy socjalnej itd. Możliwości
jest wiele, a dostarczają je choćby pomysły realnie dbających o rodziny władz
wielu europejskich krajów. W dzisiejszej Polsce brakuje jak zwykle "woli
politycznej". Bo wyborcom PO żyje się lepiej?
Mariusz Bober