czwartek, 31 maja 2012

Julia de Blanckville-Branicka

O grzechu przeciwko Duchowi Świętemu i sensacjach redaktora Sławomira Budzika

Grzech przeciwko Duchowi Świętemu

Rzecz ta jest ekstremalnie ważna: grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Straszna wina, która nie może być człowiekowi odpuszczona – według słów samego Zbawiciela. Ponieważ katechizmowe wyliczenie odmian tego grzechu, nie w pełni oddaje jego grozę, wytłumaczmy to na przykładzie.
Nie ma lepszego przykładu tego grzechu, niż postawa żydowskiej starszyzny po Zmartwywstaniu Chrystusa. Dwie grupy osób nie musiały wierzyć w Zmartwywstanie. Oni wiedzieli, że Pan Jezus powstał z martwych i udowodnił, że jest Mesjaszem i Synem Bożym. Pierwszą grupą byli oczywiście uczniowie Zbawiciela, którzy Go widzieli, z Nim rozmawiali, ba! - Dotykali Go i nawet razem jedli. Wyciągnęli z tego jedyny poprawny wniosek, który słowami wyraził Apostoł Tomasz, zwany Dydymos: „Pan mój i Bóg mój!”. I o tej prawdzie zaświadczyli potem całym swoim życiem i męczeńską śmiercią.
Ale druga grupa osób też o Zmartwywstaniu wiedziała. To elita Sanhedrynu. To do nich udali się przerażeni rzymscy żołnierze i opowiedzieli, co widzieli. Intencja rzymskich najemników była oczywista: chcieli oni, by starszyzna żydowska „pomówiła z namiestnikiem” i wytłumaczyła mu, że nie można ich winić o nie wykonanie rozkazu. Rzymskiemu żołnierzowi za ucieczkę z posterunku groziła tylko jedna kara: kara śmierci. I pół biedy, jeśli ścięli głowę – dla przykładu mogli ukrzyżować. Oni nie tylko opuścili posterunek, ale także nie wykonali rozkazu wprost: grób, który mieli „upilnować”, pozostawili pusty.
Zastanówmy się, jak mogła wyglądać relacja, jaką zdali elicie Sanhedrynu w świątyni jerozolimskiej, gdzie domyślnie się udali. Może na przykład tak:
„Setnik wybrał nas do tego zadania, doświadczonych i sprawnych. Kazał fasować po trzy dodatkowe oszczepy, prowiant i „posca” (napój rzymskich żołnierzy) na całą dobę. Każdy z nas dałby w walce spokojnie radę i dziesięciu z jakiejś cywil-bandy. Setnik powiedział też, że jeżeli uczniowie tego ukrzyżowanego przyjdą po jego ciało, to najprawdopodobniej o świcie. W nocy za ciemno, a gdy się na dobrze rozwidni – za duży ruch na drodze do miasta. Trwaliśmy więc w gotowości, najsilniejszy oddział przy wejściu do grobu. I wtedy… Z nieba zaczęli się spuszczać jacyś tacy „biali”. Piękni byli… Ale na ich widok ogarniało takie przerażenie, że aż nas zamurowało! Nie mogliśmy ruszyć ani ręką, ani nogą. Jeden z tych białych podszedł do kamienia i jakby wykonał taki rozkazujący ruch ręką. I kamień odsunął się sam. I wtedy… Widzieliśmy w środku rozbłysk jakiegoś niezwykłego światła. A potem ten „truposz” po prostu wstał i wyszedł na zewnątrz! Tak stał chwilę, a ci wszyscy „biali” padli przed Nim na twarze i oddawali Mu królewski hołd! Potem On odszedł, a „biali” razem z Nim. Tylko jeden został. Potem przyszły trzy baby z koszami z wonnościami, dwie starsze i jedna młoda. One weszły do grobu, a jedna z nich, ta najmłodsza, szczerze mówiąc extra-laska – weszła i wyszła, i zaczęła strasznie beczeć.  
Te dwie, widzieliśmy, chyba w środku rozmawiały z tym jednym „białym”, który został. A do tej beczącej podszedł Ten, który Zmartwywstał, i ją pocieszał. Była mgła, jak to teraz o poranku, i On wyszedł z tej mgły. Chwilę rozmawiali – i ona potem gdzieś rozradowana poleciała, zresztą biegła jak szalona. Potem i te dwie baby odeszły, po rozmowie z tym „białym”, rozradowane i szybkim krokiem. A potem my odzyskaliśmy władzę w nogach i przyszliśmy tutaj. Chcemy, żebyście pomówili z Poncjuszem – bo przecież my mieliśmy pilnować truposza – a nie jakiegoś żydowskiego Boga!”
Tak – te słowa mogły brzmieć dokładnie tak, lub podobnie. Elita Sanhedrynu wysłuchała relacji bezpośrednich świadków Zmartwywstania. I kilkudziesięciu żołnierzy, zgodnie mówiących to samo – było jak najbardziej wiarygodnymi świadkami. Wiemy, co zrobili dalej „starsi ludu”. Zdecydowali się nadal trwać w swoim błędzie! I to jest właśnie grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Ich własne księgi Starego Przymierza definiowały ten grzech słowami samego Mojżesza: „Bóg nie może wybaczyć odstępstwa świadomych!”
