piątek, 23 listopada 2012

DLACZEGO MUSIAŁ ZGINĄĆ LECH KACZYŃSKI



Po przeczytaniu wszystkiego można stwierdzić, że puzzle zaczynają się bardzo sensownie układać.
Proszę zwrócić uwagę na kolejność zdarzeń i pojawiające się konsekwencje.
 Lech Kaczyński był przeciwnikiem umorzenia Gazpromowi 1,2 mld zł długu, jaki rosyjski koncern miał zapłacić spółce kontrolowanej przez polski Skarb Państwa. Donald Tusk był odmiennego zdania. Ten pierwszy zapowiadał powołanie komisji śledczej, gdyby rząd zdecydował się na umorzenie. Wkrótce później zginął w katastrofie smoleńskiej. Ten drugi po dziś dzień zajmuje kluczowe stanowisko w państwie. 
            Jesienią 2009 roku Sąd Arbitrażowy w Moskwie nakazał Gazpromowi zapłacenie spółce EuRoPol Gaz (współkontrolowanej wówczas przez polski rząd) kwoty 1,2 mld zł, która wynikała z nieregulowanych od 2006 roku przez rosyjski koncern rachunków za transfer gazu przez terytorium Polski na zachód Europy.
             Dlaczego Sąd Arbitrażowy w Moskwie musiał wydać taki wyrok? W 2006 roku zarząd Gazpromu nagle ogłosił, iż opłaty za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę są zbyt wysokie. Rosjanie zakwestionowali polskie przepisy, które wymagają, aby w taryfach za transport gazu uwzględnić niewielką dopłatę zależną od wartości majątku firmy (im większy majątek Gazpromu, tym więcej musiał płacić za transfer gazu przez Polskę). Leszek Szymowski - autor artykułu, z którego czerpię informację (tutaj) - sugerował wręcz, że nagła decyzja zarządu Gazpromu mogła mieć związek ze sprawą likwidacji przez rząd PiS Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI), które miały być "nieformalną rezydenturą rosyjskich służb specjalnych w Polsce". Oczywiście Sąd Arbitrażowy w takich okolicznościach nie mógł postąpić inaczej i przyznał rację polskiej spółce.
             Pod koniec października 2009 r. polski rząd rozpoczął z Rosjanami negocjacje na temat warunków nowej umowy gazowej, która regulowałaby zasady dostarczania do Polski błękitnego paliwa na kolejne lata. Gazprom postawił warunek: zawrzemy z wami nową umowę, ale wy umorzycie nam 1,2 mld zł długu. Zarówno premier Donald Tusk, jak i ówczesny minister skarbu Aleksander Grad wyrazili aprobatę dla tego pomysłu. Zupełnie odmiennego zdania był prezes EuRoPol Gazu S.A. - Michał Kwiatkowski, który miał powiedzieć, że dopóki pełni funkcję prezesa, nie podpisze dokumentu anulującego dług Gazpromu. Jego stanowisko poparł Jerzy Tabaka - członek zarządu spółki. Kwiatkowski wysłał nawet do ministra Grada list, w którym stwierdził, że umorzenie długu będzie stanowić złamanie polskiego prawa. Grad na list nie odpisał. 11 grudnia 2009 r. przeciwko podpisaniu nowej umowy gazowej na rosyjskich warunkach przewidujących umorzenie 1,2 mld zł długu, opowiedział się ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło. 14 grudnia 2009 r.
Kancelaria Prezydenta oficjalnie poinformowała, że jest przeciwna nowej umowie gazowej z Rosją.

              20 stycznia 2010 r. doszło do nagłego zwrotu akcji. Tego dnia odbyło się posiedzenie Rady Nadzorczej EuRoPol Gazu. Efekty tego posiedzenia były takie, że najwięksi przeciwnicy umorzenia długu Gazpromu - prezes Michał Kwiatkowski oraz członek zarządu Jerzy Tabaka, zostali zawieszeni w pełnieniu obowiązków. P.o. prezesa został... Aleksandr Miedwiediew - wiceprezes Gazpromu i prezes spółki Gazprom-Export. Konflikt interesów wydawał się być oczywisty - Miedwiediew, będąc wiceprezesem całego Gazpromu oraz prezesem Gazprom-Export (spółka córka zajmująca się eksportowaniem rosyjskiego gazu), miał decydować o umorzeniu 1,2 mld zł wierzytelności EuRoPol Gazu w stosunku do Gazpromu.
               Kancelaria prezydenta Kaczyńskiego, komentując roszady personalne w EuRoPol Gazie, poinformowała, że jeśli dojdzie do umorzenia 1,2 mld zł długu Gazpromowi, zawiadomi prokuraturę oraz zwróci się do Sejmu z wnioskiem o powołanie komisji śledczej. Obóz prezydencki stał się zatem główną przeszkodą na drodze do anulowania długów Gazpromu.
