sobota, 9 czerwca 2012

CORAZ WIĘCEJ LUDZI SUMIENIA!

"My pigułek nie sprzedajemy"
 
"W trzech aptekach odmówiono mi sprzedaży leków antykoncepcyjnych dla żony. Farmaceuci zasłaniali się "klauzulą sumienia". Albo niech obsługują klientów, albo pracują na zapleczu" - mówi pan Zbigniew z Opola.
 
escapelle(1).jpgZ receptą na antykoncepcyjne globulki dopochwowe pojechał najpierw do apteki na al. Witosa, następnie na Sosnkowskiego, a potem na Chabry. Wszędzie na próżno. - Grzecznie, acz stanowczo odmówiono mi ich sprzedaży, właśnie ze względu na klauzulę sumienia. Poradzono, bym poszedł gdzieś indziej - relacjonuje pan Zbigniew. Mówi, że nie poczuł się nieswojo, gdy przy innych klientach wyjawiono, po co przyszedł. Poza tym nie chce być odsyłany w sprawie środków, które są legalne i dopuszczone do sprzedaży. - Rozumiem, że niektórzy farmaceuci mogą mieć wątpliwości z wydawaniem środka antykoncepcyjnego, ale w takim razie może mogliby pomyśleć o pracy na zapleczu, bez kontaktu z klientem? - zastanawia się poirytowany.
 
Ale w końcu pan Zbigniew tę receptę zrealizował w aptece przy Szarych Szeregów - zauważamy.
- Nie wiem, co powiedzieć. Ja się z czymś takim nie spotkałam - odparła Anna Kut.
 
Natomiast Grażyna Szymańska, właścicielka apteki na Sosnkowskiego, podkreśla: - My sprzedajemy wszystko, nawet tabletki wczesnoporonne.
 
Inaczej jednak sprawa wygląda, gdy farmaceuci godzą się na rozmowę anonimowo. - Musimy sprzedawać, bo jest nacisk ze strony pracodawcy. Wiadomo; jak mniejsza sprzedaż, to mniejszy zysk. Ale ja się z tym źle czuję. Co innego jak sprzedaję tabletki antykoncepcyjne, wtedy jakby tego dziecka jeszcze nie ma. Ale co innego, jak mam sprzedać tabletki wczesnoporonne. Uważam, że byłoby to pomaganie w czymś złym, więc odmawiam - mówi nam jeden z farmaceutów, proszący o niepodawanie, z której jest apteki.
 
- Ja również kiedyś przeprosiłam panią i nie sprzedałam jej tabletek. Zobaczyłam, co jest na recepcie, i poprosiłam koleżankę, żeby mnie zastąpiła - opowiada inna pracownica apteki.
 
Przeciwny takiemu zachowaniu jest Oskar Orski, właściciel jednej z sieci aptek. - To lekarz decyduje, czym pacjenta leczyć. Przecież tabletki antykoncepcyjne przyjmuje się także w celach leczniczych. Decyzje osób, które odmawiają wydania leku, wydają mi się dziwne - mówi.
 
Przypomnijmy, że Sejm jeszcze nie podjął decyzji, czy wprowadzić w życie tzw. klauzulę sumienia aptekarzy. W internecie wciąż są zbierane za tym podpisy, które zainicjowało Stowarzyszenie Katolickich Farmaceutów Polskich. Na stronie stowarzyszenia czytamy, że "farmaceuci są zmuszani do sprzedawania środków farmakologicznych niszczących ludzką płodność lub zabijających zarodek ludzki i jest to objaw poważnej dyskryminacji". Zwolennicy klauzuli sumienia tłumaczą, że sprzedawanie środków antykoncepcyjnych jest niezgodne z kodeksem etycznym aptekarza, w którym stwierdza się, że powołaniem aptekarza jest współudział w ochronie życia i zdrowia oraz zapobieganie chorobom. Oraz że farmaceuta musi posiadać wolność postępowania zgodnie ze swoim sumieniem.
 
Do tej pory zebrano ponad kilkanaście tysięcy podpisów. Wprowadzenie klauzuli poparł także m.in. szef Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharkiewicz, który oświadczył, że "farmaceuta to nie sprzedawca leków, ale jeden z zawodów medycznych". 
 
 
Kochani jest to radosna nowina, że przybywa ludzi sumienia, jest ich coraz więcej. Polacy mają sumienie, mają wrażliwość na Boży Dar jakim jest ludzkie życie. Cieszymy się z tych informacji. Wszystkich farmaceutów, lekarzy obejmujemy swoją modlitwą, aby zawsze wybierali zgodnie ze swoim sumienie, wg. zamysłów Pana Boga. Bóg zwycięży!
 
echochrystusakrola.info