Aczkolwiek w wypadku „starszych ludu”, było tak jak to zwykle jest z tym grzechem. „Klamka” wiecznego potępienia nie zapada od razu. Elity Sanhedrynu zobaczyły jeszcze cuda czynione przez Apostołów, usłyszały ich naukę. Zobaczyły działanie Ducha Świętego i szybki rozwój Kościoła. I nadal trwali w odrzucaniu prawdziwego Mesjasza, a na rozwój Kościoła odpowiedzieli prześladowaniami! A przecież cały czas mogli się wycofać – ot, choćby udać się do Apostołów, jak swego czasu nocą Nikodem, i zapytać: No dobrze, zabiliśmy Mesjasza - wy byliście najbliżej Jego, powiedzcie teraz nam, co mamy czynić?
Ten upór, to świadome trwanie w złu mimo pełnej świadomości Prawdy… O, to jest właśnie najstraszniejsza z win, która nie może człowiekowi być odpuszczona – grzech przeciwko Duchowi Świętemu.
Sensacje redaktora Budzika i Ojca Karpińskiego
Słuchamy uważnie programów radiowych, o zgrozo, radia Ojców Jezuitów. Ostrzegliśmy zresztą przed pakowaniem się w kolejne kłamstwa. Nic to nie przeszkodziło Ojcu Jezuicie uparcie twierdzić, że loża masońska P-2 i loża P-2 Vaticana – to jedno i to samo. A tu się sprawa ma jak z Fordem Fiesta i Fordem Ranch King’iem. Niby i tu, i tu, stoi nazwa „Ford” – ale niestety to zupełnie nie te same samochody! Ojciec Karpiński zresztą w sobotę 19 maja na Mszy św. dla maturzystów w bazylice św. Jacka wypowiedział znamienną naukę: Cieszmy się, bo jesteśmy idealni! Jesteśmy dokładnie tacy, jak Pan Bóg nas stworzył! Jesteśmy idealni! I z Mszy św. konsekwentnie robiono festyn ku czci człowieka – dokładnie tak jak forsuje masoneria. Kościół ubóstwiania człowieka, a nie oddawania czci Panu Bogu! Tu drobna uwaga Ojcu Jezuicie: Pan Bóg stworzył nas nieco inaczej, a z winy naszych pra-rodziców natura człowieka jest skażona przez grzech pierworodny. I wcale nie jesteśmy idealni!
Taka drobnostka, że przy okazji, gdy włoskiej policji, zresztą ścigającej aferę Banco Ambrosiano, wpadły w ręce archiwa loży P-2 - był tam i raport „brata Buana” (arcybiskupa Buniniego), który donosił, że dzieło zniszczenia liturgii katolickiej zostało wykonane zgodnie z instrukcjami „braci” – taka drobnostka uszła uwadze Ojca Jezuity referującego odnalezienie archiwów tejże loży. A szkoda…
Redaktora Sławomira Budzika „ubodło”, że w Chicago mówi się otwarcie, że Episkopat Polski znalazł się w stanie zbiorowej ekskomuniki. Pan redaktor zapomniał dodać, że mówi się tak w związku z jawnie lucyferycznym sanktuarium, bluźnierczo nazwanym „Golgotą Beskidów” – przeciwko któremu nie zaprotestował żaden z polskich hierarchów. Do tego bluźnierczo wyświęconym! A to stanowi winę promocji i protekcji satanizmu. A ta zaś stanowi najgorszą odmianę grzechu apostazji – czyli odejścia od Wiary w Chrystusa. No i grzech apostazji pociąga za sobą „automatyczną” ekskomunikę – co w kodeksie prawa kanonicznego „stoi” aż nadto wyraźnie. O głoszeniu przez tenże Episkopat jawnych herezji – np. nakazywaniu czci dla Chrystusa tylko jako dla „pokornego sługi” – nawet nie wspominajmy…
A pewien masoński brat, którego masońskiego imienia jeszcze w tym momencie nie ujawnimy, udaje dobrego ojczulka i mówi o nie odchodzeniu z Kościoła. Przy okazji Rycerze Chrystusa Króla są nazywani „sektą” – co jest jawnym bluźnierstwem. Kodeks prawa kanonicznego i odnośne dokumenty papieskie mówią wprost o sekcie tylko w jednym jedynym wypadku, i dla ścisłości chodzi o, cytując: „sektę masońską”. Która zostaje uznana za działającą przeciwko Kościołowi i należy do kategorii tego typu organizacji. Redaktora Budzika Rycerze „ubodli” tak bardzo, że nazywa ich „religijnymi terrorystami”. Pewno nad panem redaktorem stoją tacy rycerze, przystawiają mu jakiegoś gun’a do pleców i terroryzują: „Będziesz źle gadał o Rycerzach, bo jak nie, to…”
Cóż, daliśmy szansę. Nadal zwlekamy z publikacją następnych dokumentów. Pozostaje apelować o opamiętanie się. Naszym kapłanom pozostaje dedykować tę myśl: Odstępstwo świadomych – straszna rzecz…