25 stycznia 2010 r. rząd Donalda Tuska poinformował publicznie, że - jako przedstawiciel Skarbu Państwa (będącego współwłaścicielem EuRoPol Gazu) - zgadza się na umorzenie Gazpromowi długu w wysokości 1,2 mld zł. 27 stycznia potwierdził to wspólny komunikat Gazpromu, PGNiG oraz EuRoPol Gazu. Problem w tym, że statut EuRoPol Gazu wymagał do umorzenia długu zgody całego zarządu, a nie tylko p.o. prezesa, którym od kilku dni był Aleksandr Miedwiediew. Tymczasem wszyscy pozostali członkowie zarządu podzielali stanowisko odsuniętego Michała Kwiatkowskiego i sprzeciwili się rezygnacji z 1,2 mld złotych. Aby "zaradzić" temu problemowi 16 marca zorganizowano posiedzenie Rady Nadzorczej EuRoPol Gazu, na którym dokonano istotnych zmian statutowych spółki. Uchwalono m. in., że we wszystkich sprawach (w tym także w kwestii umarzania zadłużenia) zarząd EuRoPol Gazu musi podejmować decyzje jednogłośnie, jednakże w razie rozbieżności w jakiejkolwiek sprawie, spór miała rozstrzygać rada nadzorcza. Gdyby radzie nadzorczej nie udało się rozwiązać sporu, należało zwołać walne zgromadzenie akcjonariuszy, czyli Gazpromu oraz kontrolowanego przez Skarb Państwa i podległego jego decyzjom - PGNiG. Ponadto obie spółki będące właścicielem EuRoPol Gazu (Gazprom i PGNiG) miały wskazać równą liczbę członków zarządu. Tydzień później zebrało się walne zgromadzenie akcjonariuszy EuRoPol Gazu, aby zatwierdzić zmiany statutu. Z uwagi jednak na fakt, że nie zostało jeszcze podpisane polsko-rosyjskie międzyrządowe porozumienie o dostawach gazu i zasadach działania EuRoPol Gazu, ogłoszono przerwę w obradach walnego zgromadzenia akcjonariuszy do 20 kwietnia.

Warto zauważyć, że w tym okresie doradcy Lecha Kaczyńskiego sugerowali w mediach, że prezydent będzie wnioskował o powołanie komisji śledczej, jeżeli rząd dotrzyma słowa i 1,2 mld zł zostanie Gazpromowi umorzone.
10 kwietnia 2010 r. prezydent Lech Kaczyński wsiadł na pokład rządowego Tu154M lecącego do Smoleńska... O godz. 8:41 zginął wraz z innymi przeciwnikami umowy gazowej z Rosją.
           18 kwietnia odbył się w Krakowie uroczysty pogrzeb pary prezydenckiej. Na pogrzeb przyjechał prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Zgodnie z informacjami dostępnymi <<tutaj>> wraz z prezydentem Rosji do Polski przyjechali także prezes i wiceprezes Gazpromu - Aleksiej Miller oraz Aleksandr Miedwiediew. Dwa dni później odbyło się ponownie Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy EuRoPol Gazu, w trakcie którego wybrano nowego prezesa zarządu. Został nim Mirosław Dobrut. Równocześnie ze stanowiska prezesa formalnie odwołano Michała Kwiatkowskiego, a ze stanowiska wiceprezesa - Jerzego Tabakę, którzy nie chcieli umarzać długów Gazpromowi.
             21 kwietnia rząd Donalda Tuska ogłosił, że nowa umowa gazowa z Rosją (uwzględniająca umorzenie 1,2 mld zł długu Gazpromu) zostanie podpisana na początku maja. Tak się jednak nie stało. Do gry wkroczyła Bruksela, która widząc co się dzieje wymusiła na Polsce przeprowadzenie ponownych negocjacji z Rosjanami w sprawie umowy gazowej, tym razem z udziałem przedstawiciela Unii Europejskiej. Ostatecznie umowę podpisano 29 października 2010 r. Jej treści nie podano do publicznej wiadomości. Wiadomo jedynie, że Gazprom będzie dostarczać do Polski gaz do 2037 r. (dzięki Unii Europejskiej skrócono ten okres).
Pewne jest także to, że Polska zrezygnowała z 1,2 miliarda zł, które miał zapłacić Gazprom.
              Powstaje pytanie - czy gdyby Lech Kaczyński nie zginął 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, to zdecydowałby się na skierowanie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa działania na szkodę spółki Skarbu Państwa oraz czy zwróciłby się do Sejmu z wnioskiem o powołanie komisji śledczej, która miałaby zbadać czy umorzenie Rosjanom 1,2 mld zł było zgodne z prawem?


2)    Źródło informacji i cytatów:
Artykuł Leszka Szymowskiego (Gazeta Finansowa) pt.: "Wielki brat rzucił nas na kolana!" opublikowany 19 marca 2011 na portalu Interia.pl
              Niejedna wojna wybuchła o ropę, niejeden zamach stanu przeprowadzono dla złota. Energia, jej nośniki i linie przesyłowe to podstawowy element konkurencji między państwami. A dla państwa rosyjskiego, uzależnionego od monopolu energetycznego, zacofanego w innych obszarach gospodarki, szczególnie. Warto prześledzić jakie korzyści ludzie Putina odnieśli w Polsce wskutek tragedii smoleńskiej.
