"My pigułek nie sprzedajemy"
"W trzech aptekach odmówiono mi sprzedaży leków
antykoncepcyjnych dla żony. Farmaceuci zasłaniali się "klauzulą
sumienia". Albo niech obsługują klientów, albo pracują na zapleczu" - mówi pan Zbigniew z Opola.
Z
receptą na antykoncepcyjne globulki dopochwowe pojechał najpierw do
apteki na al. Witosa, następnie na Sosnkowskiego, a potem na Chabry.
Wszędzie na próżno. - Grzecznie, acz stanowczo odmówiono mi ich
sprzedaży, właśnie ze względu na klauzulę sumienia. Poradzono, bym
poszedł gdzieś indziej - relacjonuje pan Zbigniew. Mówi, że nie poczuł
się nieswojo, gdy przy innych klientach wyjawiono, po co przyszedł. Poza
tym nie chce być odsyłany w sprawie środków, które są legalne i
dopuszczone do sprzedaży. - Rozumiem, że niektórzy farmaceuci mogą mieć
wątpliwości z wydawaniem środka antykoncepcyjnego, ale w takim razie
może mogliby pomyśleć o pracy na zapleczu, bez kontaktu z klientem? -
zastanawia się poirytowany.
Ale w końcu pan Zbigniew tę receptę zrealizował w aptece przy Szarych Szeregów - zauważamy.
- Nie wiem, co powiedzieć. Ja się z czymś takim nie spotkałam - odparła Anna Kut.
Natomiast Grażyna Szymańska, właścicielka apteki na Sosnkowskiego,
podkreśla: - My sprzedajemy wszystko, nawet tabletki wczesnoporonne.
Inaczej jednak sprawa wygląda, gdy farmaceuci godzą się na rozmowę anonimowo. - Musimy
sprzedawać, bo jest nacisk ze strony pracodawcy. Wiadomo; jak mniejsza
sprzedaż, to mniejszy zysk. Ale ja się z tym źle czuję. Co innego jak
sprzedaję tabletki antykoncepcyjne, wtedy jakby tego dziecka jeszcze nie
ma. Ale co innego, jak mam sprzedać tabletki wczesnoporonne. Uważam, że
byłoby to pomaganie w czymś złym, więc odmawiam - mówi nam jeden z
farmaceutów, proszący o niepodawanie, z której jest apteki.
- Ja również kiedyś przeprosiłam panią i nie sprzedałam jej
tabletek. Zobaczyłam, co jest na recepcie, i poprosiłam koleżankę, żeby
mnie zastąpiła - opowiada inna pracownica apteki.
Przeciwny takiemu zachowaniu jest Oskar Orski, właściciel jednej z
sieci aptek. - To lekarz decyduje, czym pacjenta leczyć. Przecież
tabletki antykoncepcyjne przyjmuje się także w celach leczniczych.
Decyzje osób, które odmawiają wydania leku, wydają mi się dziwne - mówi.
Przypomnijmy, że Sejm jeszcze nie podjął decyzji, czy wprowadzić w
życie tzw. klauzulę sumienia aptekarzy. W internecie wciąż są zbierane
za tym podpisy, które zainicjowało Stowarzyszenie Katolickich
Farmaceutów Polskich. Na stronie stowarzyszenia czytamy, że
"farmaceuci są zmuszani do sprzedawania środków farmakologicznych
niszczących ludzką płodność lub zabijających zarodek ludzki i jest to
objaw poważnej dyskryminacji". Zwolennicy klauzuli sumienia tłumaczą, że
sprzedawanie środków antykoncepcyjnych jest niezgodne z kodeksem
etycznym aptekarza, w którym stwierdza się, że powołaniem aptekarza jest
współudział w ochronie życia i zdrowia oraz zapobieganie chorobom. Oraz
że farmaceuta musi posiadać wolność postępowania zgodnie ze swoim
sumieniem.
Do tej pory zebrano ponad kilkanaście tysięcy podpisów. Wprowadzenie klauzuli poparł także m.in.
szef Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharkiewicz, który
oświadczył, że "farmaceuta to nie sprzedawca leków, ale jeden z zawodów
medycznych".
Kochani jest to radosna
nowina, że przybywa ludzi sumienia, jest ich coraz więcej. Polacy mają
sumienie, mają wrażliwość na Boży Dar jakim jest ludzkie życie. Cieszymy
się z tych informacji. Wszystkich farmaceutów, lekarzy obejmujemy swoją
modlitwą, aby zawsze wybierali zgodnie ze swoim sumienie, wg. zamysłów
Pana Boga. Bóg zwycięży!
echochrystusakrola.info