Przecież Mesjasz już przyszedł. Od Jego narodzenia liczymy nasz czas. A więc
urodził się 2012 lat temu. Założył religię, która z czasem stała się największą
religią na świecie. Jego etyczna nauka
jest tak wzniosła, że nikt przed Nim ani po Nim nie ogłosił nic lepszego. Ewangeliści
poświadczają, że na potwierdzenie swojej misji Jezus uczynił wiele cudów,
ukoronowanych Jego własnym zmartwychwstaniem. Wszystkie proroctwa o Mesjaszu
spełniły się na Jego Osobie. Dlaczego więc Żydzi Go odrzucili i cały czas cierpliwie
nadal czekają na innego Mesjasza?
Monoteizm, czyli wiara w Jednego Boga była trudna dla Żydów. Ale jeszcze
trudniejsza do zrozumienia dla nich okazała się osoba zapowiadanego przez proroków
Mesjasza. W Biblii Mesjasz ukazany jest jako potężny król, tryumfator i
zwycięzca. Są również teksty, które przedstawiają Go jako kogoś cierpiącego,
pokonanego i w końcu zabitego. Jeżeli Mesjasz będzie tryumfował i ma założyć
wieczne królestwo, to jak może być pokonany? Dlatego teksty, które mówiły o
cierpieniu i śmierci Mesjasza Żydzi odnosili albo do siebie jako do narodu
cierpiącego, albo jako niezrozumiałe pozostawiali na uboczu. Wieczne królestwo,
które Mesjasz miał założyć rozumieli jako królestwo żydowskie, w którym inne
narody będą im podporządkowane.
Jezus pochodził z
pokolenia Judy i rodu Dawida, tak jak zapowiadali prorocy. Gdy nazywano Go
Synem Dawida, kapłani nie zaprzeczali tego doniosłego faktu. W świątyni bowiem
przechowywano genealogiczne dokumenty i jakiekolwiek roszczenia do tytułu Syna
Dawida, z którego rodu miał pochodzić Mesjasz, można było sprawdzić, co też kapłani
i faryzeusze skwapliwie uczynili. Dlatego też nie protestowali, gdy Jezusa
nazywano Synem Dawida. Niedługo po ukrzyżowaniu Jezusa, Żydzi wywołali
powstanie przeciwko Rzymianom. W rezultacie miasto zostało zburzone, a
świątynia spalona i wraz z nią zostały spalone wszystkie zapisy rodowe. Od tego
czasu żaden pretendent na Mesjasza nie będzie już mógł udowodnić swojego
dawidowego pochodzenia. Stawia to naród żydowski w dziwnej sytuacji. Jak można
będzie teraz uznać kogoś za Mesjasza, skoro nie istnieją żadne rodowody, żadne
genealogiczne dokumenty? Co do Jezusa, historia potwierdza, że urodził się
jeszcze przed spaleniem świątyni, także On mógł rzeczywiście potwierdzić swoje dawidowe pochodzenie.
Kapłani i starszyzna
żydowska odrzuciła Jezusa i dzisiaj Żydzi nadal Go nie uznają. Mesjasz bowiem,
jak się spodziewali, miał całkowicie zlikwidować zło na ziemi. „Za dni Jego
zakwitnie sprawiedliwość i wielki pokój, aż księżyc nie zgaśnie. I panować
będzie od morza do morza, od Rzeki aż po krańce ziemi” (Ps 72, 7-8).
Mesjasz przybył, a
sprawiedliwości i pokoju nadal nie ma. Ponadto większość ludzi albo nie
słyszała jeszcze o Chrystusie, albo nie chce uznać Jego władzy. Jak więc może
panować: „aż po krańce ziemi”? Więc konkludują, że te proroctwo się nie
spełniło. Stąd według nich, Jezus nie mógł być prawdziwym Mesjaszem.
Nie spełniło się za
pierwszym razem, ale na pewno wypełni się przy Jego drugim przyjściu. W
prorockich wizjach pierwsze i drugie przyjście Mesjasza nakładają się na siebie
i mieszają. Prorocy widzieli przyszłość jakby na dwóch poziomach. Od razu nie
wiadomo, które wydarzenia będą się działy podczas pierwszego przybycia
Mesjasza, a które przy Jego powtórnym przyjściu.
Ponadto, czyż świat od
czasu narodzenia Jezusa nie zmienił się na lepsze? Jakie trudne i okrutne było
życie i obyczaje przed Chrystusem. Swoim nauczaniem Jezus zasiał dobre ziarno
na ziemi, ale ono będzie rosło i dojrzewało przez pokolenia, aż do końca
świata. W międzyczasie rzeczywistość nie będzie jeszcze idealna. Dopiero przy
Jego drugim przyjściu i po Sądzie Ostatecznym proroctwa o doskonałej
szczęśliwości spełnią się całkowicie: „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a
śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie
będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21, 4).
Diakon Franciszek