             Przed 10 kwietnia 2010 roku ekipa Prawa i Sprawiedliwości zdecydowanie parła bowiem do niezależności energetycznej państw Europy Środkowo - Wschodniej od Rosji:
         Jarosław Kaczyński, 1 czerwca 2007 roku:   
Premier Jarosław Kaczyński powiedział, że budowa wraz Litwą elektrowni atomowej w Ignalinie będzie miała znaczący wpływ na bezpieczeństwo energetyczne kraju.  Jarosław Kaczyński wyraził nadzieję, że projekt budowy elektrowni w Ignalinie zakończy się sukcesem. Rozmowy delegacji obu krajów określił jako krótkie, ale treściwe.
Premier Litwy Gediminas Kirkilas wyraził zadowolenie z inwestycji PKN Orlen na Litwie. Wyjaśnił, że zwiększyły one bezpieczeństwo energetyczne kraju, a także wskaźniki inwestycyjne obu państw.
          Prezydent Lech Kaczyński, 6 listopada 2006 roku:
Polska chce uczestniczyć w budowie nowej elektrowni jądrowej w Ignalinie na Litwie. Jako inwestor i jej współwłaściciel - zapowiedział wczoraj w Wilnie prezydent Lech Kaczyński   10 kwietnia 2010 roku. Tragedia Smoleńska. Ginie prezydent Lech Kaczyński i duża część polskiej elity narodowej. W wyniku katastrofy pełnię władzy przejmuje Platforma Obywatelska. Rozpoczyna się gra..
            "Rzeczpospolita", 22 listopada 2010 roku:
Ruszają prace analityczne związane z budową wartej co najmniej kilkaset milionów złotych linii energetycznej z rosyjskiego Kaliningradu do Polski. Energia miałaby pochodzić z nowej elektrowni atomowej. Może to oznaczać przełom w relacjach gospodarczych obu krajów. Do tej pory polskie władze próbowały raczej uniezależnić się od dostaw surowców z Rosji - zwłaszcza gazu, a o imporcie energii w ogóle nie było mowy.
          Litewski premier Andrius Kubilius i minister energetyki Arvydas Sekmokas, 27 czerwca 2012 roku:
Projekt budowy siłowni atomowej na Litwie pozostaje otwarty dla Polski - przypomnieli po raz kolejny litewski premier Andrius Kubilius i minister energetyki Arvydas Sekmokas.
          "Gazeta Polska Codziennie", 26 października 2012 roku:
Miesiąc temu Energa SA wycofała się z projektu budowy w Ostrołęce nowego bloku elektrowni  na węgiel. Stara siłownia jest w fatalnym stanie i konieczne będzie jej zamknięcie. (...) Zainteresowani wejściem w dziurę energetyczną w północno-wschodniej Polsce są Rosjanie. W tym celu budują od lutego elektrownię atomową w Kaliningradzie. Najbardziej pożądaną opcją dla Rosjan byłoby przesyłanie energii do Polski.
Główny cel rosyjskiej polityki zagranicznej zostaje osiągnięty. Polska porzuca ostatnie niewielkie projekty uniezależnienia się od Rosji. Gazoport w Świnoujściu zostaje zablokowany dla dużych tankowców. Nawet budowa obiektów mających uzupełnić planowane do wyłączenia bloki elektrowni zostaje, decyzją mającej pełnię władzy ekipy Tuska,  zastopowana.
          Jak widać, motywów ewentualnego zamachu w Smoleńsku nie brakuje. Po pierwsze zemsta za powstrzymanie agresji rosyjskiej w Gruzji, po drugie ostrzeżenie dla innych państw regionu, które po 10 kwietnia 2010 roku położyły uszy po sobie, po trzecie oczywiste korzyści geopolityczno - gospodarcze.
  Klubowi parlamentarnemu Prawa i Sprawiedliwości udało się przepchnąć do porządku obrad Sejmu w ramach tzw. informacji bieżącej, informację rządu w sprawie bezpieczeństwa energetycznego Polski w kontekście niekorzystnych decyzji i planów rządu Donalda Tuska.
Ta informacja była omawiana wczoraj z udziałem ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego i jego urzędników. Brałem udział w tej debacie, zadając kilka pytań dotyczących między innymi realizacji tzw. mostu energetycznego na Litwę, a także wycofania się Polski z udziału w budowie elektrowni atomowej w Wisaginias na Litwie.
            Bezpośrednią przyczyną domagania się tej informacji rządu, była rezygnacja przez gdański koncern energetyczny Energa (będący spółką Skarbu Państwa ) z budowy w Ostrołęce węglowego bloku energetycznego o mocy 1000 MW w ramach istniejącej elektrowni w tym mieście.
            Rzeczywiście budowa tego bloku energetycznego była przygotowana od strony wszystkich pozwoleń, ba minister gospodarki uzyskał od Unii Europejskiej dla tego nowego bloku energetycznego, darmowe pozwolenia na emisję CO2.