Ja sama jestem wstrząśnięta takim oto odkryciem. Maria Sima, osoba w XX wieku obdarzona największym chyba charyzmatem obcowania z Duszami czyśćcowymi, w swojej książce: „Moje przeżycia z Duszami czyśćcowymi”, opisała rozmowę z duszą pewnej zakonnicy. Tażeż dusza ukazała się jej z rękami zwęglonymi aż do łokci, żarzącymi się żywym ogniem - i prosiła o modlitwę. „Za co cierpisz tak strasznie?” – Zapytała pani Sima. „Podawałam wiernym Komunię Świętą, a to wolno robić tylko księdzu.” – odpowiedziała cierpiąca Dusza. A moje odkrycie było następujące: Ten fragment z polskiego tłumaczenia książki pani Marii Simy – po prostu usunięto! Ciągle o tym powtarzam. Bo to jest właśnie wchodzenie na najbardziej niebezpieczną drogę: Grzech przeciwko Duchowi Świętemu…
Pytania bez odpowiedzi
Ja ciągle oczekuję odpowiedzi, dlaczego w Chicago znieważa się biskupią godność Księdza Biskupa Christiana Lamberta? Czy mam przedrukować kopie listów kolejnych Papieży do arcybiskupów prawosławnych czy anglikańskich – z pełną zachowaną tytulaturą? Gdzie się podział szacowny ekumenizm naszych kapłanów? A wszak Stowarzyszenie Papieża Leona XIII różni od nas tylko to, że odprawiają Msze św. w rycie trydenckim i trzymają się konsekwentnie Liturgii z przed Soboru Watykańskiego II.
A może ktoś mi odpowie, czy „fałszywy biskup” może mieć Stygmaty Męki Pańskiej i być cenionym egzorcystą?
To dlaczego kolejny kapłan polonijny mówi: „Pan Lambert”?
A może ktoś mi w końcu odpowie, co konkretnie złego jest w katechezach Księdza Biskupa Christiana Lamberta? Gdzie są te straszliwe „niebezpieczeństwa”, przed którymi tak gorliwie ostrzega pewien mason?
Margaretki
„Margaretka” to modlitwa za kapłanów. Tę modlitwę podyktowała w Medjugorie „osobiście” sama Królowa Nieba i Ziemi – Matka Boża.
Do „Margaretki” potrzeba siedem osób. Każda codziennie, w kolejnym „swoim” dniu tygodnia, odmawia siedem razy modlitwy: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i „Chwała Ojcu”. Wszystko w intencji konkretnego Księdza katolickiego. I co ważne, jest to zobowiązanie do modlitwy do końca życia. Te w sumie 21 modlitw poprzedza następująca aklamacja (podyktowana przez Matkę Bożą):
„O Jezu, Boski Pasterzu, który powołałeś Apostołów, aby uczynić ich rybakami dusz ludzkich, Ty, który pociągnąłeś ku Sobie księdza … , uczyń Go Swoim godnym naśladowcą i sługą. Spraw, aby dzielił z Tobą pragnienie powszechnego zbawienia, dla którego na wszystkich ołtarzach uobecniasz Swoją Ofiarę. Ty o Panie, który żyjesz na wieki, aby wstawiać się za Twoim ludem, otwórz przed Nim nowe horyzonty, by dostrzegał świat spragniony światła prawdy i miłości; by był solą ziemi i światłością świata. Umacniaj Go Twoją mocą i błogosław Mu. Święty (imię patrona), którego imię nosi ksiądz … , Twojej szczególnej opiece polecam Go dzisiaj. Proszę Cię, abyś wstawiał się za Nim przed Bogiem i pomagał Mu we wszystkich potrzebach. Spraw aby dochował Bogu wierności i owocnie pracował dla Jego większej chwały. Maryjo, Matko Boża, strzeż go przed wszelkim złem. Amen.”
Cóż – jeden z tego wniosek. Organizujmy się w grupy siedmio-osobowe i zaczynajmy te „Margaretki” za naszych Księży. Jak najszybciej, jak najwięcej.
Za księdza Andrzeja Piotra i Ojca Karpińskiego też. Bo Kościół Boży na naszych oczach ginie, rozkładany – zgodnie z przepowiedniami św. Anny Katarzyny Emmerich – rękami samych kapłanów. Zamieniany w bluźnierczą świątynię ubóstwiania człowieka i zniewag dla Pana Jezusa Eucharystycznego…
Acha, gdyby ktoś miał wątpliwości… My wierni świeccy biskupów ani kapłanów sług masonerii – po prostu nie chcemy! I potrafimy to wyegzekwować! Powiedzmy to jasno i bez ogródek. Te piękne kościoły zbudowane przez naszych przodków (i utrzymywane przez nas) – są dla prawdziwych katolickich Księży! A że w wypadku nawrócenia, potrafimy wiele wybaczyć – to inna, myślę, że „oczywista oczywistość”! Tyle, że – nawrócenie najpierw!!!