            Energa podpisała ponadto porozumienie z władzami miasta Ostrołęka na budowę instalacji produkującej ciepło dla ogrzania miasta, które miało być efektem ubocznym produkcji energii elektrycznej w nowym bloku węglowym.
            Przygotowania do budowy nowego bloku energetycznego były tak zaawansowane, że wyrąbano około 100 hektarów lasu pod tę inwestycję, a w Ostrołęce zaczęła się budowa infrastruktury między innymi hoteli, w których mieli mieszkać zarówno inżynierowie związani z tą wielką inwestycją jak i pracownicy firm biorących udział w jej realizacji.
Parę tygodni temu Energa ogłosiła, że wycofuje się z tej inwestycji, ponieważ nie jest ona efektywna ekonomicznie, a także wystąpiły poważne problemy z przygotowaniem pełnego jej finansowania.
          Ta decyzja jest co najmniej zastanawiająca z kilku powodów.
Istniejąca elektrownia Ostrołęka jest jedynym przedsiębiorstwem wytwarzającym energię elektryczną na trenie Polski północno - wschodniej, jej poważna rozbudowa, powinna być elementem strategii energetycznej naszego kraju.
Polska realizuje budowę tzw. mostu energetycznego na Litwę za blisko 2 mld zł (z czego 750 mln zł to pieniądze z budżetu UE z priorytetu Infrastruktura i Środowisko), przy pomocy którego będzie można transportować energię o mocy około 500 MW w jedną bądź drugą stronę. Od roku 2015, będzie realizowana kolejna faza tego projektu, która powiększy możliwości przesyłowe o kolejne 500 MW.
          Budowa tego mostu ma sens z punktu widzenia polskich interesów, tylko wtedy kiedy będziemy mieli w północno - wschodniej części Polski, znaczące źródło wytwarzające energię elektryczną.
          Wreszcie niestety inny polski koncern energetyczny PGE S.A, wycofał się z projektu budowy elektrowni atomowej na Litwie w miejscowości Visaginas, co oznacza, że Litwa będzie miała poważne kłopoty z jej ostateczną realizacją (zresztą ostatnio razem z wyborami na Litwie przeprowadzono referendum w sprawie tej budowy i aż 60% głosujących Litwinów wypowiedziało się przeciw realizacji tej inwestycji).
          W tej sytuacji budowa mostu energetycznego na Litwę sugeruje, że Polska będzie gotowa importować przy jego pomocy energię elektryczną
3) z obwodu kaliningradzkiego, gdzie od stycznia tego roku rozpoczęła się budowa pierwszego bloku elektrowni atomowej o mocy 1200 MW, który będzie gotowy już w 2016 roku. Drugi blok tej elektrowni o podobnej mocy będzie oddany do użytku już w 2018 roku.
Obwód ten nie potrzebuje dodatkowych mocy energetycznych, ponieważ jego popyt na energię elektryczną zaspakaja niedawno oddana do użytku elektrownia gazowa. W tej sytuacji cała dodatkowa energia wyprodukowana w tym obwodzie będzie przeznaczona do sprzedaży za granicą, najprawdopodobniej w państwach nadbałtyckich i w Polsce.
Inwestor, rosyjski koncern Rosatom zresztą się specjalnie z tym nie kryje, że buduje w tym miejscu elektrownię atomową aby sprzedawać znacznie tańszą niż tradycyjna, energię elektryczną do tych krajów.
        
W tej sytuacji wszystko wskazuje na to, że rezygnacja z budowy elektrowni węglowej w Ostrołęce, jest niestety związana z koncepcją kupowania energii elektrycznej już za 3-4 lata w obwodzie kaliningradzkim. Być może takie decyzje mają na celu zacieśnienie więzów gospodarczych z Rosją, co od kilku lat na początek nieśmiało, a teraz coraz mocniej, forsuje rząd premiera Tuska.                  TAK WYGLĄDA BUDOWANIE NIEZALEŻNOŚCI ENERGETYCZNEJ POLSKI PRZEZ RZĄD PREMIERA TUSKA.
  Należy do tego dołożyć zestawienie informacji o energetycznej kurateli Rosji roztoczonej nad Polską:
               I mamy pełny obraz, puzzle układają się coraz wyraźniej. Oto jaki obraz wyłania się przed naszymi oczami.
  Rosja chce doprowadzić do całkowitego uzależnienia Polski o dostarczanej przez nią energii. Będziemy mieli najdroższy gaz i prąd w całej Europie. Powstaje pytanie jak to odciśnie się na konkurencyjności naszej gospodarki? Odpowiedź jest prosta aby utrzymać konkurencyjność trzeba będzie ciąć koszty, a najłatwiej ciąć koszty osobowe, czyli wynagrodzenia. W niedługim czasie możemy stać się białymi murzynami Europy, będziemy pracowali za miskę kaszy, za ryż pracuje się w Chinach. Będziemy płacić Rosji gigantyczne pieniądze za energię stanowiąc dla Niemiec źródło taniej i wykwalifikowanej siły roboczej, natomiast sami będziemy pracować za drobne abyśmy przypadkiem nie umarli z głodu, ale jednocześnie się nie wzbogacili. Naród, który nie ma niczego - wyprzedaż majątku narodowego, pracuje u obcych - koncerny zagraniczne, pieniądze przechowuje w zagranicznych bankach i płaci za energię zagranicznym firmom jest niewolnikiem ekonomicznym. Oprócz uzależnienia gospodarczego dołóżmy zniewolenie duchowe w postaci podcinania narodowych wartości i tradycji - wycofywanie historii ze szkół i ciągłe obniżanie poziomu nauczania połączone z coraz wcześniejszą edukacją dzieci oraz wyraźna walka z Kościołem Katolickim w Polsce daje komplecik , czyli POZBAWIONYCH DUCHA, ZNISZCZONYCH EMOCJONALNIE I ZAŁAMANYCH NERWOWO NIEWOLNIKÓW PRACUJĄCYCH WE WŁASNYM KRAJU ALE DLA OBCYCH.
To jest prawdziwy cel akcji, która jest prowadzona przeciwko Polsce i Polakom. Dodajmy akcji niemożliwej do przeprowadzenia jeżeli w Polsce nie znajdzie się grupa aktywnie wspierająca naszych wrogów.  Króluj nam Chryste -Andrzej
Ale się zakotłowało po publikacji pana red. Cezarego Gmyza w „Rzeczpospolitej” o obecności trotylu we wraku prezydenckiego Tupolewa! Najwyraźniej poruszone zostały Moce, które najwyraźniej czegoś się obawiają, maskując tę obawę troską o państwo. No a czegóż mogą się tak obawiać? Ja na przykład uważam, że jeśli katastrofa w Smoleńsku była następstwem zamachu, to znacznie bardziej prawdopodobne jest to, iż jego sprawcami mogli być nie Rosjanie, tylko dawni funkcjonariusze wojskowej razwiedki – formacji, która nie tylko przygotowała, przeprowadziła i nadzoruje transformację ustrojową, ale za pośrednictwem rozbudowywanej przez cały czas agentury (Sławomir Cenckiewicz w książce „Długie ramię Moskwy” o razwiedce wojskowej pisze, że w roku 1990 dysponowała ona 2500 konfidentami, a przecież nie było to ostatnie słowo, ale raczej parva principia, czyli skromne początki)  i korumpowania wszystkich środowisk społecznych, okupuje nasz nieszczęśliwy kraj, kontrolując kluczowe segmenty gospodarki i życia publicznego.
            Do takich podejrzeń skłania mnie gorączkowe poszukiwanie przez wysłanników pana marszałka Komorowskiego, przejmujących Kancelarię Prezydenta w dniu 10 kwietnia 2010 roku „Aneksu” do „Raportu o rozwiązaniu WSI”. Ten „Aneks” pierwotnie miał być opublikowany, ale na skutek dokonanej z inicjatywy prezydenta Kaczyńskiego nowelizacji ustawy, którą następnie zmasakrował Trybunał Konstytucyjny, podstawa prawna publikacji „Aneksu” przestała istnieć. Nawiasem mówiąc – podejrzewam też, że wspomniana nowelizacja obliczona była na taki właśnie rezultat. Tak czy owak, wszystkie rewelacje zawarte w „Aneksie” pozostawały w wyłącznym posiadaniu prezydenta, który w pewnym momencie dał sygnał, że nie tylko różne rzeczy wie, ale również – że nie zawaha sie zrobić z nich użytku. Jak pamiętamy, pan prezydent zwrócił się do pani red. Moniki Olejnik per: „Stokrotka”, na co tamta zareagowała spazmami, więc widocznie nie była ujawnieniem tego pseudonimu zachwycona.
             Groźba wykorzystania rewelacji zawartych w „Aneksie” w roku wyborów prezydenckich mogła zostać uznana przez soldateskę za zagrożenie na tyle poważne, by zdecydować o przeprowadzeniu zamachu. Jakieś porozumienie z Rosjanami w tej sprawie musiałoby być – i pewnie dlatego trójka klasowa: premier Tusk, Paweł Graś i Tomasz Arabski, w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej podjęła decyzję o zastosowaniu w sprawie katastrofy konwencji chicagowskiej, która wprawdzie expressis verbis stosuje się do samolotów cywilnych, ale miała tę zaletę, że jej zastosowanie do katastrofy wojskowego Tupolewa pozwoliło na pozostawienie nie tylko wraku, ale wszystkich dowodów rzeczowych w Rosji, dzięki czemu ryzyko, że jakaś niepowołana Schwein zacznie przy nich gmerać, stawało się bardzo mało prawdopodobne. Z punktu widzenia Rosjan takie postawienie sprawy też mogło być uznane za szalenie korzystne, bo zyskiwali oni w ten sposób potężny instrument umożliwiający nie tylko wysadzenie w każdym momencie w powietrze premiera Tuska i całego tego destantu gdańskiego, ale również – co jest o wiele ważniejsze – dodatkowy i bardzo skuteczny instrument dyscyplinowania rządzącej faktycznie Polską wojskowej bezpieki.
             Toteż nieprzypadkowo po wybuchu afery trotylowej odezwały się głosy, że wszystkim kieruje zatajona ręka ruskich szachistów.
   Więc tego właśnie mogą obawiać się wojskowi bezpieczniacy, którzy wprawdzie 11 kwietnia 2010 roku „Aneks” przejęli, ale ujawnienie zamachu mogłoby nie tylko położyć kres zorganizowanej w 1989 roku przez generała Kiszczaka i grono osób zaufanych okupacji Polski, ale utratę wszystkich nagromadzonych łupów – bo wiadomo przecież, że ruscy szachiści niewygodnych, a zwłaszcza – niepotrzebnych już świadków też bez ceregieli likwidują. Na nic tedy zakładanie starych rodzin, na nic fortuny – „marność nad marnościami, wszystko marność”! Dlatego Moce zostały tak poruszone, a skoro poruszone zostały Moce, to również wysługujący się Mocom Zasrancen poprzebierani za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu, no i oczywiście – Salon, ze stadem autortytetów moralnych, jako swoim najtwardszym jądrem. Przecież zarówno Zasrancen, (zresztą mniejsza o nich, bo 4)zawsze zrobią, co im tam oficer prowadzący nakaże) ale przede wszystkim – autorytety moralne w przypadku potwierdzenia, iż przyczyną katastrofy był zamach, zostałyby na wiek wieków obsrane, bez jakiejkolwiek możliwości oczyszczenia się hyzopem.
             W tej sytuacji jak zwykle „zbawienie przychodzi od Żydów”, a konkretnie – od żydowskiej dynastii  Smolarów. Pan Aleksander Smolar jest chyba najważniejszym w Polsce cadykiem, jako plenipotent na nasz nieszczęśliwy kraj słynnego finansowego grandziarza, co to prowadzi w Europie hodowlę elit dla mniej wartościowych narodów tubylczych za pomocą swoich „fundacji”. Otóż pan Aleksander Smolar potrzebuje mieć syna Piotra Smolara, który jest na posadzie dziennikarza we francuskiej lewicowej gazecie „Le Monde”. Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było, a zatem mogło być i tak, jak to się robiło za komuny; kiedy partia chciała kogoś obsmarować w sposób bardziej przekonujący niż zwykle, to robiła tak: agentowi zatrudnionemu na posadzie dziennikarza w jakiejś „Morning Star”, czy innej „L`humanite” dawano rozkaz napisania artykułu według wskazówek razwiedki, po czym „Trybuna Ludu” artykuł ten przedrukowywała, pokazując, że to wcale nie tutejsza, PRL-owska propaganda, tylko „zachodnia prasa” prezentuje takie oceny – no i delikwent był pogrążony. Nie jest zatem wykluczone, że starszy pan Smolar, który takie rzeczy doskonale przecież pamięta, udzielił paryskiemu synowi telefonicznej instrukcji – co i jak ma nasmarować w swojej gazecie, no a potem warszawska żydowska gazeta dla Polaków to z satysfakcją omówiła, pokazując mniej wartościowym snobom tubylczym, co w Paryżu mówią o oszołomach wierzących w zamach. Po takim prysznicu żaden snob w żaden zamach nie odważy się uwierzyć, żeby go nawet w stępie tłuc.
             Dlaczego Żydzi również są zaangażowani w aferę trotylową? Tego nie wiem, ale myślę, że niezależnie od ich prywatnych powiązań w razwiedką,  śladów należy szukać w spotkaniu Szymona Peresa z rosyjskim prezydentem Miedwiediewem w Soczi. 18 sierpnia 2009 roku Szymon Peres ujawnił, że on obiecał prezydentowi Miedwiediewowi, iż Izrael nie zaatakuje Iranu (myślę, że nie bezterminowo, tylko w jakimś granicznym terminie) oraz że „przekona” amerykańskiego prezydenta Obamę do wycofania tarczy antyrakietowej z Polski. I rzeczywiście – Iran nie został do te pory zaatakowany, a tarcza z Polski – wycofana, co prezydent Obama zapowiedział 17 września 2009 roku. Zatem Szymon Peres słowa dotrzymał. No dobrze – ale co w zamian obiecał mu prezydent Miedwiediew? Tego oczywiście nie wiem, ale podejrzewam, że cokolwiek by to było, to obietnice złożone przez prezydenta Miedwiediewa mogły dotyczyć naszego nieszczęśliwego kraju. Jesli tak, to jasne jest, że spełnienie tych obietnic – cokolwiek by to miało znaczyć – wymaga utrzymania dotychczasowego układu, a przede wszystkim – dotychczasowej hierarchii władzy, na której szczycie jest wojskowa razwiedka. To by tłumaczyło zaangażowanie Żydów po stronie soldateski, co zrozumiemy tym łatwiej, kiedy przypomnimy sobie, iż to właśnie Aleksander Smolar, jako najważniejszy cadyk w Polsce, zatrąbił na odwrót od „postjagiellońskich mrzonek”, to znaczy – od angażowania się Polski w amerykańską politykę w Europie Środkowo-Wschodniej w charakterze jednego z dywersantów – co było treścią polityki wschodniej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przecież i finansowy grandziarz też musiał być przez prezydenta Peresa w różne sprawy wtajemniczony, a zatem czyż nie udzielił instrukcji swoim cadykom, że etap właśnie się zmienia?  Czego Żydzi sie po tym wszystkim spodziewają, to oni wiedzą najlepiej, ale faktem jest, że od 2011 roku w sprawę „odzyskiwania mienia żydowskiego w Europie Środkowej” zaangażował się również Izrael, współtworząc z Agencją Żydowską grupę HEART i molestując w tej sprawie mniej wartościowe rządy tubylcze. Dlatego żydostwo tak ujada na Orbana, który zaczął im szurać i pod tym i pod innymi względami.
   I wreszcie Józef Oleksy, którego wystąpienie w aferze trotylowej w ogóle skłoniło mnie do napisania tych słów. Józef Oleksy, jak wiadomo, został zdekonspirowany jako agent AWO to znaczy – Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego, będącego zakonspirowaną razwiedką w wojskowej razwiedce. Jak nas w tej sprawie dezinformowano, agenci AWO mieli być na wypadek wojny przerzucani na terytorium wroga, by tam siać śmierć i zniszczenie.
           Możemy to spokojnie włożyć miedzy bajki, kiedy tylko spojrzymy na pana Józefa Oleksego. Z jego charakterystycznym wyglądem, przypominającym księżyc w pełni, zostałby on natychmiast przez wroga rozpoznany, więc używanie go w tym charakterze mijałoby się z celem. Jeśli przyjmiemy natomiast, że agenci AWO stanowili sui generis rezerwę kadrową, do prokurowania w naszym nieszczęśliwym kraju tzw. „elity władzy”, przy pomocy której ruscy szachiści trzymaliby w Polsce ręke na pulsie bez względu na wszystkie transformacje ustrojowe, to wszystko wygląda już bardziej prawdopodobnie.
           I rzeczywiście – w grudniu 1995 roku Józef Oleksy został przez ministra spraw wewnętrznych własnego rządu oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. Minęło od tamtej pory ponad 17 lat – a nikt z tego powodu nie został pociągnięty do odpowiedzialności, co stanowi dodatkową, bardzo poważną poszlakę, że rzeczywistą władzę sprawują u nas bezpieczniackie watahy, wysługujące się obcym państwom. Zatem skoro Józef Oleksy publicznie domaga się postawienia Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu „za sianie nieustannej wojny wewnętrznej”, to wydaje mi się, że dla symetrii należałoby również jakoś zakończyć tamtą sprawę sprzed 17 lat – bo albo Józef Oleksy był szpiegiem – a w takim razie powinien już dawno być starym nieboszczykiem, albo szpiegiem nie był, a w takim razie Andrzej Milczanowski powinien dożywać swoich dni jęcząc i płacząc de profundis. Widocznie jednak Józef Oleksy nie liczy sie z tą pierwszą możliwością, bo w przeciwnym razie zachowywałby się bardziej powściągliwie, nawet jeśli został podstawiony prezydentowi Komorowskiemu na „doradcę ekologicznego”. Skoro jednak zachowuje sie buńczucznie prezentując nieubłagane postawy propaństwowe, to czyż nie należałoby odświeżyć mu trochę pamięci? Co niniejszym czynię.
   No i wreszcie pan red. Gmyz, który aferę trotylową rozpętał.
            Gdzie on teraz? Akurat piszę te słowa w sobotę, a soboty upodobał sobie szczególnie seryjny samobójca. Jest to niepokojące tym bardziej, że i Rada Nadzorcza „Rzeczpospolitej” z panem właścicielem Hajdarowiczem na czele „srogie głosi kary” na wypadek niedochowania „należytej staranności”, a wiadomo, że najsurowszą karą jest samobójstwo „bez udziału osób trzecich”, jako że kara śmierci w naszym nieszczęśliwym kraju została zniesiona.                                                               
                                                                                                                                          Stanisław Michalkiewicz                                                 
5)                                                          KOMUNIKAT
Wydział V Samobójstw informuje, ze w najbliższym czasie wszystkie planowane samobójstwa są zawieszone. Główna przyczyna zawieszenia jest strajk zatrudnionych seryjnych samobójców.
Domagają się 13-nastek i 14-nastek. Do czasu zakończenia protestu, tak jak juz informowałem na wstępie zlecone i zaplanowane samobójstwa odbyć się nie mogą. Z poważaniem sekretariat wydz. V.
SERYJNI SAMOBÓJCY - STATYSTYKI      
Krzysztof Knyż                     piątek/sobota
Eugeniusz Wróbel                 piątek
Andrzej Lepper                     piątek
Płk. Leszek Tobiasz               piątek
Jarosław Przygodzki             sobota
 Wiesław Zazdrosiński           piątek
Gen. Sławomir Petelicki        sobota
Remigiusz Muś                       sobota

NIEDZIELA - dzień ustawowo wolny.
PONIEDZIAŁEK - sekcja zwłok
Media PO-tuskowe znają przyczynę po jednej godzinie.   
To po co w ogóle robić sekcje zwłok?

            Będzie film o Tusku - znamy tytuł!
http://i.wp.pl/a/f/jpeg/30153/dobijlud_460.jpegDonald PO-tusek wszystkich Polaków, doczekał się w końcu należnej mu od narodu wdzięczności. Chcąc postawić mu pomnik trwalszy niż ze spiżu, obywatele wyszli z inicjatywą, by nakręcić o nim film! Serwis Politykier.pl dotarł do plakatu, tytułu i kilku szczegółów ze scenariusza.
Prezes rady ministrów zasłużył się już niemal wszystkim rodakom. Dzięki swoim ciągłym staraniom, nie daje on nawet na sekundę o sobie zapomnieć. W podzięce, Polacy postanowili nakręcić o nim serię filmów.
Na pierwszy ogień - by sprawdzić, czy pomysł chwyci - pójdzie luźna adaptacja historii Robin Hooda, dzielnego rzezimieszka z Sherwood, który zabierał bogatym, a rozdawał biednym. W wersji "wzbogaconej Tuskiem", będzie ciut inaczej...
Bohater o pseudonimie Dobij Lud ma zabierać biednym, a dawać swoim kolesiom. Głównym motorem działania jest walka ze stugłowym smokiem (w tej roli wyimaginowany kryzys), rzekomo pożerającym dziewice z nadmorskiej wioski. Smaczku dodaje fakt, iż wioska jest niemal niezamieszkała, lecz raz na cztery lata, w sezonie wakacyjnym, służy turystom (emerytom z innego landu), jako miejsce wypoczynku.
           Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że w superprodukcji (za nasze pieniądze) będzie kilka wątków miłosnych. Córka Dobij Luda będzie potajemnie spotykać się z Lordem Blogiem, a jego syn zakocha się w latającej wiedźmie, która zmusi go do handlu bursztynami.
Na szczęście produkcja, ma mieć pozytywne zakończenie - wszyscy giną (96) osób, a z ich popiołów powstaje przepiękny feniks.
Nie wiadomo, czy film w ogóle powstanie, gdyż każda zmyślona bajka, w której tylko nazwiska korespondują z rzeczywistością ma przed sobą trudna drogę. Podobnie było z nigdy nie powstałą złośliwą adaptacją życiorysu Wałęsy "Człowiek z gumy" (czytaj więcej).
                                                                   KOMENTARZE INTERNAUTÓW
~jan [10 minut temu] ja też znam tytuł : rudy oszust
~sp4wners [11 minut temu]  Ja bym nadał tytuł temu filmowi "Arbeit macht frei" w końcu mamy tyrać na żłobów do 67 roku życia.
~Kinoman [11 minut temu]  O, to już niemal jak generalissimus. Ostro idą.
~pikuś [13 minut temu]  Film oczywiście wyreżyseruje nadworny lizus Wajda!
~Qrhan [przed kwadransem]  Największy kłamca nowoczesnej Europy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.................
~hola [przed kwadransem]  Drugi odcinek powinien mieć tytuł "Policzmy głosy". Dotyczy to NOCNEJ ZMIANY, filmu, który uważam za elementarz zrozumienia tego co w Polsce się dzieje. Dlaczego Tusk był i jest przeciwnikiem lustracji? Zapytajmy osobistego agenta ze STASI. Angela akta te czyta i wykorzystuje przy każdej okazji. Czym Donka szantażuje? Dlaczego żaden dziennikarz nie próbuje dotrzeć do tych akt w Berlinie?
~www [przed kwadransem] Film o słynnym malarzu kominów............
~S.Pierre Dalay [wczoraj]  "Człowiek z gówna", rez. Andrzej Aj-Wajda
~rusek pfusek [wczoraj]  film o t-rusku :Targowica Bis
~BARTIOL [wczoraj]  FILM BRZMI TAK TUSK OPANOWAŁ POLSKĘ I CHCĘ BYĆ ZŁODZIEJEM TEJ POLSKI PINOKIO A MY MÓWIMY NIEEEEEEEEEEEEEE RUDY ZŁAMAS        ~egon [wczoraj]  Tytuł filmu Bileter z mola w Sopocie. Narazie go wyświetlają w Sejmie
~kunia [wczoraj]  hahaha nie no... takiej komedii się nie spodziewałam hahaha... Dobij Ludzie, dobij nasz biedny lud... Odbierz biednemu ludowi pieniądze i oddaj je swoim kolesiom, politykom, tak jak to już robisz od wielu wielu lat... ahh... jaka ulga -.-
~Jarema [wczoraj] To chyba jakiś horror      Itd… itd….                                                                                            Oprac. Jerzy P.